Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
O szczęściu czystego sumienia
Chwałą dla dobrych ludzi jest świadectwo czystego sumienia. Miej sumienie czyste, a zawsze będziesz miał radość. Czyste sumienie potrafi znieść bardzo wiele i wielce jest szczęśliwe pośród przeciwności. Nieczyste sumienie zawsze jest lękliwe i niespokojne. Słodko odpoczniesz, kiedy sumienie nic ci nie będzie wyrzucało! Nie ciesz się, jak tylko z dobrych uczynków. Źli ludzie nigdy nie mają szczęścia prawdziwego, ani nie czują wewnętrznego pokoju, bo nie ma pokoju dla bezbożnych, mówi Pan (Iz 48,22). A choćby powiedzieli: Jesteśmy spokojni, żadne zło na nas nie przyjdzie, i kto by się ośmielił nam szkodzić? – nie wierz im, bo nagle zerwie się gniew Boży (por. 1 Tes 5,3) i dzieła ich rozpadną się w nicość, a ich zamiary przeminą.
Komentarz:
Nieczyste sumienie spać nie pozwala, to stara prawda; ale jednak lepsze sumienie nieczyste niż sumienie zupełnie martwe, które śpi spokojnie, na cokolwiek by sobie pozwoliło. Tacy właśnie ludzie mówią: Jesteśmy spokojni, któż by mógł nam mieć coś do zarzucenia? I nawet wydaje się im przez jakiś czas, że są (albo przynajmniej mogą być) szczęśliwi; ale lepsza już klęska życiowa od takiego szczęścia.
Miłującemu nietrudno jest chlubić się z ucisków (por. 2 Kor 12,5.9–10), bo tak się chlubić znaczy chlubić się z krzyża Chrystusowego (Ga 6,14). Krótka jest ta chwała, którą się od ludzi otrzymuje i przyjmuje; światowej chwale zawsze towarzyszy smutek. Chwała dobrych bierze się z ich sumienia, a nie z ust ludzkich. Szczęście sprawiedliwych jest z Boga i w Bogu, a ich radość jest z prawdy (1 Kor 13,6). Kto pragnie prawdziwej i wiecznej chwały, ten się o doczesną nie troszczy. A kto szuka chwały doczesnej, kto jej z całego serca nie odrzuca, okazuje tym samym, że niezbyt kocha wieczną. Wielki ma pokój w sercu, kto się nie przejmuje ani pochwałami, ani wyzwiskami.
Komentarz:
Chlubić się znaczy w tym kontekście tyle, co znajdować upodobanie, cieszyć się z czegoś jako z zaszczytu. I niewątpliwie dla tych, którzy miłują Chrystusa, jest zaszczytem, że stali się godni cierpieć dla Jego imienia (por. Dz 5,41). To przecież głównie, jeśli nie wyłącznie, chrześcijańska kultura zawiera pojęcie chwalebnego cierpienia, stosując je nie do cierpień zadawanych sobie przez człowieka dobrowolnie, na przykład dla ascezy, ale przyjętych z miłości do Boga, niejako z powołania; przyjętych jako wyraz tej miłości, jako dowód wyboru. I tylko z miłości można w cierpieniu znaleźć upodobanie i cieszyć się z niego, ponieważ staje się ono, jak wszystko inne, nośnikiem naszej modlitwy, miejscem spotkania z Bogiem. A przy okazji, nabierając sensu – i to takiego sensu! – mniej już boli. Można wtedy naprawdę radować się z odniesionych obelg i stwierdzić ze zdziwieniem, że nie są niczym tak strasznym, skoro w sumieniu wobec Boga nie zasłużyliśmy na nie:
Łatwo się zadowala i uspokaja ten, kto ma czyste sumienie. Nie jesteś świętszy przez to, że cię chwalą, ani gorszy przez to, że cię ganią. Jesteś, czym jesteś, ani nie możesz nazywać się czymś lepszym niż to, za co cię Bóg uważa; i jeśli przyjrzysz się temu, czym jesteś sam w sobie, nie będziesz się przejmował, jak cię ludzie osądzają z zewnątrz. Człowiek widzi twarz, a Bóg patrzy na serce (1 Sm 16,7). Człowiek rozpatruje czyny, a Bóg waży intencję. Czynić zawsze dobrze, a o sobie mieć niskie mniemanie, to oznaka duszy pokornej. Nie szukać pociechy u żadnego stworzenia, to oznaka wielkiej czystości serca i głębokiej ufności.
Komentarz:
Oczywiście także bez odniesienia do Boga można rozumieć, że człowiek nie staje się ani lepszy od pochwał, ani gorszy od nagan, byleby w obu wypadkach umiał zachować spokój. Ale żyjąc pod okiem Bożym, żyjąc w kontakcie z Chrystusem, mamy Komu składać to wszystko w ofierze, miłe czy przykre, wymarzone czy groźne. I dlatego wszystkie te sprawy czy wartości stają się – powtórzmy – względne, a jedyną radością jest Bóg.
Fragment książki „Nad księgami opata Jana o naśladowaniu Chrystusa”. Komentowane fragmenty pochodzą z dzieła „O naśladowaniu Chrystusa” w przekładzie s. Małgorzaty Borkowskiej OSB.
Małgorzata (Anna) Borkowska OSB, ur. w 1939 r., benedyktynka, historyk życia zakonnego, tłumaczka. Studiowała filologię polską i filozofię na Uniwersytecie im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, oraz teologię na KUL-u, gdzie w roku 2011 otrzymała tytuł doktora honoris causa. Autorka wielu prac teologicznych i historycznych, felietonistka. Napisała m.in. nagrodzoną (KLIO) w 1997 roku monografię „Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII do końca XVIII wieku”. Wielką popularność zyskała wydając „Oślicę Balaama. Apel do duchownych panów” (2018). Obecnie wygłasza konferencje w ramach Weekendowych Rekolekcji Benedyktyńskich w Opactwie w Żarnowcu na Pomorzu, w którym pełni funkcję przeoryszy.