separateurCreated with Sketch.

Kanapki z Szewachem Weissem. O Holokauście, polskich bohaterach i pielgrzymce pokoju [wspomnienie]

Prof. Szewach Weiss z autorką tekstu w budynku polskiego parlamentu
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
W którymś momencie Szewach Weiss zwrócił się do mnie: – Iwonko, skocz do kuchni… Kilka dni temu wspominaliśmy z Romanem Ziębą, jak to we trójkę robiliśmy kanapki, bo zapowiadała się długa rozmowa.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Poznałam Szewacha Weissa

Miałam szczęście poznać profesora Szewacha Weissa podczas spotkania autorskiego przy okazji premiery jednej z jego wielu książek. Zawsze stawały się one bestsellerami i przyciągały tłumy wielbicieli pisarskiego talentu Profesora, ale też jego charyzmatycznej osobowości. Jego książki opowiadały o życiu dziecka, które razem ze swoją rodziną przeżyło dramat Holokaustu, a później przypominały losy młodego mężczyzny, który z biegiem czasu stał się znanym dyplomatą i politykiem, z którego głosem liczono się na całym świecie.

Jego opowieści przypominały również o tym, że dla wchodzącego w życie młodego człowieka każdy dzień był wyzwaniem. Profesor wspominał jak to po wojnie, będąc już w Izraelu, ciężko pracował, był nawet traktorzystą, co nie przeszkadzało mu w edukacji: ukończeniu szkoły średniej, a później studiów.

Opowiadał mi z uśmiechem, jak to próbował swoich sił w mediach, prowadząc cykliczne audycje w radiu. Podkreślał, ile radości sprawiało powiedzenie: "Dzień dobry, tu Szewach Weiss" – szczególnie jego rodzicom, którzy w domu rodzinnym do końca swoich dni rozmawiali zawsze w języku jidysz i po polsku.

– Moja mama zawsze prosiła mnie, abym kupił jej gazety i magazyny ilustrowane wydawane w języku polskim. Później czytała je zawsze z wielkim zaciekawieniem, popijając poranną kawę.

Szewach Weiss w Gdańsku
Prof. Szewach Weiss w Gdańsku (2009)

Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata

Można powiedzieć, że przez całe swoje życie Profesor powracał do zagłady swoich współbraci w czasie Holokaustu zgotowanego przez hitlerowskie Niemcy. Ale były to powroty, które nie miały na celu rozpamiętywanie „winy i kary”. Były to opowieści o niezłomnych ludziach, sąsiadach małego Szewacha, którzy uratowali życie jego i jego najbliższej rodziny. Były to powroty, aby mówić światu jak wielką tragedią jest wojna, szczególnie dla małego, bezbronnego dziecka.

Przygotowując niedawno dla małych bratanków mleko na dobranoc, przypomniałam sobie sytuację, o której opowiadał mi w szczegółach Profesor. Jak to uciekając przed zbrodniarzami wojennymi, otrzymał pomoc od polskiej i ukraińskiej rodziny: Góralów i Potężnych. I o tym, ile znaczyła dla niego szklanka mleka przyniesiona „po cichu” przez panią Potężną.

Yad Vashem

Tragiczne przeżycia z dzieciństwa, ale też wielka wdzięczność i szacunek dla ratujących i uratowanych, a także dla bohaterów Holokaustu, którzy zginęli, sprawiły, że Profesor był jednym z inicjatorów utworzenia Yad Vashem (hebr. "Imię Wieczne"), czyli Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu w Jerozolimie, położonym na Wzgórzu Herzla.

Niesamowite miejsce, na terenie którego położony jest – znany na całym świecie – Ogród Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Tutaj posadzone są drzewka oliwne z tabliczkami, na których zapisane są imiona bohaterskich ludzi, ratujących od zagłady Żydów w czasie wojny.

Profesor Weiss często podkreślał, że najwięcej wśród tych osób to Polacy. – Trzeba mówić i podkreślać wszędzie, że tylko w Polsce za uratowanie nas groziła kara śmierci i to „bez sądu”. Niemieccy okupanci natychmiast wykonywali wyroki śmierci na Polakach, którzy zgodnie z swoim sumieniem i wiarą ratowali żydowskie rodziny – opowiadał z nieukrywanym wzruszeniem.

Szewach Weiss wraz z premierem Izraela Ehudem Barakiem towarzyszy Janowi Pawłowi II podczas odwiedzin w Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie (23 marca 2000)
Prof. Szewach Weiss wraz z ówczesnym premierem Izraela Ehudem Barakiem towarzyszy Janowi Pawłowi II podczas odwiedzin w Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie (23 marca 2000)

Ofiara z życia

Kiedy rozmawiałam z Profesorem o rodzinie Ulmów – o tym, że za uratowanie sąsiadów żydowskiego pochodzenia zostali rozstrzelani – usłyszałam „wielką ciszę”. A po tej wymownej ciszy Profesor Weiss powiedział, że to wielki heroizm, a równocześnie wielkie cierpienie dla wszystkich – nawet po wielu latach – mając w pamięci to, że małżonkowie Józef i Wiktoria oraz ich sześcioro bezbronnych dzieci zostali z zimną krwią rozstrzelani.

– Nie znajduję słów, w których mogę wyrazić swój ból, że w czasie mordu niewinnej rodziny rodziło się siódme dziecko – mówił wzruszony Profesor.

Często wspominał też bohaterską Irenę Sendler, która uratowała wiele dzieci i osób dorosłych z warszawskiego getta oraz z całej stolicy, ryzykując utratę własnego życia. – Dlatego właśnie „Sprawiedliwi”, bo często ofiarowywali swoje życie za życie innych – puentował Profesor.

Dom w Hajfie i Warszawie

Szewach Weiss był człowiekiem bardzo skromnym, cenił sobie rodzinę, przyjaciół i znajomych. Każdą osobę, którą spotkał, i z którą rozmawiał chociażby przez chwilę, darzył zawsze szacunkiem i uwagą. Nigdy nie było rozmów w pośpiechu.

– Nawet gdy nie mam czasu, to ten czas znajduję dla osoby, która prosi mnie o spotkanie czy rozmowę. Przecież każdy człowiek to inny, ciekawy świat – mówił Profesor.

W jego domu w Warszawie, na Belwederskiej, można było doświadczyć klimatu typowego dla wielu polskich rodzin. Kiedy ktoś opowiadał, że Profesor ma dwa domy: w Warszawie i Hajfie, ten delikatnie dodawał, że to ten sam dom. 

W domu Szewacha Weissa

Z wielu spotkań w pamięci pozostaną mi te najbardziej skromne, domowe. Jednym z nich było właśnie spotkanie na Belwederskiej, kiedy razem z Romanem Ziębą, znanym podróżnikiem, pielgrzymem i autorem książek, wybraliśmy się do Profesora.

Romek opowiadał o swoich przygotowaniach do pieszej pielgrzymki z Jerozolimy do Asyżu, która miała potrwać kilka miesięcy. Na trasie pojawiła się Hajfa, a konkretnie Wzgórze Karmel, gdzie były ambasador Izraela miał swój dom. Profesor Szewach z uwagą słuchał o przygotowaniach i zaprosił Romana pod swój dach.

W którymś momencie zwrócił się do mnie: – Iwonko, skocz do kuchni, na stole są cztery świeże bułki, a w lodówce 40 dekagramów żółtego sera – powiedział z uśmiechem. Kilka dni temu wspominaliśmy z Romanem, jak to we trójkę robiliśmy kanapki, bo zapowiadała się długa rozmowa.

Kiedy rzeczywiście Roman przybył do domu w Hajfie, Profesor nie tylko ugościł „pielgrzyma w drodze”, ale też wyszedł przed próg mówiąc, że jeśli to jest pielgrzymka w intencji pokoju, to trzeba jeszcze przeżyć wiele takich pieszych pielgrzymek. Dodał, że symbolicznie zrobi z nim nie tylko jeden, ale sto kroków w tej intencji.

Prof. Szewach Weiss z Romanem Ziębą
Prof. Szewach Weiss z Romanem Ziębą

Zdjęcia dzieci

Profesorowi znana była idea międzyreligijnych spotkań w Asyżu, zainicjowana przez Jana Pawła II, którego darzył wielkim respektem, szacunkiem i sympatią. Dlatego bez wahania przyjął franciszkańskie zaproszenie na spotkanie modlitewne „Asyż w Gdańsku”. Jednym z wydarzeń towarzyszących temu spotkaniu była wystawa moich zdjęć pod hasłem Pokój w oczach dziecka. Były to opowieści o najmłodszych mieszkańcach Jerozolimy i Betlejem, z myślą o wsparciu sierocińców Home of Peace w Jerozolimie i (budującego się) w Betlejem. Prowadzą je polskie elżbietanki.

Wspomniane zdjęcia przedstawiały radosne i smutne dzieci z ortodoksyjnej dzielnicy Mea Sze'arim, ale też ze wschodniej części Jerozolimy, czyli dzielnic palestyńskich. A także dzieci z Betlejem. W kronice z wystawy Profesor napisał: „Dzieci, Serce do serca, dziękuję”.

Prof. Szewach Weiss na wystawie zdjęć autorki "Shalom – Salam. Pokój w oczach dziecka"
Prof. Szewach Weiss na wystawie zdjęć autorki "Shalom – Salam. Pokój w oczach dziecka"

Pożegnanie z Profesorem

Czasami w rozmowach żartowaliśmy mówiąc: "do zobaczenia na kawie w Jerozolimie". Nie przypuszczaliśmy, że rzeczywiście spotkamy się w tym niezwykłym miejscu i to podczas wzruszającej uroczystości wręczenia Profesorowi Orderu Orła Białego przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Andrzeja Dudę. W styczniu minęło 5 lat od tego wydarzenia.

Z tej niezwykłej podróży do Ziemi Świętej na zawsze pozostaną w mojej pamięci obrazy z Ogrodu Sprawiedliwych, gdzie były ambasador Izraela w Polsce oprowadzał nas, dziennikarzy, zatrzymując się przy tabliczce Ireny Sendlerowej.

W miłej pamięci pozostanie również historia studenta z Nowego Jorku, Daniela, pochodzącego z rodziny nowojorskich Żydów, który przez media społecznościowe skontaktował się ze mną, ponieważ w anglojęzycznej edycji portalu Aleteia przeczytał mój wywiad z Szewachem Weissem. Jego dziadkowie, urodzeni w Borysławiu, przez lata szukali możliwości jakiegokolwiek kontaktu z Profesorem i w końcu udało się to po przeczytaniu naszego wywiadu.

Zapamiętam także moją ostatnią rozmowę z Profesorem. Zadzwoniłam, aby zapytać o zdrowie. Na pożegnanie – przeczuwając, że może to być nasza ostatnia rozmowa – powiedziałam: „Z Bogiem”. Dodałam, że to staropolskim obyczajem. „Tak, wiem” – odpowiedział mi Profesor, dodając: „Dziękuję”.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.