Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Niemiecki biotechnolog Hashem Al-Ghaili zamierza stworzyć "fabrykę ludzi" z setkami sztucznych macic, których praca pomoże opanować demograficzną zapaść. Tego rodzaju "informacja" przetacza się od kilku tygodni przez sieć. Towarzyszą jej rozmaite komentarze – od apokaliptycznych po pełne uznania – i oczywiście liczne teorie spiskowe.
Tyle że... nie bez powodu słowo "informacja" umieściłem przed chwilą w cudzysłowie. Pojawiające się na temat koncepcji Al-Ghailiego doniesienia są bowiem, łagodnie mówiąc, nieprecyzyjne.
Kim jest Hashem Al-Ghaili?
Pierwsze nieścisłości pojawiają się już przy nazwisku pomysłodawcy projektu "EctoLife". Otóż 32-letni Hashem Al-Ghaili, choć rzeczywiście ukończył jako jeden z kierunków biologię molekularną, jest przede wszystkim reżyserem i ekspertem ds. komunikacji, zajmującym się popularyzacją nauki (nawiasem mówiąc nie jest też Niemcem, lecz Jemeńczykiem, choć mieszkającym od pewnego czasu w Berlinie).
Dużą rozpoznawalność w mediach społecznościowych Al-Ghaili zyskał dzięki tworzonym przez siebie krótkim formom wideo, w tym animacjom. Reżyser w przystępny sposób wyjaśnia w nich zagadnienia z dziedziny biologii, ale także fizyki czy astronomii. Spójrzmy poniżej na najnowszą tego rodzaju realizację, opisującą sposoby walki z kamicą nerkową.
Czasem jednak Al-Ghaili obrazuje też w swoich filmach autorskie fantastycznonaukowe koncepcje. Nie oznacza to jednak, iż są one realizowane przez naukowców. Czasem wręcz ich urzeczywistnienie pozostaje niemożliwe przy obecnym stanie wiedzy naukowej. Tak było choćby z popularnym jakiś czas temu pomysłem "podniebnego hotelu":
W podobnych kategoriach, czyli pewnego radykalnego, prowokacyjnego eksperymentu myślowego, postrzegać należy póki co najnowszy pomysł Al-Ghailiego, tj. EctoLife.
Czym jest EctoLife?
"Przedstawiamy EctoLife, pierwszą na świecie sztuczną macicę (...). EctoLife pozwala niepłodnym parom począć dziecko i stać się prawdziwymi, biologicznymi rodzicami własnego potomstwa" – tłumaczy we wstępie do głośnej ostatnio animacji lektorka (też zdaje się wirtualna).
Jej wyjaśnieniom towarzyszą kadry ze swoistej "fabryki ludzi". Widok setek ustawionych obok siebie inkubatorów z "dojrzewającymi" dziećmi w fazie prenatalnej robi rzeczywiście przytłaczające, dystopijne wrażenie. Momentami można wręcz pomyśleć, iż oglądamy zaginiony odcinek kultowego Czarnego lustra.
Dalej ten sam wirtualny głos przekonuje nas o płynących z budowy "fabryki ludzi" korzyściach. Kobiety po histerektomii będą mogły cieszyć się biologicznym potomstwem, skończą się poronienia, a cesarskie cięcia i bóle porodowe odejdą do lamusa. Do tego oczywiście pojawi się szansa na załatanie luki demograficznej w krajach borykających się z ujemnym przyrostem naturalnym. Wydajność zaprojektowanej przez Jemeńczyka "fabryki" wynieść ma... 30 tys. dzieci rocznie.
Całość przedsięwzięcia ma być oczywiście sprofilowana pod zindywidualizowane potrzeby klientów. Rodzice "dojrzewających" w "fabryce" dzieci będą mogli łączyć się ze "swoimi" inkubatorami za pomocą aplikacji. Umożliwi ona podgląd rozwijającego się maleństwa, monitorowanie jego funkcji życiowych, a nawet... wybór muzyki, która ma być odtwarzana w sztucznej macicy.
Pakiet premium (sic!) "fabryki" oferować ma również możliwość... modyfikowania genetycznego zarodków. Począwszy od usuwania wad wrodzonych, przez wybór koloru oczu, po zwiększenie zdolności intelektualnych "dojrzewającego" dziecka. Do tego jeszcze możliwość wypożyczenia inkubatora do domu, abyś w każdej chwili mógł podziwiać rosnące maleństwo... Nic tylko sięgać (głęboko) do portfela!
Czy w Niemczech powstaje "fabryka ludzi"?
W tym tkwi cały haczyk. Wbrew alarmistycznym doniesieniom części mediów, EctoLife jest projektem, który nie wykracza w tym momencie poza wizualizację i warstwę koncepcyjną.
Nawiasem mówiąc, nie jest to też pierwsza tego typu wizualizacja autorstwa pracującego w Niemczech Jemeńczyka. Podobną wizją dzielił się on już w styczniu 2020 r. Nie ukrywał też wówczas, że głównym celem przedsięwzięcia byłoby stworzenie "designed babies" – dzieci zaprojektowanych jako owoc inżynierii genetycznej:
Brak jednakże na tę chwilę doniesień, jakoby ktokolwiek z naukowców pracował nad budową podobnej do opisanej "fabryki ludzi". Wydaje się także, iż na podobne kroki nie pozwala póki co ani prawodawstwo większości krajów, ani poziom rozwoju technologicznego ludzkości. Pomysł Al-Ghailiego nie doczekał się też na razie żadnego finansowania. Czy to oznacza, że nie grozi nam wizja niczym z Nowego wspaniałego świata? Nie tak do końca...
Już bowiem w 2017 r. zespół naukowców z Filadelfii stworzył działający model tzw. Biobaga, czyli sztucznej macicy. Za jego pomocą udało się utrzymać przy życiu do momentu usamodzielnienia funkcji życiowych małe jagnię. W swojej konstrukcji twórcy Biobaga upatrywali jednak szansy nie na stworzenie "fabryki ludzi", ale na zwiększenie przeżywalności skrajnych wcześniaków. Bioetyk, prof. Chloe Romanis wskazała wówczas, iż pierwsze testy wynalazku na ludziach powinny odbyć się w ciągu kolejnej dekady (sam patent tego rodzaju urządzenia zgłoszony zaś został w roku... 1955),
Czy "fabryki ludzi" powstaną w przyszłości?
Pomysł wykorzystania sztucznych macic w celu "przeprogramowania" ludzkości na rozmnażanie in vitro wypłynął szerzej dzięki słowom inwestora technologicznego Sahila Lavingii. „Powinniśmy inwestować w technologię, która sprawia, że posiadanie dzieci jest znacznie szybsze/łatwiejsze/tańsze/bardziej dostępne" – argumentował przed rokiem Lavignia w twitterowej wymianie zdań z Elonem Muskiem.
„Wiemy, że ograniczenia ludzkiej macicy i miednicy działały jak hamulec na rozmiar ludzkiego mózgu i czaszki. Jeśli uwolnimy się od potrzeby rodzenia się w normalny sposób, być może otworzymy drogę do nowej trajektorii ewolucyjnej” – wtóruje mu wielka orędowniczka pomysłu, prof. Anna Smajdor z Uniwersytetu w Oslo.
"Wysuwano wiele argumentów na temat konieczności przeżywania ciąży i porodu dla tworzenia więzi. Chociaż może być prawdą, że fizyczna bliskość między matką a dzieckiem ułatwia tworzenie więzi, z pewnością nie jest prawdą, że jest ona konieczna (...). Gdyby tak było, ojcowie nie mieliby więzi ze swoimi dziećmi. (...) Wraz z rozwojem technologii rodzice coraz częściej opisują moment odczucia szczególnej więzi jako ten, w którym oglądają pierwsze zdjęcia dziecka" – dodaje wykładowczyni.
Badania nad kolejnymi prototypami sztucznej macicy trwają w tej chwili m.in. na Uniwersytecie Technicznym w Eindhoven. Ich celem w dalszym ciągu pozostaje jednak zapewnienie większej przeżywalności skrajnym wcześniakom.
Niemniej jednak, jak zauważa serwis "Science and Stuff", rynek usług związanych z leczeniem niepłodności jest jednym z najszybciej rozwijających się na świecie (a w Azji i Pacyfiku najszybciej rozwijającym się). Start-upy działające w tym segmencie jedynie w pierwszej połowie 2022 r. pozyskały, mimo światowej kryzysu gospodarczego, przeszło 500 mln USD (wobec 627 mln w całym roku 2021).
Nie jest więc wykluczone, że któryś z ekscentrycznych milionerów z Doliny Krzemowej zdecyduje się wreszcie sfinansować próbę stworzenia "fabryki ludzi" (o ile pozwoli mu na to prawo). Pytanie: czy na pewno będziemy chcieli, aby nasze dzieci przychodziły na świat na swoistej produkcyjnej taśmie?
Źródła: "Science and Stuff", metro.co.uk, "Journal of Medical Ethics", hashem-alghaili.com.