separateurCreated with Sketch.

„Dzieci znów zaczynają się uśmiechać”. A one mimo wojny i głodu pragną ocalić ich dzieciństwo

Siostra Kamila Frydryszewska z dziećmi, którymi opiekują się siostry orionistki
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Coraz częściej trafiają do nas matki, które mówią, że nie miały czym karmić dzieci, przez co te głodowały. Wojna zaostrza ubóstwo” – mówi siostra Kamila Frydryszewska ze Zgromadzenia Sióstr Małych Misjonarek Miłosierdzia, które pod Charkowem prowadzą dom samotnej matki.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Do placówki coraz częściej trafiają kobiety z terenów, które były pod rosyjską okupacją. Wszystkie żyły w piwnicach, doświadczyły bombardowań, co szczególnie negatywnie odbija się na dzieciach.

Zakonnice niosą pomoc pod Charkowem

Polska orionistka, która od dziesięciu lat pracuje na Ukrainie wyznaje, że po wybuchu wojny siostry wywiozły mamy i dzieci na zachodnie tereny tego kraju. Od stycznia jednak wróciły do Korotycza i na nowo otworzyły ośrodek. Dodaje, że sytuacja jest względnie spokojna, bo 40 km od ich domu trwają walki. „Dużo ludzi zwraca się o pomoc, próbujemy być w tym trudnym czasie z ludźmi” – mówi Radiu Watykańskiemu siostra Kamila.

„Mamy nie miały czym karmić dzieci”

„To są samotne mamy z dziećmi w różnego rodzaju kryzysowych sytuacjach. Przeważnie kierują je do nas służby socjalne, gdy nie mają gdzie mieszkać i z jakichś powodów znalazły się na ulicy. Często są to ofiary przemocy, czasem trudnych warunków życia. Ostatnio coraz częściej trafiają do nas mamy, które mówiły, że nie miały czym karmić dzieci, że dzieci głodowały. To nowe zjawisko. To właśnie ta sytuacja wojenna tak zaostrza ubóstwo. Tak, to są właśnie nasi podopieczni przede wszystkim” – mówi siostra Kamila.

„Trafiają do nas mamy z tych terenów, gdzie była okupacja, jak też osoby z terenów do tej pory okupowanych. Mieszka u nas pani z Sewierodoniecka i dziewczyna z Kupiańska, które mają rozbite domy i nie mają gdzie wrócić. Te wszystkie osoby, które są u nas, doświadczyły życia w piwnicach i bombardowań. W tej chwili mieszkają u nas 43 osoby, mamy z dziećmi. W sumie możemy przyjąć około sześćdziesięciu osób jednocześnie – mam z dziećmi” – wyjaśnia zakonnica.

Wakacje w Fastowie

Orionistki zorganizowały właśnie swoim podopiecznym wakacje i zabrały dzieci do prowadzonego przez dominikanów ośrodka w Fastowie. „Mimo wojny staramy się ocalić dzieciństwo. Sytuacja jest bardzo trudna, ponieważ w regionie Charkowa nie działają szkoły i nauka jest jedynie zdalna, a i tak wiele dzieci z tego nie korzysta, bo nie mają internetu, a w wielu wioskach nie ma prądu” – mówi siostra Kamila. Wskazuje, że organizowanie pomocy dzieciom jest bardzo naglącym wyzwaniem, ponieważ nie kontaktują się ze sobą, siedzą pozamykane w domach. „W Fastowie mają wiele atrakcji i znów zaczynają się uśmiechać” – zaznacza orionistka.

„Fastów to jest rewelacyjne miejsce, dla dzieci to jest jedna wielka atrakcja. Dzisiaj trochę pogoda się nam zepsuła, ale to żaden problem, bo dzieci skaczą sobie w sali zabaw, rysują. Po południu idziemy do kina. Wczoraj mieliśmy dzień sportowy i jeździły na koniach. Jest też mały ogród zoologiczny i one uwielbiają tam chodzić do owieczek i kaczek. Dzieci są bardzo szczęśliwe, takie wyluzowane. Rozrabiają oczywiście, ale się cieszymy, że rozrabiają, bo to jest właśnie dzieciństwo. Chciałyśmy też ewangelizację zrobić, żeby było też bardziej o Panu Bogu” – mówi siostra Kamila.

Potrzebne jest wszystko

„Udaje nam się cokolwiek organizować dzięki temu, że dostajemy wsparcie. Potrzebna nam jest zawsze żywność, bo dożywiamy te dzieci. Miesięcznie ok. stu rodzin z dziećmi otrzymuje od nas pomoc. Tak się dobrze złożyło, że tuż przed tym obozem dziecięcym dostałyśmy kilka kartonów przyborów szkolnych. To po prostu Opatrzność Boża, bo teraz rysujemy, malujemy. Tak naprawdę jest potrzebne wszystko. Lekarze z Polski przyjechali i przywieźli nam odzież dziecięcą. Wszystko, co otrzymujemy trafia do ludzi. To, co jest przekazywane, jest zawsze bardzo potrzebne - czy to jest odzież, czy to są przybory szkolne, czy wsparcie w postaci finansowej, które pomaga organizować akcje dla dzieci. To wszystko jest bardzo cenne i dzięki temu możemy cokolwiek organizować”.

Jak wesprzeć?

Siostra Kamila ma nadzieję, że dzięki hojnym sercom ofiarodawców orionistki będą nadal mogły wspierać potrzebujące matki i dzieci. „Organizujemy też półkolonie dla dzieci z wioski, w której jest nasz ośrodek. Liczymy, że przy wsparciu Caritas wkrótce zorganizujemy kolejny wakacyjny turnus” – mówi orionistka.

Wsparcie na pomoc matkom i dzieciom na Ukrainie można przekazać na konto:

Zgromadzenie Sióstr Małych Misjonarek Miłosierdzia
Swift PKOPPLPW
kod Iban 1240
Bank Polska Kasa Opieki S. A.
09 1240 1109 1978 0010 1595 7673

Beata Zajączkowska/vaticannews.va / Charków

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.