Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Długo wyczekiwana „Wielka woda” w reżyserii Jana Holoubka i Bartłomieja Ignaciuka, już do obejrzenia na Netflix. To serialowa opowieść, dla której tłem jest powódź tysiąclecia. W 1997 roku zalała południową i zachodnią Polskę, m.in. Wrocław i okolice, gdzie dzieje się akcja serialu.
„Wielka woda”
Lipiec 1997 roku. Z początku nic nie zapowiada nadchodzącej katastrofy. A na pewno nie w takim wymiarze. Ale to tylko cisza przed burzą. Do Wrocławia zbliża się potężna fala powodziowa. Hydrolodzy lekceważą ryzyko. Przecież miastu nic nie zagraża, fala je ominie, nie ma co się bać. Jeszcze dwa dni przed powodzią lokalne gazety uspokajały, że mieszkańcy Wrocławia mogą spać spokojnie. Woda co najwyżej wleje się do piwnic.
Szybko okazuje się, że naukowcy są w błędzie. Miastu grozi realna katastrofa. Władze lokalne wraz z politykami muszą podjąć szereg arcytrudnych decyzji. Ale nikt do ich podejmowania się nie spieszy ze strachu przed wzięciem za nie odpowiedzialności. Politycy zaś bardziej troszczą się o swój PR, niż o ludzki dobytek i zniszczenia w mieście.
Powódź tysiąclecia
Nad żywiołem nie da się jednak zapanować. Na nic zdają się zabezpieczenia. Woda zalewa ogromne terytorium. To południowa i zachodnia Polska, Czechy, Łużyce (Niemcy), północno-zachodnia Słowacja i wschodnia Austria.
Największe zniszczenia dotknęły wspomniany Wrocław, miejsce akcji serialu. Stało się tak z powodu nałożenia się na siebie dwóch fal powodziowych. Tu zalaniu uległo 40 proc. miasta. W tym centrum, z jego licznymi zabytkami. Na terytorium Polski w wyniku klęski żywiołowej śmierć poniosło 56 osób. Straty oszacowano na 3,5 miliarda dolarów.
Wielka woda. Wielka solidarność
Serial w reżyserii Holoubka świetnie oddaje klimat w mieście stającym w obliczu klęski. Ludzie szybko mobilizują się do umacniania zabezpieczeń. A kiedy już Wrocław zalewa powódź, pomagają sobie wzajemnie jak tylko potrafią. Angażują się w ewakuację szpitali czy ratowanie zabytków. Przynoszą sobie wzajemnie jedzenie i wodę.
„Wielka woda” pokazuje także intensywność życia w zalanym mieście. Uwięzieni na wyższych piętrach zalanych kamienic zacieśniają sąsiedzkie relacje. Razem jedzą, piją, a nawet… bawią się (o ile można o tym mówić w obliczu tragedii). W filmie jest np. scena biesiadujących przy stole z okazji zawarcia małżeństwa. Wiernie oddane jest także przeniesienie życia mieszczan na dachy zalanych bloków. Tu można było wyprowadzać psy czy w miarę bezpiecznie przemieszczać się.
Moralne dylematy
Na „Wielką wodę” czekałam z ciekawością. Od powodzi tysiąclecia mija dokładnie ćwierć wieku. Ja nie pamiętam zbyt wiele z tamtych wydarzeń, byłam dzieckiem. Serial miał więc dla mnie (i młodszych widzów) pewien walor poznawczy, choć oczywiście nie jest to film dokumentalny. Ale siadałam do oglądania też z pewnym sceptycyzmem, że produkcja o powodzi może być po prostu… nudna. Może jeszcze 1,5-godzinny film, ale nie 6 odcinków. Jakże się myliłam! „Wielka woda” trzyma w napięciu od pierwszych minut. Serio, opowieść o zbliżającej się klęsce żywiołowej budzi nie tyle dreszczyk, co prawdziwy dreszcz emocji. Można realnie poczuć narastające napięcie.
Są i moralne dylematy. W serialu pojawia się wątek protestu mieszkańców jednej z wsi wobec decyzji o wysadzeniu wałów przeciwpowodziowych. Wysadzenie wałów znacznie obniżyłoby straty we Wrocławiu. Spowodowałaby jednak zalanie domów i gospodarstw protestujących a także okoliczne wsie. Władze stają wobec dylematu: poświęcić dobro jednych dla dobra innych? Protestujących obarczyć winą? A może każdy powinien radzić sobie sam i zawczasu się ubezpieczyć? I nie ma co oglądać się na egoistycznych buntowników?
Bohaterowie i aktorzy
Kataklizm jest jednak „tylko” tłem (producenci często podkreślają że „Wielka woda” nie jest dokumentem!), na którym splatają się losy trójki głównych bohaterów. To przede wszystkim ich historie, demony przeszłości, z którymi się mierzą, sprawiają, że konstrukcja serialu tak trzyma w napięciu. Jest tu lokalny polityk Jakub Marczak, pełniący obowiązki wojewody. Jest Andrzej Rębacz, który przewodzi protestującym rolnikom. W końcu jest i Jaśmina Tremer, hydrolożka, której autorytet podważają naukowcy-mizogini.
A jeśli już mowa o postaciach, to nie można nie wspomnieć o świetnych kreacjach aktorskich wcielających się w główne postaci Agnieszki Żulewskiej, Tomasza Schuchardta i Ireneusza Czopa. Ale w „Wielkiej wodzie” jest też wiele innych nazwisk z pierwszej ligi, jak Tomasz Kot, Lech Dyblik, Mirosław Kropielnicki, Tomasz Sapryk, Jerzy Trela czy Piotr Trojan, o którym ostatnio głośno po roli Patryka Galewskiego w filmie „Johnny”. Jest w końcu Anna Dymna (ucharakteryzowana nie do poznania!). Twórcy włożyli też ogromną pracę w przygotowanie scenografii (zbudowano m.in. olbrzymie baseny). Świetnie widać to w filmie niżej:
Wielka woda. Wielka solidarność
Serial Netfliksa w poruszający sposób pokazuje ludzką solidarność. Solidarność, która ma tutaj różne oblicza. Bo zarówno solidarni są mieszkańcy miasta, którzy ręka w rękę budują wały przeciwpowodziowe. Solidarni są też rolnicy, którzy ostro stają naprzeciw policji i wojska, które przyjechało wysadzić wały. Czyja solidarność jest „lepsza”? A kto działa z egoistycznych pobudek?
Wreszcie solidarni stają się nie tylko bezpośrednio poszkodowani w żywiole. Z wodą pitną do Wrocławia i Opola z północy kraju ruszały konwoje samochodów, ponoć także prywatnych. W całym kraju organizowano zbiórki najpotrzebniejszych artykułów. Był też liczne akcje, zbiórki czy koncerty charytatywne, z których dochody przeznaczono na pomoc powodzianom.
Symbolem tamtej solidarności stała się piosenka nagrana przez Hey dla uczczenia pamięci ofiar powodzi "Moja i twoja nadzieja". W nagraniu udział wzięli m.in. Maryla Rodowicz, Katarzyna Nosowska, Edyta Bartosiewicz, Czesław Niemen, Grzegorz Markowski, Natalia Kukulska, a także inni artyści.