Trochę, bardzo, do szaleństwa… Nie jesteś pewien swoich uczuć? Oto 5 znaków, które pozwolą ci lepiej je zrozumieć.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Ktoś jest ci bardzo bliski, ale zastanawiasz się, czy naprawdę go kochasz? Nim zadasz sobie pytanie o to, kiedy można stwierdzić, że jest się naprawdę zakochanym, warto zapytać o to, czym jest miłość.
Jak kochasz?
Czy istnieje bardziej mylące słowo niż miłość? Ktoś może powiedzieć, że kot „kocha” myszy, lecz myszy stanowczo wolałyby nie być kochane w ten sposób. Z drugiej strony mówimy, że Chrystus „kocha” ludzi, za których oddał swoje życie. To jednak niepojęte, że używamy tego samego słowa w przypadku kota i w przypadku Chrystusa! Do tego stopnia, że, gdy ktoś powie „kocham cię”, warto (delikatnie!) go spytać: „W jakim sensie? Kochasz mnie po to, by mnie skonsumować czy po to, bym mógł wzrastać?”. Możesz też uczciwie zadać sobie pytanie: „W jaki sposób ja kocham tę osobę? Ze względu na nią samą czy ze względu na mnie?”.
Dość powiedzieć, że słowo miłość jest strasznie niejednoznaczne! Ilu jest takich, którzy przekonani są, że kochają, podczas gdy tak naprawdę konsumują, posiadają? Trudno jest zdefiniować miłość, wydobyć całą jej tajemnicę. Miłość nie pozwala zamknąć się w definicji.
„Dowody” miłości
Zastanawiasz się, czy naprawdę kochasz tę osobę. Niektórzy odpowiedzieliby, że, jeśli naprawdę kochasz, nie zadawałbyś sobie tego pytania. Prawdziwie zakochani nie wątpią we wzajemne przywiązanie, mają głębokie przekonanie, że „to on”, że „to ona”. To prawda, że miłość, w pierwszym porywie, z jednej strony przenosi nas do cudownego świata pełnego obietnic, z drugiej zaś strony, całkowicie koncentruje się na tej jedynej w swoim rodzaju osobie, co przypomina „fuzyjną” miłość na wyłączność, łączącą dziecko z matką.
Jak podać w wątpliwość swoją miłość, gdy bujamy z głową w obłokach, doświadczając szczęścia bycia kochanym i odczuwamy obojętność w stosunku do innych osób? Jedno kryterium nie myli – uczucie dotkliwej tęsknoty, którego doświadczamy w przypadku nieobecności ukochanego lub ukochanej. „Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony” (Alphonse de Lamartine).
A jednak zdajesz sobie sprawę, że ten szalony impuls, który popycha ku sobie dwie osoby, może być niewystarczający, by zasłużyć na nazwę miłości. Jeśli się wahasz, to być może dlatego, że twój rozum również ma tu coś do powiedzenia. Oczywiście, zgadzamy się z tym, że „serce ma swoje racje, których rozum nie zna”. Jednak gdy stawka jest tak wysoka, jak wybór ukochanego lub ukochanej, ważne, by stworzyć przestrzeń do namysłu.
Przestrzeń dla rozumu!
Kochać to niezaprzeczalnie przede wszystkim być dosłownie „ukierunkowanym” na drugą osobę w przypływie pożądania. W sposób irracjonalny. To uczucie, że coś „zaskoczyło”, zachwyt z powodu odkrycia wybranka. Kochać znaczy pragnąć. Trudno utrzymać związek, w którym nie ma płomienia pożądania. Nie zmienia to faktu, że rozum może próbować odkryć, co sprawiło, że pojawiło się pożądanie. Dlaczego ta osoba wzbudziła w tobie takie właśnie nieokreślone emocje? Jakiej podświadomej potrzebie odpowiada? Zawsze możemy zapytać siebie o to, jaką część naszej podświadomości rozbudziła – tę jasną, która marzy o wielkoduszności czy tę niespokojną, obecną u każdego człowieka (z jej skłonnościami do masochizmu, ekshibicjonizmu).
Rozum powinien też rozliczać uczucia. Czy jesteś wystarczająco silny, by znosić wady drugiej osoby? By wytrwać na przekór przeciwnościom losu? By przejść przez trudny etap dopasowywania się do odmienności ukochanej lub ukochanego? Jednak kochać oznacza również pragnąć szczęścia drugiej osoby. Jeśli na początku zakochany jest skoncentrowany przede wszystkim na sobie, kochając bardziej miłość niż swoją wybrankę, smakując narcystyczną radość z tego, że został wybrany, później nadchodzi czas, w którym w jego sercu narasta szalona potrzeba wdzięczności wobec osoby, która daje mu tyle szczęścia.
I tak dokonuje się cud – pożądanie przemienia się w obdarowanie. „Ja również z mojej strony chcę wypełnić osobę, która tyle mi daje”. Wówczas zakochany odkrywa, że więcej jest radości w dawaniu aniżeli w braniu. Miłość wyrywa z narcyzmu, jest wezwaniem do tego, by wyjść z siebie, aby odkryć bogactwa i tysiące możliwości obdarowania. Wzywa do skupienia uwagi na drugiej osobie, do przyjęcia jej z absolutnym poszanowaniem jej tajemnicy, do otoczenia jej czułością, ale przede wszystkim do przyczynienia się do jej wzrostu, co z konieczności dokonuje się przez pewną rezygnację z siebie. „Kochać to dać wszystko i dać siebie samego” – mawiała św. Tereska z Lisieux.
Trochę, bardzo, do szaleństwa…?
I dlatego miłość jest skrzyżowaniem pragnienia i obdarowania. Niektóre miłości opierają się tylko na pożądaniu – nie trwają długo. I w drugą stronę, inne związki zbudowane są jedynie na dawaniu. Trwają dłużej, ale pewnego dnia się rozpadają – nie da się być ciągle heroicznym! Dar i pragnienie to dwa składniki trwałej miłości. Wzajemnie się wspierają – dar zaradza zagrożeniom płynącym z pożądania i znużeniu, a pragnienie pobudza do obdarowania i czyni je łatwiejszym.
Strach przed zaangażowaniem może wzbudzić zwątpienie w głębokość uczuć. Gdy kogoś kochamy i głęboko szanujemy, warto jednak podjąć piękne ryzyko zaangażowania. Ponieważ „życie to modlitwa, którą może wzbudzić jedynie miłość” (Romain Gary).
Mówiąc konkretniej, możesz być pewnym, że kochasz, jedynie jeśli doświadczasz tych 5 wielkich pragnień:
1) Niezaprzeczalnego pociągu fizycznego – jeśli twoje ciało nie odczuwa żadnego pociągu względem drugiej osoby, zaprzestań wysiłków. Nie ma sensu próbować, obydwoje czeka fiasko.
2) Czułości, która dąży do tego, by się rozprzestrzeniać.
3) Zachłannej potrzeby bycia w kontakcie z tą osobą, dzielenia się z nią swoimi planami, ideałami życiowymi.
4) Być może odległego, ale realnego marzenia, by widzieć, jak wasza miłość urzeczywistnia się w postaci narodzin dziecka.
5) Wzajemnego podziwu, który sprawia, że widzisz drugiego zawsze jako osobę, nigdy jako przedmiot.
Denis Sonet
Czytaj także:
Te małe gesty miłości są czasem ważniejsze niż słowa „kocham cię”
Czytaj także:
9 kroków – droga ku pełni Miłości. Kochania można się nauczyć