Chrześcijanin po śmierci ma nadzieję odnaleźć doskonałe szczęście w raju. Jak jednak żyć, będąc szczęśliwym tu i teraz, pośród pustyni i pokus, w świecie zranionym przez grzech?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
„Bóg umieścił nas na tym świecie, byśmy byli szczęśliwi i cieszyli się życiem” – stwierdził Robert Baden-Powell w swoim ostatnim przesłaniu do skautów. W ogrodzie Eden człowiek żył w komunii z Bogiem i z naturą. Po śmierci chrześcijanin ma nadzieję na życie w raju. Jak jednak żyć, będąc szczęśliwym tu i teraz, pośród pustyni i pokus, w świecie zranionym przez grzech?
Trzy wskazówki niezbędne do szczęścia
Zdaniem psychoterapuety Thomasa d’Ansembourga, podstawowym warunkiem do szczęścia jest zaakceptowanie siebie takim, jakim zostaliśmy stworzeni, ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami. Każdy też, zależnie od swojego powołania, czy to dyrektor firmy, rodzic czy osoba konsekrowana, powinien nauczyć się rozpoznawać swoje najważniejsze potrzeby. Wówczas łatwiej będzie ośmielić się być sobą. Następnie chodzi o to, by przyjmować życie wraz ze wszystkim, co jest w nim nieprzewidywalne i niespodziewane. Szczęście nie nadejdzie jutro, gdy jakiś kluczowy dla nas projekt zostanie zrealizowany, ale powinno być obecne w naszej codzienności. „Niewiele trzeba, aby być szczęśliwym”, śpiewał Baloo Mowgliemu w swojej piosence z Księgi Dżungli.
No, właśnie, jak to się dzieje, że osoba chora lub samotna potrafi cieszyć się życiem? Nie buntuje się przeciwko temu, co ją spotyka. Choć nie każdemu dane jest „z wdzięcznością przyjmować cierń, który tkwi w [jego] kwiecie”, jak pisała Teresa z Lisieux w swoim poemacie „Radość”, każdy może jednak nie pozwolić na to, by postrzegano go tylko poprzez pryzmat jego raka, wdowieństwa czy niedoli.
Drugi punkt, na który warto zwrócić uwagę to „uzależnienie od spojrzenia innych”. To narkotyk, który Thomas d’Ansembourg uważał za najbardziej rozpowszechniony wśród swoich pacjentów. „Wolisz być radośnie sobą czy z trudem dostosować się do przyjętych norm?” – zapytuje on. Dostosowanie się do standardów tego świata przynosi jedynie ulotną przyjemność. Ponieważ młodość przemija, zdolności intelektualne zanikają a spichlerze płoną. Jak wielu tymczasem marzy, by wygrać w lotka, być bogatym, kochanym, być „kimś”, tak jakbyśmy byli nikim, póki ktoś nas nie doceni. A może radość tkwi w tym, by nie poddawać się pokusom społeczeństwa konsumpcyjnego?
Szczęście to nie to samo, co idealne życie
Chodzi o to, by zdecydowanie porzucić ideę jakoby szczęście zależało od okoliczności życia. Wcześniej czy później nadejdą trudne doświadczenia: śmierć, niepełnosprawność, kryzys w związku. Jak na to odpowiedzieć? Przestając wierzyć w Boga? Mając o to pretensje do całego świata? Opuszczając swojego współmałżonka? Zdaniem Thomasa d’Ansembourga pytanie, które powinniśmy sobie zadać brzmi raczej: „Jak sprawić, by bliższa nam była postawa zachwytu życiem niż żalu wobec niego?”. Zwłaszcza, że trudne doświadczenia mogą przyczynić się do naszego wzrostu. Odbycie żałoby po współmałżonku czy „idealnych” rodzicach to warunek szczęśliwego życia.
Szczęście to nie to samo co idealne życie czy wolność od ryzyka. Ten, kto ciągle odkłada na później okazję do bycia szczęśliwym, uczy się raczej rekompensować sobie swoje braki niż żyć. Bo szczęście nie jest celem, ale codzienną drogą.
Szczęście nie jest zależne od przypadku czy przeznaczenia, ale wynika z decyzji woli. Podobnie jak nie służy niczemu walka z upływającym czasem, bez sensu jest również czekanie na to, aż życie zacznie bardziej nam sprzyjać. Jak wielu czeka na koniec tygodnia lub na emeryturę, aby być szczęśliwym? Taki stan ducha podtrzymuje w nas rozgoryczenie i odzwierciedla się w języku, którym się posługujemy. Pełne pesymizmu słowa, kategoryczne osądy, pozornie nieszkodliwe stwierdzenia typu „znowu poniedziałek” czy ironiczne „powodzenia”, automatycznie pogłębiają nasz smutek. Mogą nas zaalarmować o sposobie myślenia, który wymaga zmiany. Psychiatra Michel Lejoyeux proponuje prosty sposób na skuteczne pozbycie się negatywnych emocji – uśmiech.
Niemniej jednak, choć pewne sposoby mogą pomóc w byciu szczęśliwym, wdrażanie się do szczęścia odbywa się na wielu frontach i może przyjmować formę walki wewnętrznej. Dążenie do tego, by stać się szczęśliwym, a więc lepszym, może się w nas rozwinąć, gdy zidentyfikujemy swoje nieprawidłowe odruchy. Które dziedziny mojego życia zasługują na to, by oczyścić je z pesymizmu? Czy jest to dążenie do władzy, posiadania, przywiązanie emocjonalne? Ponieważ szczęście jest sztuką życia, może tkwić nawet w samym do niego dążeniu, nie jako cel sam w sobie, ale po to, by bardziej kochać.
A jeśli brakuje ci miłości…
Miłość do innych również stanowi część operacji „szczęście”. „Gdybym nie miał miłości, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący” – mówi nam św. Paweł. Należy jednak odnaleźć jeszcze właściwe miejsce miłości. Kim jest dla mnie drugi człowiek? Czy jest dla mnie, jak brat, czy służy przede wszystkim do zaspokojenia moich braków? Jak ja mogę przyczynić się do jego szczęścia?
Thomas d’Ansembourg głosi „ekologię relacji”, by pielęgnować autentyczne spotkania. Unikanie toksycznych osób nie oznacza ochrony przed nimi, zwłaszcza, że ich obecność okazuje się czasem nieunikniona. Tymczasem umiejętność otaczania się pozytywnymi osobami, przyczynia się do stworzenia atmosfery pokoju i życzliwości, których dusza potrzebuje, by rozkwitnąć. Nie bez przyczyny rodzice zwracają tak wiele uwagi na to z kim spotykają się ich dzieci. Podobna walka dotyczy naszej relacji ze światem: dostrzeganie dobrych wiadomości w całym morzu zalewających nas informacji jest oznaką „higieny sumienia” – analizuje psychoterapeuta, który zachęca do tego, by zwrócić uwagę na to, czego słuchamy i co oglądamy. Osobom, których wszechświat przepełniony jest przemocą, grozi załamanie przy najmniejszym nawet niepowodzeniu.
„Błogosławieni [szczęśliwi] ci, którzy słuchają Słowa Bożego i zachowują je” (Łk 11, 28). Czy najszczęśliwsi nie są ci, którzy zostawili swoje walki i zrezygnowali z samych siebie, aby powierzyć się w ręce Ojca? Trwają przy źródle życia, ich radość jest niewyczerpana, a ich strapienia przeobrażone. Udział w radości Boga jest najpewniejszą drogą do szczęścia.
Olivia de Fournas
Czytaj także:
Czy Bóg karze nas za radość i szczęście? Pyta Półtawska, a Wojtyła odpowiada
Czytaj także:
Została 25-letnią wdową z 5 dzieci. Po 4 latach mówi: „Tęsknię, ale nie żyję w nieszczęściu”