separateurCreated with Sketch.

Nie potrafisz pocieszyć kogoś bliskiego? Spróbuj w ten sposób!

UPSET WOMAN
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Edifa - 29.03.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Kiedy ktoś z naszych bliskich cierpi, nie jest łatwo znaleźć słowa, które podniosą go na duchu. Sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje, gdy jego cierpienie ma charakter duchowy. Jak wtedy skutecznie mu pomóc?

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

„Dzisiaj mam kiepski dzień” – któż z nas nie usłyszał kiedyś podobnego komentarza w swoim otoczeniu? Temu niewdzięcznemu stanowi towarzyszy najczęściej przygnębienie, brak energii i lawina czarnych myśli. Osoba nim dotknięta czuje się jak w potrzasku i może mieć wrażenie, że spada w przepaść. Zastanówmy się, czym jest ta bolączka, która pojawia się zawsze przy okazji jakiegoś trudnego życiowego doświadczenia oraz jak pomóc naszemu bliskiemu wyjść z dołka psychicznego.

 

Może chodzi o „chorobę ducha”?

Uczucie smutku, które czasami nas dopada, może być zupełnie naturalne. Powiedzielibyśmy „normalne”, kiedy doświadczamy pogardy, nienawiści, obojętności albo agresji lub też mamy za sobą jakieś bolesne przeżycie (żałobę, rozstanie, porażkę zawodową etc.) W takich okolicznościach smutek nie jest ani zły, ani dobry z moralnego punktu widzenia. Może okazać się jednak destrukcyjny dla naszego wnętrza, jeśli utwierdzamy się w nim jako swego rodzaju stylu życia. Jak poucza nas o tej duchowej przypadłości św. Franciszek Salezy: „[Smutek] niszczy wszystkie duchowne wła­dze i […] wydziera duszy wszelką przyjemność, czyni ją zgoła niedołężną i osłabia wszystkie jej siły”.

Zasadne jest mówić o „chorobie ducha”, kiedy przeżywanym trudnościom dajemy się pokonać, kiedy podchodzimy do nich z nastawieniem, że nas przerastają i pozwalamy im siać w naszym wnętrzu i duszy paraliżujący strach. Dochodzimy wtedy do stanu, kiedy nasza zdolność rozumowania i działania zostaje zakłócona, a czasem nawet zablokowana.

„[Smutek] wywołuje w duszy niepokój, zamieszanie, napełnia serce zbyteczną bojaźnią. […] Jak ostra zima pozbawia ziemię wszelkiej ozdoby, a zwierzęta umarza. […] Opieraj się gwałtem skłonności do smutku, a chociażby ci się zdawało, jakobyś wszystko, cokolwiek wtenczas czynisz, tylko z oziębłością, gnuśnością i niechęcią czynił – nie ustawaj w tej pracy” – radzi św. Franciszek Salezy we “Wstępie do życia pobożnego”.

Co konkretnie mamy czynić w obliczu tej fali smutku, która zalewa duszę naszego współmałżonka, dziecka czy innej bliskiej osoby? Jak postępować, by nie osądzać, a przynieść wyczekiwaną ulgę ?

 

Towarzyszyć i modlić się

W pierwszej kolejności trzeba nauczyć się zaakceptować swoje własne chwile smutku bez autokrytycyzmu. Zwróćmy się do przyjaciela, któremu możemy się zwierzyć, ponieważ wszystko to, czego nie uzewnętrzniamy, zaczyna nam jeszcze bardziej ciążyć. Warto jednocześnie pielęgnować w sobie pozytywne uczucia, zająć się jakąś pracą fizyczną, która odwróci naszą uwagę od przedmiotu smutku.

Postarajmy się zapewnić pogrążoną w smutku osobę o naszej bezwarunkowej miłości. Niewskazany jest przy tym jakikolwiek nacisk, nie próbujmy przegonić jej złego nastroju za jednym podejściem. Czas zrobi swoje. Pamiętajmy, że najlepszym lekarstwem na smutek jest modlitwa i weźmy sobie do serca radę świętego Jakuba Apostoła: „Spotkało kogoś z was nieszczęście? Niech się modli!” (Jk 5, 13).

Marie-Noël Florant (doradca małżeński i rodzinny)


PIOTR PAWLUKIEWICZ
Czytaj także:
Te słowa ks. Pawlukiewicza zapamiętamy na długo. Drogowskazy i pocieszenie


PLAYING
Czytaj także:
Rodzice, wasze dzieci są bardziej odporne, niż myślicie. To pocieszające

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Tags: