Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Dwa lata badań
Prof. Jenny Olson wraz z zespołem przez dwa lata obserwowali 230 par. Były to młode małżeństwa lub narzeczeni. Podzielono badaną grupę na trzy mniejsze:
- Pierwsza grupa połączyła prywatne konta w jedno wspólne,
- W drugiej grupie każdy pozostał przy swoim własnym koncie,
- Trzecia grupa mogła wybrać dowolne rozwiązanie.
Po dwóch latach zebrano obserwacje i wnioski. Okazało się, że pary dzielące wspólne konto oceniały jakość swojej relacji dużo lepiej, niż te, które miały osobne konta.
Umocnienie wspólnoty małżeńskiej
Pary dzielące jedno konto są bardziej zgodne w celach finansowych oraz lepiej rozumieją wspólnotę, którą tworzą.
Małżeńska wspólnota polega na tym, że partnerzy pomagają sobie, ponieważ druga osoba tego potrzebuje. Działa tu zasada „chcę ci pomóc”, ponieważ jest taka potrzeba. Nie zamierzam tego rozliczać – stwierdza prof. Jenny Olson.
Te pary, które miały osobne konta, funkcjonują w systemie „coś za coś”. „Mogą myśleć «ja płacę za Netflixa, a ty za lekarza». Nie współpracują tak, jak pary ze wspólnym kontem, które mają jedną pulę pieniędzy. Przypomina to relację biznesową” – tłumaczy Olson.
Łatwiej o wycofanie się
Naukowcy prowadzący badanie stwierdzili ponadto, że oddzielne konta sprawiają, że łatwiej jest opuścić relację. Z 460 uczestników, 20% nie ukończyło badania. Większość tych, którzy się rozstali, nie prowadziło wspólnego konta bankowego.
W czasie ankiet prowadzonych wśród osób w relacjach o różnym stażu okazało się, że pary dzielące wspólne konto miały większe poczucie wspólnoty w porównaniu do osób z indywidualnymi kontami czy nawet tych, które część pieniędzy miały wspólne. Często słyszeliśmy od tych par, że „są w tym razem” – podsumowuje prof. Olson.
Źródło: naukawpolsce.pl