„Spocznij na nas, Duchu Pana, Duchu Mądrości i Rozumu, Duchu Poznania i Bojaźni Bożej, Duchu Miłości i Mocy” – nie zawsze łatwo jest wprowadzić w życie słowa tej popularnej pieśni, którą słyszymy podczas ceremonii sakramentu Bierzmowania. Niemniej jednak Bóg już obdarował nas powołaniem, ono w nas jest, wystarczy otworzyć szeroko oczy, a przede wszystkim serce.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Często trudno jest rozeznać, do czego wzywa nas w życiu Bóg. W codziennej krzątaninie, szczerze powiedziawszy, nie mamy ochoty dodatkowo angażować się w parafialne działania dotyczące katechezy, przygotowania chrztu czy przystrajanie kościoła kwiatami. Na płaszczyźnie zawodowej natomiast o powołaniu wspomina się zaledwie przy niektórych zawodach, takich jak lekarz, pielęgniarka czy nauczyciel.
Wydaje się, że zapomnieliśmy, iż słowo „powołanie” pochodzi od czasownika „wołać”: w taki czy inny sposób każdy z nas jest wezwany przez Boga od dnia naszego chrztu. On zaprasza nas do wzrastania zgodnie z Jego wolą, abyśmy mieli udział w budowaniu Jego Królestwa już od dzisiaj. Czyż rezygnacja z poszukiwania własnego powołania nie równa się odmowie złożenia swojego życia w rękach Boga?
Nasze talenty są darem od Boga
Wielu ludziom często trudno jest rozpoznać własne uzdolnienia. Uważamy, że nie ma w nas niczego szczególnego! Z lęku przed próżnością negujemy nasze talenty, a nawet staramy się być kimś innym niż jesteśmy w rzeczywistości. Przechodzimy obok skarbu, który Bóg złożył w nas w momencie naszego poczęcia. Skoro Bóg kocha nas bezwarunkowo jak każdy ojciec, bardziej niż każdy ojciec cieszy się, kiedy widzi, jak wykorzystujemy przeróżne talenty, w jakie nas wyposażył. Nie możemy ich sobie wybrać, ale możemy zdecydować z pokorą, czy je przyjmiemy. Jak je rozpoznać? Posłuchajmy, co cenią w nas współmałżonkowie, przyjaciele czy znajomi. Przyjmijmy te zdolności jako dary od Boga, prezenty, jakie nam zrobił z miłości. Niech naszą odpowiedzią na nie będzie: „tak”.
Nie oczekujmy, że z dnia na dzień odnajdziemy powołanie, które zmieni bieg naszego życia. Skupmy się na tym, by wykorzystywać i rozwijać te większe i mniejsze talenty, które upiększają naszą codzienność: czyjąś umiejętność słuchania innych, fantazję kogoś innego, czyjeś zdolności kulinarne czy predyspozycje intelektualne… Znajdźmy chwilę, aby zaprosić na kawę sąsiadkę, która ostatnio jest w kiepskiej formie. Przyłóżmy się jeszcze bardziej do opracowania raportu, nawet jeżeli szef tego nie zauważy. Wykorzystajmy nasze talenty, udzielając się w parafii lub jakiejś organizacji bliskiej naszemu sercu. Każde z tych działań wykonujmy dla drugich, dla siebie, dla Boga.
To wydaje się zbyt proste?
Bóg nie wymaga od nas niczego, co przekracza nasze możliwości. Zły wmawia nam, że istnieją tylko „wzniosłe” powołania. Jakże Bóg mógłby nie obdarzyć powołaniem trzech czwartych ludzkości! W naszym zniechęceniu zapominamy o tym, by oddać Mu to, do czego jesteśmy zdolni: „To tak niewiele!”. A tymczasem On wzywa nas do tego, byśmy „obracali naszymi talentami” na miarę naszych możliwości, ale wytrwale i konsekwentnie. Modlitwa pomoże nam odnaleźć drogę.
Święty Paweł zachęca nas do tego w następujących słowach: „przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża” (Rz 12,2); „mamy zaś według udzielonej nam łaski różne dary” (Rz 12, 6); „Nie opuszczajcie się w gorliwości! Bądźcie płomiennego ducha! Pełnijcie służbę Panu!” (Rz 12, 11).
Pozwólmy się prowadzić radości
Kiedy doświadczymy czegoś przyjemnego, zastanówmy się: „Co tak naprawdę dało mi szczęście? Czy fakt, że wykorzystałem/am moje zdolności intelektualne czy twórcze? Czy to, że odczułem/am w moim wnętrzu zachwyt nad życiem?” Jedno jest pewne: podążanie za naszym powołaniem daje szczęście i radość.
Szukajmy tego, co przynosi radość, nadaje sens naszemu życiu, tego, co nakierowuje nas na bliźniego. Wypełnianie woli Boga oznacza przyjęcie Jego pomysłu na nasze szczęście, nawet kosztem naszych przyzwyczajeń. Nawet jeśli nie pokrywa się on z naszą wizją sukcesu. Rozwijanie talentów daje nam siłę, kieruje w stronę innych. Wtedy łatwiej nam zrezygnować z rzeczy powierzchownych. Zaufajmy Bogu, a znajdziemy to, co, niezależnie od wszystkiego jest naszym powołaniem: świadczyć naszym życiem o miłości, o Bogu działającym w świecie.
Cécile Lucas
Czytaj także:
Po co mi Kościół? A po co ja Kościołowi? Czyli o tym, gdzie nie znajdziesz spełnienia i sensu życia
Czytaj także:
Myślisz, że nie uda ci się podnieść po porażce? Posłuchaj o. Anselma Grüna