Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Jego mozolna praca rozpoczęła się dziesięć lat temu i doprowadziła go nie tyle do ogólnikowego, tak dziś modnego, a nawet atrakcyjnego (przynajmniej w pewnych kręgach) zwrotu w stronę duchowości, ale zaowocowała pełnym przylgnięciem do katolicyzmu w jego najbardziej ortodoksyjnej formie. Co więcej, droga ta rozpoczęła się w czasie podróży do Medjugorie latem 2011 roku.
Dziś Matteo Marzotto regularnie uczestniczy we mszy świętej, polega na swoim kierowniku duchowym, przyjmuje sakramenty, codziennie czyta żywoty świętych i uczestniczy w rekolekcjach wspólnoty Nowe Horyzonty Chiary Amirante. Z prostolinijnością, która wprawia w zdumienie, przyznaje, że „zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa jest największym aktem miłości i nadziei w historii, i rozsądnym oraz racjonalnym jest oprzeć na nim całe swoje życie”.
„Przeczucie Bożej obecności”
„Odkryłem, że wiara jest życiem” – wyjaśnia Matteo w wywiadzie dla "Famiglia Cristiana" (z 16 listopada 2019 r.). „Wiara wymaga pewnej radykalności: całkowitego powierzenia się Bogu, z ufnością, że On trzyma nas za rękę i towarzyszy nam”.
Jednak, jak zauważa, w jego przypadku „nie miało miejsca żadne przełomowe nawrócenie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zawsze miałem jakieś podskórne przeczucie Bożej obecności, nawet dorastając w rodzinie naznaczonej kulturą liberalną, gdzie religia była kwestią prywatną, gdzie nie dowiedziałem się niczego na temat chrześcijaństwa”.
Lourdes, Loreto i… Medjugorie
Jego „kryzys” zaczął się w roku 2006. „Punktem zwrotnym były moje czterdzieste urodziny. Ciążyła mi jakaś pustka, ale nie wiedziałem, czym jest, ani czego szukam. Miałem wszystko: prestiżową posadę, sukces, sławę. Zacząłem stawiać sobie wiele pytań. Modliłem się, ale w banalny sposób. W sposób szczególny pociągały mnie miejsca maryjne. Byłem w Lourdes, w Loreto, w sanktuarium Matki Bożej z Monte Berico w Vicenzy, aż w końcu trafiłem do Medjugorie, do miejsca, którego byłem bardzo ciekaw i do którego bardzo mnie ciągnęło”.
To tam nastąpiła decydująca przemiana. „Poznałem księdza Roberto, kapłana ze wspólnoty Nowe Horyzonty, z którym od razu się zaprzyjaźniłem” – wspomina biznesmen. „Wróciłem tam kilka miesięcy później. Było to dla mnie bardzo ważne doświadczenie, które mocno dało mi do myślenia. To właśnie on przedstawił mnie Chiarze Amirante [założycielce wspólnoty Nowe Horyzonty – red.], z którą szybko się zaprzyjaźniłem”.
„Miejsce spontanicznych rozmów”
Medjugorie, zdaniem Matteo, „jest miejscem, w którym natychmiast nawiązują się rozmowy, spontaniczne pogawędki, czasem bardzo emocjonalne, ale to akurat nie mój przypadek. Niezaprzeczalnie jednak tam właśnie nastąpił zdecydowany zwrot w moim życiu. Przewodnika, którego zabrakło w moim domu rodzinnym, odnalazłem we wspólnotowej rodzinie Nowych Horyzontów”.
Inną ważną postacią ze wspólnoty, która stała się dla Matteo punktem odniesienia, jest ksiądz Davide Banzato. „To mój kierownik duchowy”.
Matka, „kobieta z sercem na dłoni”
Jego „nowa wiara” stała się kwestią sporną w rodzinie. Jego matka, modelka Marta Vacondio, „miała nieco mętne wyobrażenie duchowości” – wyjaśnia Matteo. „Wydawała się konstrukcją z żelaza, tymczasem okazała się być jak z piasku. Jej niepewność nasilała się z biegiem lat, ponieważ starzejąc się, coraz bardziej zdawała sobie sprawę z tego, że nie ma już czasu, by żyć tak, jak by chciała”.