Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Proroctwo z Góry Świętej Anny
Na zaproszenie Alfonsa Nossola, ordynariusza opolskiego, kard. Joseph Ratzinger przewodniczył pielgrzymce mężczyzn i młodzieńców na Górę Świętej Anny. Odbyła się ona 26 czerwca 1983 roku, pięć dni po wizycie Jana Pawła II w tym głównym sanktuarium Śląska Opolskiego. Tak wspomina ją abp Alfons Nossol: „Kiedy składałem to zaproszenie, nie wiedziałem, że druga pielgrzymka Jana Pawła II do Polski miała objąć także Śląsk. Stało się więc tak, że pielgrzymka miała nastąpić pięć dni po wizycie Papieża, a wówczas Ratzinger powiedział:
«Wiesz co? To się nie opłaca, przecież i tak nikt nie przyjdzie zaraz po odwiedzinach Papieża». Odpowiedziałem mu: «Nie ma obawy, to właśnie ma być nabożeństwo dziękczynne za odwiedziny Papieża». I przyszło ponad dwieście tysięcy osób! Mszę celebrował po łacinie, wygłaszając wspaniałe kazanie”. Gość z Rzymu wpisał się wówczas do księgi pamiątkowej sanktuarium.
Na jednej stronie widnieje wpis Jana Pawła II, a na drugiej kard. Ratzingera. Kustosze sanktuarium, ojcowie franciszkanie, interpretują to tak: opatrzność Boża chciała wskazać, kto będzie następcą papieża Polaka. Od tego czasu kard. Ratzinger był pod wrażeniem i urokiem wiary prostego ludu śląskiego. Przypominał mu jego ukochaną Bawarię.
Śląska katedra kardynała
Pod koniec czerwca 1983 roku licząca pół tysiąca mieszkańców Chorula leżąca na trasie Opole–Krapkowice przygotowywała się do wmurowania pod miejscowy kościółek kamienia węgielnego, poświęconego parę dni wcześniej na Górze Świętej Anny przez Jana Pawła II. Nagle we wsi gruchnęła wieść: Przyjedzie do nas kardynał! I to z Rzymu!
Niespodziewanym gościem okazał się prefekt watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary kard. Joseph Ratzinger. Zaprzyjaźniony z nim ordynariusz opolski abp Alfons Nossol zaprosił go 26 czerwca przed południem na wspomniane dziękczynne uroczystości pielgrzymkowe na Górę Świętej Anny, a po południu na poświęcenie kamienia węgielnego pod kościółek Trójcy Świętej w pobliskiej Choruli.
Wraz z kamieniem węgielnym zamurowano – umieszczony w metalowej tubie – dokument. W nim zwyczajowo do imienia urzędującego papieża, który poświęcił ów kamień, dodano nazwisko tego, który go wmurował, a który okazał się następcą Jana Pawła II na Stolicy Piotrowej.
Arcybiskup Alfons Nossol wspominał: „Kardynał był bardzo dumny z tego, że mógł poświęcić kamień węgielny. Ilekroć spotykaliśmy się w Rzymie, z uśmiechem pytał: «A jak tam moja katedra w Choruli?»”.
Smaczna kiełbasa z Polski
Nieżyjący już biskup radomski Zygmunt Zimowski, który u boku kard. Ratzingera przepracował dziewiętnaście lat w Kongregacji Nauki Wiary, wspominał z rozrzewnieniem wizyty w domu swego szefa. „Kiedyś na jedną z kolacji zabrałem swojską kiełbasę przywiezioną z mojej rodzinnej wsi, z Kupienina. Kardynał Ratzinger był wtedy ze swoim bratem. Bardzo im smakowała ta kiełbasa. Nawet na drugi dzień prefekt Kongregacji Nauki Wiary mówił o tym radosnym spotkaniu i kiełbasie z Polski”.
Biskup Zimowski, który niedługo po otrzymaniu sakry biskupiej odwiedził kardynała, usłyszał od niego: „Wiem, że remontujesz część radomskiego seminarium. Tę część, gdzie mają zamieszkać księża seniorzy. Proszę, przyjmij to ode mnie na ten cel”. I podał mu wypisany czek. „To przykład, że kard. Ratzinger, tak jak Jan Paweł II, dzielił się tym, co miał, i wspomagał środkami finansowymi różne osoby i inicjatywy” – wspominał bp Zimowski.
Zmagania z polszczyzną
Z sympatią i z uśmiechem słuchaliśmy, jak Benedykt XVI zmagał się z arcytrudną dla Niemca polszczyzną, aby podtrzymać tradycję zapoczątkowaną przez Jana Pawła II pozdrawiania Polaków w ich ojczystym języku.
Po raz pierwszy jako papież przemówił po polsku przy okazji modlitwy Anioł Pański 30 kwietnia 2005 roku. Był ucieszony, że mógł sprawić radość Polakom. Przemówienia te musiały go sporo kosztować, choć miał przed sobą zapis fonetyczny.
Małą sensacją było upublicznienie tekstu pozdrowienia z 30 października 2005 roku w oryginalnej formie, jaką dostawał Benedykt XVI. Związane ono było z nadchodzącym dniem 1 listopada i brzmiało następująco: „Serdetschnje posdrawjam Polakuf. Sblischa schje urotschi stoschtsch Wschistkich Schwjentich. Dschenkujeme Bogu sa schwjatkuf wiare, ktusche sadschitcha beli sjetnotscheni z H:ristusem w mi woschtschi, a dschisch utschestnitschoung wjego h:wale”.
Przemówienia te obrosły legendą i zaowocowały licznymi memami, a przebojem internetowym stały się słowa: „Pozdrawiam Was ciule”, których w rzeczywistości nie wygłosił.
Fragmenty książki Grzegorza Polaka „Nasz Benedykt, czyli kwiatki Josepha Ratzingera”.