separateurCreated with Sketch.

Był ateistą i zajmował się okultyzmem. Bliscy namówili go na rekolekcje: „Wyszedłem kochając Boga i wiedząc, że jestem Jego synem”

Mężczyzna w kapturze stoi w ciemnej uliczce i spogląda do góry

Zdjęcie ilustracyjne

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Ateista, zaangażowany w satanizm i okultyzm zgodził się pójść na katolickie rekolekcje. Matka Boża zmieniła jego życie. „Wyszedłem stamtąd kochając Boga i czułem, że jestem Jego synem”.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

W myślach powiedziałem do Boga – jeśli istniejesz, daj mi znać w jakiś jasny dla mnie sposób, proszę. A potem przede mną pojawiła się Ona, Najświętsza Maryja Panna, która wyciągnęła do mnie ręce, uśmiechnęła się i zwróciła się do mnie: „Synu, czekaliśmy na ciebie” – wspomina William David Toro z Kolumbii.

Świat magii i okultyzmu 

William jest członkiem wspólnoty Żołnierze Chrystusa. Mężczyzna codziennie uczestniczy we mszy świętej, odmawia różaniec, stale się formuje, uczestnicząc w rekolekcjach i spotkaniach modlitewnych. Nie zawsze jednak tak było. 

Miał zaledwie siedem lat, kiedy zaczął słuchać heavy metalu. Już jako dziecko odnajdywał się w agresywnych rytmach rocka, wsłuchiwał się w teksty piosenek, które wzmacniały w nim poczucie buntu. William opuścił się w nauce, a w zeszycie od religii malował bluźniercze rysunki. Opowiada, że obraził się wówczas na Pana Boga. Regularnie uczęszczał na zajęcia capoeiry. Nauczyciela sztuk walki traktował jako guru, ponieważ dzięki pokazanym przez mężczyznę technikom, Toro mógł bronić się przed atakami rówieśników. Chłopak był wyśmiewany przez kolegów, nie miał przyjaciół. Izolował się, a sztuki walki umacniały w nim poczucie własnej wartości. Przekonania i praktyki okultystyczne instruktora stawały się mu coraz bliższe, aż w końcu uczynił je swoimi. 

„Wprowadził mnie w świat okultyzmu i magii. Mniej więcej w tym czasie zacząłem palić papierosy, chodziłem na imprezy, z których wracałem pijany” – opowiada Toro. William współorganizował również pierwszy Marsz Zombue w Medellin. 

Miłość pośród ciemności 

"Najbliżsi mi ludzie, którzy mówili, że są wierzący, nie mieli żadnych odpowiedzi na moje pytania” – wspomina mężczyzna.  

„Czytałem Biblię trzy razy, aby dyskutować z chrześcijanami, sporządziłem nawet listę rzekomych „barbarzyństw” popełnionych przez Boga, zwłaszcza w Starym Testamencie. Przychodziłem do ich domów, aby udowodnić im, że jeśli Bóg w ogóle istnieje, to jest zły, a diabeł dobry” – podkreśla Toro. 

Mężczyzna z przyjemnością czytał książki ateistycznych filozofów, założył nawet własny zespół heavy metalowy. Uzależnił się również od gier komputerowych i żył daleko od Boga.     

Po długim czasie studiowania dzieł czołowych filozofów ateistycznych zainteresował się okultyzmem. Jego świat został zredukowany do materii, nie było w nim miejsca na duchowość. Rzucał zaklęcia, zwrócił się ku praktykom okultystycznym.                      

Pośród życia pełnego ciemności znalazł miłość. To był jego pierwszy krok ku wyzwoleniu z mroku. Nie wiedział jednak, że jego partnerka, również satanistka, „zaczęła wracać na Bożą drogę”, nic mu o tym nie mówiąc.  Rodzina dziewczyny, wkrótce po spotkaniu z Williamem, zaczęła regularnie odmawiać różaniec w jego intencji. Bliscy ukochanej prosili Toro, aby wziął udział w rekolekcjach. Mężczyzna, mimo wielu wątpliwości, zgodził się w końcu tam pojechać. Nie wiedział, że ta decyzja całkowicie zmieni jego życie. 

„Synu, czekaliśmy na ciebie”

Na pierwszym spotkaniu, prowadzący rekolekcje misjonarz, poprosił wiernych, aby zwrócili się do Stwórcy. „Rzuć wyzwanie Bogu, ale z pokorą” – powiedział duchowny. To był moment przełomowy w dotychczasowym życiu Williama. 

Na tych rekolekcjach próbowałem rzucić wyzwanie Bogu. On wlał w moje serce, w jednym momencie niesamowitą łaskę pokory. Zacząłem do Niego mówić: „Dobrze, oto jestem. Zrobiłem już pierwszy krok, a jeśli istniejesz, to zrób resztę” – wspomina Toro.

Nie wyobrażał sobie tego, co się stanie. 

„Od tego wszystko się zaczęło. Widziałam ją tam (Matkę Bożą od Cudownego Medalika – przyp. aut.). W myślach powiedziałem do Boga – jeśli istniejesz, daj mi znać w jakiś jasny dla mnie sposób, proszę. Przed moimi oczami unosiła się mgła, która zakryła wszystko. Przestraszyłem się, zacząłem się trząść, dłonie miałem spocone i czułem zimno. A potem przede mną pojawiła się Ona, Najświętsza Maryja Panna, która wyciągnęła do mnie ręce, uśmiechnęła się i zwróciła się do mnie: „Synu, czekaliśmy na ciebie” – tłumaczy William. 

Wiliam musiał opowiedzieć się po którejś ze stron

Mężczyzna wspomina, że po tym niezwykłym mistycznym doświadczeniu, musiał opowiedzieć się po którejś ze stron. Jak wyjaśnia, zrobił to już po kilku godzinach. 

„Następnego dnia zacząłem pytać Pana o różne rzeczy i słuchałem Bożych odpowiedzi na pytania, na które wierzący nigdy nie wiedzieli, jak mi odpowiedzieć” – przyznaje Toro. 

Czuł, że to, co widział i słyszał podczas rekolekcji było prawdziwe. Toro nawrócił się na katolicyzm i jego życie całkowicie się zmieniło. Mężczyzna może pochwalić się szczęśliwą rodziną, ma kochającą żonę Laurę i  syna – Juana Ángela. 

„Bóg dopuścił to wszystko, aby inni, patrząc na mnie, mogli powiedzieć: „Jeśli taki gość jak on może tak żyć, to ja też mogę” – mówi William. 

Źródła: regionenlibertad.com; caminocatolico.com; churchpop.com 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.