Prawo do azylu klasztornego... w PRL?
Pamiętacie śmieszno-gorzki film z 2003 r. „Pogoda na jutro”, w którym główną rolę grał zmarły kilka dni temu Jerzy Stuhr? Główny bohater, działacz Solidarności, w PRL w tajemnicy przed rodziną ukrył się przed komunistycznymi represjami w klasztorze. Z rozpędu spędził tam 17 lat, a kiedy wreszcie wyszedł na świat, został rozpoznany przez żonę i syna. Oczywiście zapoczątkowało to serię zabawnych, strasznych i wzruszających zdarzeń. Pomysł, że można żyć w klasztorze nie znając kompletnie świata zewnętrznego i nie mając dowodu osobistego, to pewno słabszy element tego film – skądinąd znakomitego. Ale prawo do azylu w klasztorze nie jest wcale pomysłem filmowców.
W ostatnich tygodniach podobna sprawa zelektryzowała opinię publiczną we Francji. Pojawiły się tam bowiem doniesienia, jakoby Xavier Dupont de Ligonnès, który jest od 2011 roku poszukiwany przez policję jako główny podejrzany o zamordowanie swojej żony Agnès i czworga ich dzieci, ukrywał się w klasztorze sióstr betanek w Doubs.
Od momentu ujawnienia przestępstwa francuska policja odebrała około 1700 doniesień od ludzi, którzy ponoć widzieli gdzieś mężczyznę podobnego do Duponta. Ale w kwietniu tego roku trzy osoby zgłosiły, że widziały go w klasztorze w Doubs. Sprawa została wyjaśniona, m.in. przy użyciu badań DNA, i teraz wiadomo już na pewno, że morderca – jeśli żyje – nie ukrywa się przed wymiarem sprawiedliwości u betanek. Nie zakończyło to jednak medialnych spekulacji, że znalazł on schronienie w innym domu zakonnym albo opactwie.
Czy to w ogóle jest możliwe?
Kościelne prawo do azylu
Prawo do azylu, praktykowane przez wieki w sanktuariach i zakonach, dziś już nie obowiązuje – ucina sprawę francuski dominikanin brat Joseph-Thomas Pini, kanonista i były profesor prawa na Uniwersytecie w Marsylii. „Jeśli przez prawo do azylu rozumiemy możliwość ukrycia się przed wymiarem sprawiedliwości, to taka opcja już nie istnieje. Z drugiej strony, jeśli oznacza to otwarcie drzwi do miejsca przeznaczonego do przyjmowania przestępców, którzy zostali już osądzeni i odbyli karę za swoje występki, to Kościół ma obowiązek to zrobić, aby pomóc im w zbawieniu” – dodaje brat profesor.
Przyjęcie osoby oskarżonej o przestępstwo lub wykroczenie jest integralną częścią misji Kościoła
O ile bowiem prawo słusznie wymierza karę w celu uregulowania stosunków społecznych, o tyle w ogóle nie bierze pod uwagę naprawczego wymiaru kary. A Kościół oferuje grzesznikowi możliwość nawrócenia się i poprawy. „Nie zapominajmy, że pierwszą osobą, której Jezus obiecał wejście do raju, był przestępca ukrzyżowany obok Niego. Tak więc Kościół nie pochwala przestępstwa, ale przyjmuje przestępcę. Jest to zgodne z jego misją i zawsze będzie dla niego obowiązkiem i zaszczytem. Nawet jeśli będzie oznaczało niezrozumienie przez świat”.
Złoczyńcy w klasztorach
Dlatego też wiele klasztorów nadal praktykuje tę formę „prawa do azylu”, nawet jeśli oznacza to narażenie się na gniew opinii publicznej, która niechętnie przyjmuje do wiadomości przyczyny takiego postępowania.
Celem Kościoła jest wieczne zbawienie grzeszników
„Dlaczego zgodziliśmy się zostać postawieni w centrum uwagi, ze wszystkimi wadami, jakie to pociąga za sobą dla naszego życia w modlitwie i ciszy? W jakim celu? Odpowiedź na te całkowicie uzasadnione pytania jest ostatecznie bardzo prosta: Ewangelia” – napisał opat opactwa Fontgombault w 2019 roku. To tam osiadł Jean-Claude Romand, skazany w 1996 r. za zamordowanie całej swojej rodziny. Romand został zwolniony warunkowo z więzienia i zamieszkał w Fontgombault pod nadzorem elektronicznym.
Ksiądz Guy Desnoyers, niesławny z powodu zamordowania w przerażających okolicznościach - których nie będziemy tu przytaczać - jednej ze swoich licznych kochanek i nienarodzonego dziecka, po odbyciu kary więzienia mieszkał aż do śmierci w 2010 roku w opactwie św. Anny w Bretanii.
Michelle Martin, była żona i wspólniczka pedofila Marca Dutroux, po przedterminowym zwolnieniu znalazła schronienie u sióstr klarysek w Malonne w Belgii.
Wszystkie te osoby łączy jednak to, że zostały już osądzone przez ludzką sprawiedliwość. Nie jest więc tajemnicą, że są one mile widziane w miejscu modlitwy. Sytuacja wygląda zupełnie inaczej, gdy osoba, która chciałaby zamieszkać w klasztorze, nie została jeszcze osądzona, a jest podejrzana o popełnienie przestępstwa. Tak jest w przypadku Xaviera Dupont de Ligonnès, który zgodnie z prawem wciąż jest uważany za niewinnego i aktywnie poszukiwany.
Kościół we Francji wciąż pamięta skandal związany z aferą Paula Touviera, urzędnika reżimu Vichy, poszukiwanego za zbrodnie przeciwko ludzkości, który przez dziesięć lat uciekał przed sprawiedliwością ukrywając się w różnych klasztorach.
Tajemnica spowiedzi
Jeśli Xavier Dupont żyje, jeśli schronił się w klasztorze i jeśli jego tożsamość jest znana przynajmniej jednemu mnichowi, może mieć tu miejsce pewna trudność – tym razem związana z tajemnicą spowiedzi. Jeśli morderstwo zostało wyznane poza sakramentem pojednania, osoba, która się o nim dowie, musi ujawnić miejsce pobytu sprawcy – wyjaśnia brat Joseph-Thomas Pini. Udzielanie schronienia mordercy czyni gospodarza winnym ukrywania przestępcy. „Zakonnik jest takim samym obywatelem jak każdy inny. Zgodnie z artykułem 40 kodeksu postępowania karnego, musi on ujawnić każde przestępstwo lub wykroczenie, o którym wie”. Ale jeśli przestępstwo zostało wyznane na spowiedzi, kapłana obowiązuje tajemnica spowiedzi. Nie można jej złamać nawet w tak poważnej sytuacji jak morderstwo.
Gdy duchowny usłyszy przyznanie się do przestępstwa, powinien musi wezwać penitenta do ujawnienia się władzom, ponieważ „celem Kościoła jest wieczne zbawienie grzeszników” – mówi brat Joseph-Thomas. „Zgłaszając się na policję, przestępca zaczyna swoją pokutę, która prowadzi go do nawrócenia. Natomiast jeśli podejrzany jest niewinny i jest w stanie to udowodnić, nie będzie miał powodu, by się ukrywać. Roztropność nakazuje, aby w takiej sytuacji spowiednik również zachęcał go do ujawnienia się”.
Złożenie ślubów po przestępstwie?
Ostatnią hipotezą wysuwaną przy tej okazji jest to, że Xavier Dupont ukrywa się we w klasztorze... jako zakonnik.
Nie jest niedorzeczny pomysł, ponieważ fakt popełnienia zbrodni lub wykroczenia nie stanowi przeszkody we wstąpieniu do nowicjatu. Jeśli przestępca został osądzony, odbył karę i chce złożyć śluby, nic nie stoi na przeszkodzie, aby to zrobił, o ile okaże pełną skruchę. „Ale jeśli osoba poszukiwana za przestępstwo zataiła je przełożonymi, jego profesja może zostać uznana za nieważną” - mówi brat Joseph-Thomas. Przed złożeniem ślubów zakonnych trzeba przedstawić dokumenty świadczące o tym, że ktoś na przykład owdowiał. „Dziś wydaje się to praktycznie nie do pomyślenia” – reasumuje dominikanin.