Pierwszymi, którzy przybyli zobaczyć Dzieciątko Jezus byli prości pasterze. Tak jak oni, my również jesteśmy zaproszeni do tego, by udać się do żłóbka z pustymi rękami, w naszym ubóstwie. Ale jak to zrobić?
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
woFragmenty Ewangelii dotyczące Narodzenia Pana mówią o ubóstwie. Ubóstwie Józefa i Maryi, pokornych sług niezwykłej tajemnicy, którzy z dala od domu nie mogli zapewnić przychodzącemu na świat Dzieciątku nawet dachu nad głową. Ubóstwie przestraszonych pasterzy na wieść o Chwale Boga, jaką im objawiono, którzy to, w przeciwieństwie do Królów, nie mieli żadnego skarbu do ofiarowania Jezusowi.
Ubóstwie Boga samego, którego bóstwo ukrywa się w naszej ludzkiej naturze i którego wszechmoc dobrowolnie przechodzi w całkowitą zależność; Boga, Króla królów, który jednak od momentu narodzin doświadcza niedostatku, a nawet prześladowania i wygnania; Boga, który nikogo nie zmusza, by Go przyjął, ani w betlejemskiej gospodzie dwa tysiące lat temu, ani w naszych sercach dzisiaj.
Kiedy prezenty przysłaniają znaczenie Bożego Narodzenia
Będziemy obchodzić święta: ale w jaki sposób? Ubogi? Nawet jeżeli nie jesteśmy zbyt zamożni, nasze domy wcale nie przypominają żłóbka. W wielu z nich w tę Noc Bożego Narodzenia stół będzie się uginał, a prezenty ledwo zmieszczą się pod choinką.
„Co roku – ubolewa Jean, ojciec czwórki dzieci – zastanawiam się, gdzie w tym wszystkim jest idea świąt. Ostatecznie posiłek i odpakowywanie prezentów pochłaniają nam więcej czasu i energii niż pasterka. Świat stanął na głowie”. W tym samym tonie uderza Marion: „Dzień Bożego Narodzenia, który powinien być pełen radości i pokoju, jest często naznaczony podenerwowaniem najmłodszych, i paraliżującą nudą nieco starszych, a to wszystko doprawione złym humorem z powodu niewyspania”.
Gdzie w tym wszystkim jest sens Bożego Narodzenia? To dobre pytanie. Czasami łapiemy się na tym, że marzymy o świętach prostych i spokojnych, bez wszystkich ozdób, rodzinnych napięć i finansowych kłopotów, w trakcie których mielibyśmy szansę pomóc dzieciom odkryć smak Boga, a nie dóbr materialnych, a także czas, by przyjąć Dobrą Nowinę o Narodzeniu i dzielić się nią dookoła tak, jak zrobili to pasterze z Betlejem.
Na jaką formę ubóstwa się zdecydować?
W praktyce sprawa nie jest już taka prosta. Chociaż zawsze warto zachować krytyczne podejście, aby nie paść ofiarą pseudotradycji, które zamiast przybliżać, raczej nas oddalają od tajemnicy Żłóbka, trzeba mieć na uwadze rzeczywistość taką, jaka jest: niektóre rodzinne zwyczaje są ważne dla tych, których kochamy i nie do końca jest możliwe ani pożądane z nich rezygnować.
Święta Bożego Narodzenia są często okazją do spotkania z dziadkami, przywołania obrzędów, do których niektórzy mają ogromny sentyment i czekają na nie cały rok. Byłoby absurdalne, gdybyśmy pod pretekstem zachowania pierwotnego sensu świąt ranili naszych najbliższych.
Może moglibyśmy podjąć próbę uproszczenia niektórych elementów, zmodyfikować nieco wieczerzę wigilijną albo wspólny świąteczny obiad. Poza tym jednak, że popełnilibyśmy błąd, lekceważąc materialny wymiar świąt, pamiętajmy, że nie można zmienić tradycji i zwyczajów rodzinnych z dnia na dzień. Jeżeli nie chcemy sprawić przykrości babci ani zawodu dzieciom, jeszcze długo będziemy musieli brać pod uwagę potrzeby, nawyki i pragnienia jednych i drugich. Ale mamy szczęście! Jeżeli te ograniczenia nam doskwierają, nie zapominajmy, że mnóstwo osób samotnych chętnie przystałoby na takie kompromisy, zamiast spędzać święta wyłącznie w towarzystwie telewizji. A przy tym przede wszystkim cieszmy się, że możemy zrezygnować z naszej idealnej wizji świąt!
Prawdziwe ubóstwo to brak wewnętrznego przywiązania
Prawdopodobnie właśnie do takiego ubóstwa powinniśmy dążyć: nie tyle ogołocenia zewnętrznego, co oderwania wewnętrznego. Autentyczne ubóstwo nie jest kwestią wyboru, ale przyzwolenia. Świętowanie Bożego Narodzenia w duchu ubóstwa oznacza akceptację tego, co przynosi nam życie, dostosowanie się z uśmiechem do rodzinnych wymagań, pokonywanie trudności bez narzekania, tolerancję dla niedoskonałości i uciążliwości, z powodu których święta w pewnych kwestiach rozmijają się z naszymi oczekiwaniami.
Z pewnością nie mamy do końca wpływu na okoliczności, w jakich przyjdzie nam spędzać święta, ale możemy zdecydować o sposobie, w jaki je przeżyjemy. Jesteśmy wolni, by pozwolić się ogołocić z naszej woli, by szukać radości w szczęściu bliskich i zachwycać się tym, co istnieje zamiast marzyć o tym, czego nie ma.
Christine Ponsard
Czytaj także:
Przedświąteczne dramaty. Nie daj się duchom przeszłości i świątecznemu napięciu
Czytaj także:
Czy powinno się zmuszać dzieci do chodzenia na mszę świętą?