Mówienie wcale nie musi być nic nieznaczącym zajęciem. My, kobiety, dobrze o tym wiemy. Mamy dar poruszania bardzo istotnych kwestii w rozmowach na tematy z pozoru trywialne. Jeśli jednak pogaduszki można wykorzystać do szlachetnych celów, mogą one również powodować nie lada szkody…
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Piękne wyznania i prawdziwe lekcje życia mogą płynąć z rozmów między przyjaciółkami, rodzicami a dziećmi czy rodzeństwem. Za sprawą słów pogłębia się zaufanie, a jedno zdanie mimochodem potrafi odsłonić to, co kryje się na dnie naszego serca.
Niemniej rozmowy mogą okazać się tak dobre, jak i złe. Dobre, ponieważ komunikacja z innymi jest absolutnie niezbędna. Złe z powodu wścibstwa, czy jeszcze gorzej oszczerstw bądź pomówień, które wyrządzają konkretną krzywdę, w pewnym sensie, nieodwracalną. To oczywiście nie powód, by przestać się odzywać! Faktycznie, jeśli będziemy milczeć, nie powiemy o nikim nic złego, ale czy wtedy ocalimy w sobie miłość?
Nauczyć się trzymać język za zębami
Milczenie w niektórych sytuacjach jest gorsze od rzucania obelg. Pełne egoizmu, agresji lub pretensji staje się zabójcze. „Bo z obfitości serca mówią jego usta” (Łk 6, 45). Jeżeli nasze serce jest życzliwe, skłonne do zgody, wyczulone na innych, zawsze gotowe, by przebaczyć i widzieć belkę, jaka jest w naszym oku, zamiast drzazgę w oku naszego brata, będziemy w naturalny sposób mówili dobrze o bliźnich. I odwrotnie, jeżeli trawi nas zazdrość, nieustannie osądzamy innych, chowamy urazę, zawsze chcemy brylować, pogrążamy się w plotkach i obmowie na każdym kroku, to wtedy nasze serce potrzebuje nawrócenia.
Kiedy złapiemy się na tym, że o kimś wyraziliśmy się krytycznie lub złośliwie, albo z bezmyślną ironią (niektóre żartobliwe uwagi przypominają zatrute strzały), poprośmy Ducha Świętego, by pomógł nam zobaczyć, dlaczego język wymknął się nam spod kontroli. Może z zazdrości? Może dlatego, że próbujemy zdeptać innych, bo czujemy się niepewnie? Albo dlatego, że nie przebaczyliśmy zadanej nam krzywdy, być może już dawno temu? Może dlatego, że unikamy prawdziwych pytań, odpowiadając byle co? Może dlatego, że boimy się źle wypaść albo lubimy zadzierać nosa?
Sztuka słuchania…
Właściwe korzystanie z daru mowy każe mieć dobre ucho, ponieważ ten, kto nie potrafi słuchać, nie umie posługiwać się słowami do budowania więzi z braćmi. Rozmowa z nim prawdopodobnie bardzo szybko zmieni się w monolog, który odstraszy innych, chyba, że dotrzymają mu oni towarzystwa z grzeczności bądź wrodzonej delikatności.
Często mówi się, że Stwórca po to dał nam dwoje uszu, a tylko jeden język, abyśmy słuchali dwa razy więcej, niż mówili. Trudno o lepsze podsumowanie. Poza tym słuchać można nie tylko uszami, ale również i sercem: na tym polega różnica między słyszeniem a słuchaniem. W pierwszym przypadku biernie odbieramy informację, w drugim – wypowiadane słowa trafiają wprost do naszego wnętrza.
… i milczenia
Sztuka mówienia zakłada umiłowanie milczenia. Nie chodzi o ciszę, która bierze się z braku tematów do rozmowy, a jeszcze mniej o taką, której powodem jest złość czy pogarda. Milczenie to ma tworzyć przestrzeń do spotkania z Tym, który Sam jest Słowem. W trakcie rozmowy pogrążenie się w ciszy od czasu do czasu – choćby na kilka sekund – to najlepszy sposób, by czerpać radość z konwersacji i unikać potencjalnego niebezpieczeństwa.
Christine Ponsard
Czytaj także:
Rozmowa twarzą w twarz, bez telefonów. Dbasz o takie spotkania?
Czytaj także:
Cud zwykłej rozmowy