Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Rodzinny dramat
Pani Justyna i Pan Andrzej Gołaszewscy mają pięcioro dzieci. Maciek ma 14 lat, Weronika 13, Magdalena 11, Wiktor 9, a Marta 8. Każde z nich urodziło się zdrowe. Mieszkają w Reszlu w województwie warmińsko-mazurskim. Mężczyzna przez wiele lat pracował jako stolarz. Były wspólne wycieczki, spacery, radość, plany na przyszłość i marzenia. Ale ich spokojny, uporządkowany rodzinny świat zaczął się rozpadać na kawałki.
Obecnie to nieustanna walka o przetrwanie – trudności finansowe, mieszkaniowe, częste pobyty w szpitalu, wizyty u specjalistów i chemioterapie. Trzy córki i mąż pani Justyny zmagają się z chorobą genetyczną – neurofibromatozą typu 1, która wzmaga ryzyko wystąpienia złośliwych nowotworów. Polega ona na tym, że w nerwach na całym ciele mogą tworzyć się guzy.
Wielomiesięczne pobyty w szpitalu, chemioterapie
Przypadek 11-letniej Madzi jest szczególnie poważny. W jej głowie znajduje się duży guz, którego nie można operować. Dziewczynka nie widzi na lewe oko, a na prawe jedynie w 40 procentach. Mimo tak młodego wieku ma za sobą 72 cykle chemioterapii. Czekają ją kolejne.
Weronika ma za sobą dwie chemie, a u Marty oprócz glejaków powstał również nerwiak. Państwo Gołaszewscy mają jeszcze dwóch synów.
- Maciek jest diagnozowany od 8. roku życia na zmiany w głowie, a na koniec 2023 dowiedzieliśmy się, że Wiktor cierpi na wodonercze lewej nerki. Nic nie jest dla mnie tak ważne, jak zdrowie moich dzieci - tłumaczy pani Justyna.
- To dzięki nim, mojej wspaniałej piątce, wraz z mężem mamy motywację każdego dnia do tego, by budzić się i od nowa kolorować ich świat - dodaje. To nie koniec problemów, z którymi rodzina musi się zmierzyć.
Od trzech lat mąż kobiety jest prawnym opiekunem swojej niepełnosprawnej siostry, która mieszka na co dzień w Troksach, w małej osadzie w województwie warmińsko-mazurskim.
- Żyjemy więc na dwa domy – ja z dziećmi w mieszkaniu komunalnym w Reszlu, a mąż opiekuje się siostrą w Troksach. Nie mamy niestety możliwości, by szwagierka zamieszkała u nas, a w jej domu nie ma warunków dla 8 osób - mówi pani Justyna.
Pan Andrzej w ostatnim czasie bardzo mocno podupadł na zdrowiu. U mężczyzny wykryto niezłośliwy nowotwór na rdzeniu kręgowym. Dwa lata temu przeszedł obustronne zapalenie płuc. Będąc w szpitalu, zaraził się gruźlicą. Jego płuca są zniszczone. Od niedawna pan Andrzej zaczął również dostawać silnych ataków padaczki.
- Udało nam się zakończyć sprawy spadkowe związane z domem i chcielibyśmy zacząć remont, by w końcu zapewnić dzieciom warunki, dostosować wszystko do nich i niepełnosprawnej szwagierki, a potem zamieszkać razem. Ale ciągłe wizyty, leczenie i nieplanowane wydatki wywracają nasze plany. Codzienne życie jest intensywne, chaotyczne. Ciężko nawet opowiedzieć, jak wygląda, ponieważ wszystko ciągle się zmienia. Potrzeby, nowe diagnozy, nagłe pogorszenia zdrowia – nie jesteśmy w stanie zawsze przewidzieć wszystkiego– opisuje pani Gołaszewska.
Wiara, nadzieja i miłość
- Wciąż wierzę, że jeszcze się to uda. I dla nas nadejdą słoneczne dni, znów wszyscy razem będziemy głośno się śmiać, a jedyne łzy, które będą się wtedy pojawiać to łzy radości. Wciąż walczymy o zdrowie i życie, wciąż leczymy się i wspieramy - wyjaśnia kobieta.
I chociaż los nie oszczędza Gołaszewskim cierpienia, a ich egzystencja przypomina życie biblijnego Hioba, to oni nie tracą optymizmu, miłości, nadziei, wiary i zaufania Bogu.
- Kiedy mam naprawdę mocne chwile zwątpienia, modlę się do Boga i czuję spokój w sercu. On pomaga powstać i otrzeć łzy - mówi Aletei pani Justyna. Orędownikiem rodziny i ich patronem jest św. Jan Paweł II.
- Często prosimy o jego wstawiennictwo w swoich sprawach i intencjach, o siłę i męstwo w pokonywaniu trudności - podkreśla.