Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Magdalena Galek, Karol Wojteczek: Na przestrzeni trzech sezonów „The Chosen” widzimy niesamowitą przemianę Marii Magdaleny. Od opętanej, grzeszącej, poprzez uwolnioną przez Jezusa, do uczennicy, a następnie liderki, menedżerki. Jakich nowych talentów lub nowych twarzy Marii Magdaleny możemy spodziewać się w czwartym sezonie?
Elizabeth Tabish: Uwielbiam to, że jej rozwój został skonstruowany w scenariuszu w niesamowicie realistyczny sposób. W drugim sezonie widzimy nawet jak wraca do swoich starych nawyków, a następnie powraca do grupy uczniów i bardzo powoli się rozwija. To tak jak w przypadku nas wszystkich, wymaga to czasu.
W trzecim sezonie widzieliśmy Marię Magdalenę w konfrontacji z Tamar, która mówi: „Jezus ci wybaczył. Musisz naprawdę wybaczyć sobie samej i naprawdę zostawić przeszłość za sobą”. Maria w pewnym sensie trzymała się resztek wstydu i lęków. I w czwartym sezonie widzimy, jak nabiera pewności siebie.
W tym sezonie dochodzi do nieoczekiwanych i szokujących wydarzeń, które wstrząsają grupą uczniów Jezusa. Myślę, że wszyscy są oszołomieni tym, co się stało. Ale ponieważ Maria doświadczyła ciemności już w przeszłości, ma wyjątkową perspektywę tego, co się dzieje i w czwartym sezonie przemienia swoje lęki, żal i wstyd w cierpliwość, współczucie i siłę.
W jednym z wywiadów powiedziałaś, że ze wszystkich postaci, które grałaś w swojej karierze, najbardziej utożsamiasz się z Marią Magdaleną. Która z jej różnych twarzy jest ci najbliższa?
Wszystkie. Myślę, że jest tak unikaną postacią w historii, a także osobą z którą łatwo się zidentyfikować, ponieważ jest kimś innym na daną sytuację w życiu. I kiedy na samym początku przyjęłam tę rolę, to naprawdę utożsamiałam się z jej pierwszą historią, gdzie jest w stanie desperacji i kiedy ona wzrastała, ja także poczułam że wzrastam dopuszczając miłość, miłosierdzie i radość do mojego życia.
I w miarę upływu kolejnych sezonów serialu okazuje się, że mam ten sam rodzaj cierpliwości, jaką ma Jezus w stosunku do wzrostu Marii.
Otrzymujemy w Aletei wiele świadectw od naszych czytelników za każdym razem gdy piszemy o „The Chosen”. Wśród licznych komentarzy na temat Jezusa czy Jonathana, który wciela się w tę rolę, są także głosy kobiet, którym pomogła postać Marii Magdaleny i sposób w jaki została przedstawiona przez reżysera. Piszą, że otworzyła im oczy. Czy otrzymujesz podobne świadectwa?
Otrzymałam całkiem sporo takich reakcji od fanek, które wyznały, że rozpoznały siebie w Marii. Zidentyfikowały się z nią. Kilka takich zmieniających życie i mocnych świadectw usłyszałam z drugiej ręki, kiedy ktoś podszedł do mnie i powiedział, że ktoś nowy w kościele lub jedna ze znajomych przechodziła przez coś koszmarnego.
Było też wiele relacji kobiet, które niedawno wydostało się z handlu ludźmi, zostały zaproszone do Kościoła i gdy obejrzały „The Chosen” spojrzały na siebie przez pryzmat Marii Magdaleny. Poczuły się jakby były reprezentowane na ekranie. Zmagania, przez które przeszły, a następnie zobaczenie, że Maria jest odkupiona, że jest nadzieja i przyszłość w jej sytuacji - to było przemieniające dla tych kobiet.
Rola Marii Magdaleny jest dla ciebie postacią kobiecą z największą głębią w „The Chosen”. W swojej karierze aktorskiej zaczęłaś w pewnym momencie rozważniej wybierać nowe role a także próbujesz swoich sił jako reżyserka i producentka. Czy może masz nowe pomysły na to jak przedstawiać w filmie, w kulturze kobiety z głębią?
Myślę, że przez długi czas kobiece postacie w programach rozrywkowych i w filmach były bardzo wizualne. Wyglądały w pewien konkretny sposób. Były dziewczynami, przyjaciółkami czy żonami lub były po prostu drugorzędne w całej fabule. Ale pojawiają się też ostatnio piękne historie kobiece i myślę, że „The Chosen” jest częścią tego trendu.
Jeśli będę kontynuować w przyszłości reżyserowanie, czy też jeśli chodzi o role jakie chcę przyjmować, to chodzi mi o prawdziwych ludzi. Tak, aby przedstawianie ich światu oraz wpływ tych postaci na kulturę był prawdziwszą reprezentacją kobiecego doświadczenia wobec czegoś - co wiem, że zabrzmi szorstko - ale mam na myśli męskie fantazje o tym jak kobieta powinna wyglądać lub jak się zachowywać. Myślę, że to bardzo ważne, aby prawdziwie i realistycznie reprezentować przeróżne typy kobiet, co „The Chosen” rzeczywiście robi. Wszystkie postacie kobiece portretują różne kobiety - to są przedsiębiorczynie/businesswoman, matki, żony, córki, siostry. Widzimy tam wiele różnych żywiołów, co jest orzeźwiające.
ZOBACZ ZDJĘCIA Z POLSKIEJ PREMIERY 4. SEZONU SERIALU "THE CHOSEN":
Jaka jest jedna najważniejsza rzecz, jakiej nauczyłaś się grając Marię Magdalenę?
Nikt nie jest zbyt daleko, aby nie mógł zostać odkupiony. Ona jest takim pięknym przykładem - trwa w najciemniejszej głębi desperacji, jest opętana, zmaga się z uzależnieniem i próbą samobójczą - i tam ją spotykamy. I to jest też miejsce, gdzie spotkał ją Jezus. Dla mnie widzieć ją całkowicie odmienioną, pełną radości, miłości i pokoju w jej sercu, nawet gdy dzieją się tragiczne zdarzenia… Ona trzyma się tego światła i widzieć ta jej przemianę jest dla mnie jak obietnica. I ona daje nam wszystkim pozwolenie na zaakceptowanie takiej samej przemiany w naszym życiu.
Co było dla ciebie większym wyzwaniem do zagrania: scena z opętaniem z pierwszego odcinka serii czy może sceny z sezonu 4. który opowiada o ostatnim tygodniu Jezusa w Jerozolimie i jest dość mroczny?
Sceny z pierwszego sezonu były bardzo emocjonalne, grałam je w pojedynkę. Byłam tylko ja, moja wyobraźnia i notatki od Dallasa (reżysera - przyp. red.). Wiec było wyzwanie dla mnie, ale także rodzaj oczyszczenia w tamtym momencie mojego życia. Teraz, na planie sezonu 4. wszystkie zdarzenia doświadczamy jako grupa. Więc nawet jeśli dzieją się tragedie, mamy wsparcie, które nawzajem sobie dajemy z pozostałymi aktorami i dbamy o siebie nawzajem, kiedy gramy akurat trudne sceny. Więc z wielu powodów było grać łatwiej sceny sezonu 4., ponieważ na koniec dnia jest wiele wzajemnej miłości która chroni nas podczas wymagających scen.
Przed castingiem do serialu chciałaś porzucić aktorstwo. Czy te myśli odeszły kiedy dołączyłaś do zespołu „The Chosen”?
Ten projekt sprawia, że czuję się spełniona na wielu poziomach - w zamiłowaniu do aktorstwa, do opowiadania historii o nadziei. A więc ponownie rozpalił moje zainteresowania ale w kompletnie innym kierunku, pełnym nadziei, sensu i znaczenia.
Elizabeth, to może na koniec kilka słów zachęty dla naszych czytelników, którzy jeszcze nie widzieli „The Chosen”? Może szczególnie dla tych kobiet, które mają podobne problemy jak Maria z Magdali, a to jak jest przedstawiona może im pomóc?
O, tak. Po pierwsze jest tyle wspaniałych kobiecych postaci w serialu. Jest wiele różnych osób, z którymi możesz się utożsamić w każdej sytuacji twojego życia. Przez cokolwiek przechodzisz, tu jest historia, która pomoże ci odnaleźć nadzieję, pokój i radość. Każdemu i każdej, kto jest niezdecydowany czy obejrzeć serial, powiedziałabym po prostu „spróbuj to zobaczyć z otwartym umysłem i otwartym sercem”. Emocjonalny wpływ pierwszego odcinka odbił się echem w tak wielu różnych kulturach na całym świecie i pośród ludzi mówiących tak wieloma różnymi językami, że staje się dla mnie jasne że historia Marii Magdaleny jest bardzo uniwersalna, zwłaszcza dla kobiet i jest ona naprawdę warta tego, żeby ją zobaczyć.