Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Nazaretańczyk, czyli Odnowiciel
Najpierw Nazaret, gdzie historia Jezusowego dzieciństwa się zaczyna i dokąd powróci. Nazaret to spośród tych trzech miejsce najmniej godne uwagi. Za czasów Maryi i Józefa był kompletną „dziurą”. Położony w „gorszej” Galilei, oddalony od „świętej” Jerozolimy, zamieszkiwany przez co najwyżej kilkadziesiąt rodzin, które w większości żyły w domach dobudowanych do jaskiń w zboczach wzgórz. Z perspektywy „biblijnej” Nazaret również się nie liczył. Jego nazwa nie pada nigdzie na kartach Starego Testamentu.
Dlaczego więc ewangelista komentuje osiedlenie się tam Świętej Rodziny: „Tak miało się spełnić słowo proroków: Nazwany będzie Nazarejczykiem” (Mt 2,23). Co Mateusz ma na myśli mówiąc o „słowie proroków”, skoro żaden z nich nie wspomniał o Nazarecie? O Nazarecie prorocy nie wspominali, ale…
Izajasz: „Wyrośnie gałązka z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni. I spocznie na niej Duch Pański…” (Iz 11, 1n). Jeremiasz: „Nadejdą dni, kiedy wzbudzę Dawidowi Odrośl sprawiedliwą. Będzie panował jako król, postępując roztropnie, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość na ziemi” (Jr 23,5). Zachariasz: „…spełni się cudowna obietnica, albowiem ześlę sługę mego – Odrośl” (Za 3,8).
Hebrajskie słowo נֵ֫צֶר [czyt. necer], oznaczające „pęd”, „gałązkę” lub „odrośl” stanowi rdzeń nazwy Nazaret. Kiedy więc Mateusz mówi o spełnionym słowie proroków, to chce nas odesłać do trzech powyższych i wielu innym miejsc Starego Testamentu, w których obraz odrośli – świeżej gałązki wyrastającej ze starego pnia – zapowiada kogoś, kto okaże się sprawcą odnowienia całej rzeczywistości – sprawiedliwym królem, godnym kapłanem, opiekunem ubogich, wyzwolicielem jeńców, lekarzem poranionych itd. Ewangelista Jan będzie twierdził, że właśnie ten tytuł umieszczono na krzyżu Pana: «Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski» (J 19,19).
Betlejem, dom Króla
Betlejem, w przeciwieństwie do Nazaretu, miało renomę. Było miastem rodzinnym króla Dawida – symbolem złotej epoki dziejów Izraela – jego potęgi, bogactwa, zwycięstw i osiągniętego dzięki nim pokoju. O Betlejem, jako miejscu pochodzenia nowego władcy prorokował wprost Micheasz: „A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie mi wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności (…) Powstanie On i paść będzie mocą Pańską, w majestacie imienia Pana Boga swego. Osiądą wtedy, bo odtąd rozciągnie swą potęgę aż po krańce ziemi. A Ten będzie pokojem” (Mi 5,1-4).
Konieczność udania się do Betlejem w związku z zarządzonym przez cesarza spisem ludności, posłużyła więc do wypełnienia się tego proroctwa. Jednocześnie sama nazwa Betlejem (hbr. בֵּית לֶחֶם – Bet lehem) znaczy dosłownie „Dom chleba”, co samo w sobie otwiera przed nami całkiem chyba poprawny ciąg skojarzeń, prowadzący przez VI rozdział Ewangelii Janowej do Jezusa, jako „Chleba, który zstąpił z nieba” (por. J 6,32-58).
Wyzwoliciel z Egiptu
W dramatycznym epizodzie ucieczki do Egiptu wypełnia się proroctwo Ozeasza: „Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu (…) Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę – schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go” (Oz 11,1-4).
Uciekający do Egiptu i powracający zeń Jezus odtwarza więc drogę przebytą niegdyś przez Lud Wybrany. Jawi się jako Wyzwoliciel – Głowa i przewodnik Nowego Ludu Bożego. A jednocześnie jako ukochany Syn Boga, obdarzony przez Niego opisaną przez proroka czułością, do doświadczenia której zaprasza i nas.