Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Oliver Giround, który jest chrześcijaninem wyznania protestanckiego, przez całą swoją karierę miał w zwyczaju zwracać się do Boga, by podziękować za sukces lub prosić o pomoc, kiedy jego drużyna przeżywała trudne momenty na boisku.
„Czasami modlę się dosłownie przez sekundę lub dwie podczas gry, kiedy mam kłopoty. Wypowiadam wtedy tylko krótkie: <Jezu >” - zwierzył się w 2019 roku, w programie „Sept à Huit”.
Tym razem modlitwą rozpoczął środowy mecz, jaki jego drużyna miała rozegrać z reprezentacją Francji. Warto też dodać, że rok po swoim chrzcie piłkarz kazał wytatuować sobie na przedramieniu werset w języku łacińskim: „Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie” (Psalm 23). I to właśnie tymi słowami zwrócił się do Boga przed ważnym, środowym meczem.
"Jezus jest ze mną na stadionie, kiedy strzelam gola, ale również wtedy, gdy przegrywam" - przyznał w swojej autobiografii. W 2014 r. jego małżeństwo przeszło kryzys po tym, jak sieć zahuczała od doniesień o jego romansie z modelką. Giroud przeprosił wtedy swoją rodzinę i klub, zapowiadając walkę o odzyskanie ich zaufania. Dzisiaj mają z żoną już czwórkę dzieci.