separateurCreated with Sketch.

Jak nie wpaść do zatrutej studni? Ważny głos na temat niezdrowej religijności

Niezdrowa religijność - dokument KEP
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Joanna Operacz - 15.06.24
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
To dokument dla wszystkich, którzy mają wątpliwości w sprawie tego, czy jakiś sposób przeżywania wiary jest zdrowy. Ale przyda się też tym, którzy wątpliwości nie mają.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Bóg i bogowie

Jakiś czas temu wpadły mi w ręce zapiski pewnej pobożnej kobiety, zmarłej w latach 90. XX wieku, której ponoć ukazywali się święci i Pan Jezus. Podeszłam do tych notatek z pozytywnym nastawieniem. Do innego nastawienia nie miałam powodu, bo słyszałam o autorce same dobre rzeczy, m.in. z ust świątobliwych księży. Szukałam relacji z jej spotkań ze świętym, którego biografia mnie interesowała. Na szczęście nie wiedziałam dokładnie, gdzie szukać potrzebnego fragmentu. Na szczęście – bo kiedy przejrzałam kilkanaście stron, włos zjeżył mi na głowie. Przez kartki przewijali się nie tylko święci, ale i greccy bogowie, i „pramacierz”, i zdania, które świadczyły o tym, że autorka najwyraźniej miała problemy psychiczne.

Bardzo to smutne. Po pierwsze dlatego, że ta pani – jak sądzę – zachorowała. Przeszła w czasie wojny potworne rzeczy, więc choroba mogła być skutkiem traumy. Ale jeszcze smutniejsze jest to, że ukazują się książki z jej zapiskami i że wiele osób powołuje się na nie jak na warte wierzenia.

Jak odsiać ziarno od plew?

Pewno każdy, kto jest w Kościele, zetknął się choć raz z podobnymi sytuacjami. Objawienia budzące wątpliwości, grupy, które wprawdzie są gorliwe, ale stosują dziwne metody; duszpasterze przemawiający z werwą i wielkim przekonanie, ale mający braki w wykształceniu i formacji.

Z pewnością nie wszystkie sytuacje, które na pierwszy rzut oka wydają się kontrowersyjne, faktycznie są złe czy nawet podejrzane. Nasz Kościół katolicki jest w stanie pomieścić wiele – także różnych wrażliwości i metod działania. Prawdą jest też to, że na liście zagrożeń dla dusz praktyczny ateizm lokuje się najwyżej, chyba wyżej niż błędy wierzących. Ale pewne jest też to, że dzisiaj bardzo nam brakuje w Kościele narzędzi do odsiewania ziarna od plew.

Niedawno ukazał się dokument, które może być tu wielką pomocą – dokument Komisji Nauki Wiary Konferencji Episkopatu Polski O właściwym rozumieniu chrześcijańskiej religijności.

Zdrowa i niezdrowa religijność

Po wyjaśnieniu, czym jest prawdziwa chrześcijańska religijność (jej fundamentem jest tajemnica Trójjedynego Boga, Wcielenie Syna Bożego i Jego zbawcze dzieło) i wyjaśnieniu, że prawidłowo przeżywana religijność ma związek z cnotą nadziei, która chroni zarówno przed rozpaczą, jak i zuchwałą ufnością; i że fundamentem chrześcijaństwa jest miłość, druga część dokumentu poświęcona jest błędnemu rozumieniu tejże religijności.

„Wypaczenia religijności nie omijały także samych chrześcijan. Obecne przez wieki w różnych formach i powodowane przez różne czynniki, są dostrzegane także dzisiaj, również w Kościele w Polsce, i stanowią poważne wyzwanie dla religii chrześcijańskiej” – czytamy.

Zeświecczenie wiary

Ważnym zagrożeniem jest uleganie poglądom lansującym chrześcijaństwo zeświecczone (zsekularyzowane). Tendencja ta zaistniała najpierw w Kościołach protestanckich, a potem silnie zakorzeniła się w Kościele katolickim. Polega ona na redukowaniu Kościoła do wymiaru horyzontalnego, doczesnego i praktycznego. Pomija natomiast zbawcze posłannictwo Kościoła wobec świata, które wyraża się w radosnym głoszeniu Ewangelii, sprawowaniu sakramentów świętych, wzywaniu do nawrócenia i życia w stanie łaski uświęcającej.

Ten rodzaj zsekularyzowanego chrześcijaństwa deprecjonuje rolę sakramentów, liturgii, modlitwy osobistej, a podkreśla konieczność służby pewnym ogólnoludzkim, „humanistycznym” wartościom – czytamy. Rdzeniem zsekularyzowanego chrześcijaństwa byłaby tendencja do redukowania przesłania Chrystusa do tego, co ma znaczenie i jest ważne przede wszystkim w doczesności. Takie elementy misji Zbawiciela, jak odkupienie, ustanowienie sakramentów, ustanowienie Kościoła zostają zepchnięte na dalszy plan lub zupełnie pominięte.

Zabobony

Inne zagrożenie to religijność zabobonna, której źródłem jest często „wypaczona gorliwość”. „Wypaczenie zdrowej gorliwości religijnej bywa również związane z tendencją do odrzucania roli rozumu w akcie wiary, niezdrową ciekawością, koncentracją na tym, co niezwykłe i rzadkie, oraz postrzeganiem wiary jako sfery nie tyle przewyższającej rozum, ile zupełnie irracjonalnej” – tłumaczy dokument.

Religijność zabobonna polega na przywiązywaniu zbytniej wagi do określonych zewnętrznych form praktyk, co może oznaczać sprowadzenie ich do poziomu magicznego. „Chrześcijanin ulega pokusie zabobonu, gdy upatruje źródła skuteczności modlitwy nie w dobroci i mocy Bożej oraz łasce uświęcającej, ale w jakiejś określonej formie albo liczbie praktyk modlitewnych. Pokusę tę da się niekiedy zauważyć również w lekceważeniu modlitwy liturgicznej jako modlitwy Ludu Bożego, a podkreślaniu znaczenia indywidualnych form modlitwy” – tłumaczą autorzy dokumentu.

Manichejska wizja świata

Innym niebezpieczeństwem jest manichejska wizja świata, wyrażająca się w przekonaniu, że „stworzony świat jest zły ze swej natury, oraz [w przekonaniu] o fatalistycznym oddziaływaniu dziedzictwa grzechu pierworodnego”. W obu tych przypadkach – tłumaczy dokument – „człowiek zastępuje wiarę w dobroć Boga Stwórcy, wszechmoc Bożą i zbawczą skuteczność dzieła Jezusa Chrystusa przekonaniem o dominacji zła w stworzeniu”.

Mamy wtedy do czynienia z postawą katastroficzną, wedle której świat doczesny postrzega się jako królestwo szatana. Komisja ostrzega też przed niezdrową „fascynacją egzorcyzmami czy upatrywaniem głównej bądź jedynej drogi wyjścia z doświadczanego lub czynionego zła w tak zwanej modlitwie o uwolnienie – przy jednoczesnym zaniedbywaniu regularnych praktyk sakramentalnych, ascetycznych i modlitewnych”.

Zbytnia fascynacja objawieniami prywatnymi

Niebezpieczna jest również niezdrowa fascynacja objawieniami prywatnymi. Objawienia te mogą przynieść pożytek wierzącym jedynie wówczas, gdy kierują ich uwagę ku jedynemu Objawieniu zakończonemu ostatecznie w Chrystusie. Nie należą jednak do depozytu wiary, a  ich rolą nie jest „ulepszanie” czy „uzupełnianie” ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomoc w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej.

Zdarza się też wypaczone odniesienie do świętych, wyrażające się w traktowaniu jakiegoś świętego nie tyle jako „wypraszającego łaski, których źródłem jest Bóg, ale wyjątkowo skutecznego i hojnego sprawcy tych łask”. Nabożeństwo do aniołów czy świętych musi zachowywać w sobie jednoznaczne ukierunkowanie na Boga jako jedynego sprawcę łask; na Chrystusa jako jedynego Pośrednika pomiędzy Bogiem a ludźmi; i na Ducha Świętego, który wlewa łaskę w ludzkie serca.

Cuda i siła woli

Wypaczeniem jest również zbyt duże skupienie uwagi na wydarzeniach cudownych lub opieranie aktu wiary głównie (bądź nawet jedynie) na nich.

Autorzy dokumentu krytykują też postawy: gnostycką i pelagiańską. Pierwsza oznacza błędne przeświadczenie, że chrześcijańską doskonałość osiąga się przez samą znajomość Ewangelii i prawd wiary, nierzadko według własnego sposobu jej rozumienia, który bywa absolutyzowany i narzucany innym. Druga z kolei przejawia się w przesadnym zaufaniu w sile własnej woli w dążeniu do doskonałości. Chrześcijanin, który ulega temu błędowi, bardziej polega na sobie i spełnianych przez siebie aktach religijnych aniżeli na łasce Bożej i współpracy z nią.

Dokument można przeczytać tutaj.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.