separateurCreated with Sketch.

Jakim językiem mówi Pan Bóg?

Literki wychodzą z ust kobiety
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Piotr Krawczyk - 28.05.24
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Historia zbawienia to wielka opowieść o spotkaniach. Na różne sposoby przemawiał Bóg niegdyś do ludzi, w różny też sposób mówi do każdego z nas. Opowieści, które znajdujemy w Biblii i w tradycji Kościoła, są świadectwem tego, co wydarzyło się pomiędzy konkretnymi ludźmi a Bogiem. W jaki sposób mogę się w nich odnajdywać? Czy słowa, które Jezus wypowiadał do uczniów z Galilei, dotyczą mnie tak samo jak ich?
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Moje miejsce w historii zbawienia

Biblia zawiera przesłanie uniwersalne. Każdy człowiek, niezależnie od epoki, może w jej tekstach odnajdywać ważne dla siebie treści. Dlatego czytam Biblię nie jak opowieść z dawno minionych czasów, ale jako księgę aktualną, odnoszącą się do tego, czym żyję. Nie znaczy to, że dla każdego opisanego w Biblii wydarzenia muszę szukać analogii w moim życiu. Nie znaczy to również, że znajdując się w podobnych do bohaterów biblijnych sytuacjach, powinienem odwzorowywać ich zachowania. Dotyczy to zarówno świętych, jak i samego Chrystusa, którego naśladowanie stało się w Tradycji ideałem chrześcijańskiego życia. Owszem, można i nawet należy wnikać w intencje, jakimi Jezus się kierował. Co więcej, na tym zasadniczo polega Jego naśladowanie – na dostrajaniu swojego wnętrza do motywów, które powodowały Jezusem. Inaczej mówiąc, naśladować Chrystusa to przyglądać się Jego czynom i otwierać swoje serce na Jego Ducha.

Każde spotkanie z Jezusem, o którym czytam w Ewangelii, stanowi okazję do mojego spotkania z Nim. Muszę jednak pamiętać, że historia zbawienia wciąż się dokonuje. Moja w niej rola jest odmienna od roli, jaką w niej odegrali pierwsi uczniowie. Kiedy więc czytam na przykład opis czyjegoś powołania, nie wszystko będę brał bezpośrednio do siebie. W samej Ewangelii zresztą widzimy, w jak różny sposób Jezus przemawiał do poszczególnych ludzi:

A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: «Pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz». Jezus mu odpowiedział: «Lisy mają nory i ptaki podniebne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć». Do innego rzekł: «Pójdź za Mną». Ten zaś odpowiedział: «Panie, pozwól mi najpierw pójść pogrzebać mojego ojca».Odparł mu: «Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże». Jeszcze inny rzekł: «Panie, chcę pójść za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu». Jezus mu odpowiedział: «Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego». (Łk 9,57 – 62)

Figowiec i wypowiedziane imię

Uważna lektura Ewangelii nasuwa wniosek, że Jezus traktuje każdego człowieka bardzo indywidualnie. Owszem, znajdujemy w Piśmie obszerne passusy dotyczące ogólnych zasad postępowania, jak choćby Kazanie na Górze czy mowy misyjne. Są jednak w Biblii takie fragmenty, których sens zdaje się tkwić w ich wyjątkowości. Weźmy chociażby scenę powołania Natanaela (J 1, 45 – 51). Jezus mówi do przyszłego ucznia: „Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod figowcem”. Po tych słowach Natanael wyznaje: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!”. 

Nie wiemy, co dokładnie wydarzyło się pod drzewem figowym. Tekst Ewangelii tego nie wyjaśnia. Jak dobre dzieło literackie, pewne kwestie pozostawia niedopowiedziane. Innym przykładem niech będzie spotkanie Zmartwychwstałego z Marią Magdaleną. Tutaj autor wyraźniej niż w przypadku Natanaela odmalowuje szczegóły wydarzenia. Maria rozmawia z Jezusem, ale rozpoznaje Go dopiero, kiedy ten wymawia jej imię. W jaki sposób zostało ono wypowiedziane i jaki kontekst został wówczas przywołany, pozostanie na zawsze pomiędzy nimi. Jeśli, jak Natanael, mam swoje drzewo figowe, tylko Jezus ma do niego dostęp. Jeśli czekam na kogoś, kto wymówi moje imię w ten jedyny, wyjątkowy sposób, to znaczy, że tęsknię za spotkaniem z Nim.

Bóg przemawia językiem epoki

Pan Bóg przemawia do ludzi w sposób, który uwzględnia ich wyjątkowe i niepowtarzalne konteksty. Możemy w ten sposób spojrzeć zarówno na Biblię, jak i na tradycję Kościoła. Życiorysy świętych są świadectwem ich indywidualnych relacji z Jezusem. Relacji, dodajmy, zanurzonych w okolicznościach epoki, specyficznym dla niej sposobie myślenia, wrażliwości i języku. Nawet jeśli owocem tych relacji jest przesłanie skierowane do wspólnoty Kościoła, odczytując je dziś, powinniśmy uwzględniać owe okoliczności. Język, w którym była wyrażana pobożność w minionych czasach, niekoniecznie musi być odpowiedni dla ludzi współczesnych. Każda epoka trochę inaczej odczytuje Boże przesłanie, bo też w inny sposób Pan Bóg przemawia do ludzi różnych czasów.

Na pewno ze skarbca Tradycji warto wydobywać te elementy, które czynią Boga bliskim. Po to Syn Boży przyjął ludzkie ciało, żeby zmniejszyć dystans dzielący Go od stworzenia. Przyjacielska zażyłość z Jezusem nie musi ani trochę umniejszać należnej Mu czci. Czy Bóg nie pragnie tego, żebym rozmawiał z Nim jak z przyjacielem? Czyż nie w ten sposób On sam do mnie przemawia? Wreszcie, czy nie tego właśnie dotyczy obietnica sformułowana w ostatniej księdze Objawienia?

Zwycięzcy dam manny ukrytej
i dam mu biały kamyk,
a na kamyku wypisane imię nowe,
którego nikt nie zna oprócz tego, kto [je] otrzymuje (Ap 2,17).

Celem, do którego dążę, jest moment, w którym usłyszę swoje imię. Ten, który je wypowie, uczyni to w sposób przesycony prawdą i miłością. Dokona się to we wspólnocie zbawionych, ale jako owoc relacji, która zawiązała się pomiędzy mną a Nim. Moje obecne życie jest drogą, na której ważne jest tylko to, co tę relację wzmacnia. Wszystko inne jest nieistotne.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.