Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Wielu katolików wierzy, że Matka Boża chce nas z matczyną troską przestrzegać, pobudzać do wiary i nawrócenia oraz przypominać o tym, że ratunek znajdziemy w Bogu. Duża część protestantów zakłada z kolei, że wszystkie tzw. objawienia maryjne to szatańskie zwiedzenie, aby utwierdzić katolików w „błędnym” i „bałwochwalczym” kulcie maryjnym. Tym, których nie zadowala żadna z powyższych odpowiedzi (bo przyjęcie, że Bóg i Diabeł naprawdę istnieją, mogłoby zburzyć ich światopogląd), pozostaje odpowiedź trzecia, a mianowicie, że w sprawę zamieszani są… kosmici.
Szczególnym zainteresowaniem ufologów cieszą się objawienia w Fatimie (trwające od 13 maja do 13 października 1917 r.), głównie ze względu na tzw. „Cud Słońca”. Każda rocznica tego wydarzenia skutkuje pojawieniem się w sieci prawdziwego wysypu tekstów, propagujących teorię, jakoby zjawiska, które miały wtedy miejsce, były efektem działań obcej cywilizacji.
Przypomnijmy kilka faktów. Trójka niepiśmiennych dzieci (Franciszek i Hiacynta Marto oraz Łucja dos Santos) twierdziła, że ujrzały w koronie ostrokrzewu, około metr nad ziemią, ubraną na biało postać otoczoną świetlistą poświatą. Powiedziała im Ona, że przychodzi z Nieba. Poprosiła też dzieci, aby przychodziły w to miejsce przez 6 kolejnych miesięcy, trzynastego dnia miesiąca o stałej godzinie.
Po krótkiej rozmowie postać uniosła się w górę i zniknęła w chmurach. Kiedy po miesiącu dzieci udały się na miejsce objawienia, było z nimi kilkadziesiąt osób. Liczba obserwatorów z każdym miesiącem rosła. W lipcu tłum liczył już kilka tysięcy, we wrześniu prawie 30 tys., a w październiku 70 tys. osób. Ludzie, którzy towarzyszyli dzieciom, co prawda nie widzieli objawiającej się postaci, ale słyszeli dźwięk przypominający buczenie pszczoły. W tym czasie postać ukazała się dzieciom sześciokrotnie, przekazując im pewne informacje. Przekazy te przeszły potem do historii pod nazwą tajemnic fatimskich.
Prośba o cud
W czasie spotkania 13 lipca Łucja poprosiła Panią o cud, aby ludzie uwierzyli w autentyczność objawień i prawdziwość tego, co mówi. Postać odpowiedziała, że za trzy miesiące wszyscy będą mogli go zobaczyć.
13 października w Cova da Iria zgromadził się ogromny tłum. Wierzący przybyli z nadzieją doświadczenia obecności Matki Bożej; ateiści zaś, aby skorzystać z okazji do wyśmiania objawień i Kościoła. Było też bardzo wielu dziennikarzy. Po odejściu postaci, która po raz pierwszy ujawniła swą tożsamość, mówiąc, że jest Matką Boską Różańcową, dzieci doświadczyły wizji św. Józefa z Dzieciątkiem. Nagle Łucja zawołała: „Patrzcie na słońce!”.
Dokładnie o 13:46 rozpoczął się zapowiedziany wcześniej cud, który widziany był przez ok. 70 tysięcy osób, zarówno wierzących, jak i niewierzących, obecnych w Cova da Iria. Widoczny był on także w miejscowościach odległych do 30-40 km od miejsca objawień. Szacuje się, że w sumie świadków mogło być niemal 100 tysięcy.
Jak wyglądał tzw. "Cud Słońca"?
Poszczególne relacje z wydarzenia nieco się różnią. Jest to oczywiście zrozumiałe, zależą one bowiem od poziomu intelektualnego świadków, ich wykształcenia, zdolności obserwacyjnych i umiejętności opisywania zupełnie nieznanych zjawisk. Wszyscy jednak potwierdzają, że chmury rozstąpiły się i w miejscu, gdzie powinno być słońce, pojawiło się się coś w rodzaju wirującej wokół własnej osi jasnej kuli. Rzucała ona we wszystkie strony kolorowe wiązki światła. Obserwujący ją mieli wrażenie, że jest „żywą gwiazdą”. Można było na nią patrzeć bez mrużenia oczu.
Kula ta była potem opisywana jako ogromna, opalizująca, wypolerowana perła o wyraźnej krawędzi, albo jako szkliste koło wykonane z masy perłowej. Świadkowie z wykształceniem technicznym mówili o srebrzystym dysku lub kuli z polerowanego matowego szkła, mieniącej się na peryferiach kolorami tęczy. Część osób utrzymywała, że kula była kolorowa, ale również przezroczysta i prześwitywały przez nią chmury. Niektórzy porównywali ją do hostii, a inni do witraża w kościele.
Świadkowie twierdzili, że kolor obiektu zmieniał się, przybierając barwę białą, niebieską, pomarańczową albo żółtą. Kula chwilami wyglądała, jakby była otoczona aureolą płomieni i różowoczerwonymi promieniami, innym razem żółtymi lub purpurowymi. Kiedy płomienie znikały, kula znów stawała się matowa i srebrzystoniebieska lub biała. Według części świadków kolor otoczenia (ludzi, drzew i pola) zmieniał się wraz z kolorem kuli. Wszyscy świadkowe potwierdzają, że wirowała ona oraz wykonywała ruch, jakby „tańczyła na niebie”, „skakała” bądź „trzęsła się”.
O włos od końca świata?
Nagle tłumom zaczęło się wydawać, że kula zygzakiem spada na ziemię. Wywołało to powszechny strach. Świadkowie padali na kolana przekonani, że zbliża się koniec świata. Kula znalazła się tak nisko, że sprawiała wrażenie, jakby dotykała czubków drzew, po czym zaczęła się powoli wznosić. Po chwili wróciła na miejsce słońca, które zaczęło świecić normalnym blaskiem i przybrało na powrót zwyczajny wygląd.
Co ciekawe, wielu ludzi doświadczyło intensywnego uczucia gorąca. Zebrani zauważyli też, że ich przemoczone z powodu wcześniejszej ulewy ubrania nagle stały się suche. Niektórzy świadkowie opowiadali też o dziwnej, białej substancji, która spadała z nieba i znikała przed dotknięciem ziemi. Przypominała ona „płatki róż”, bądź skrawki „bawełny”.
Co prawda niezwykłe zdarzenie, trwające ok. 10 minut, nazwane zostało w prasie „Cudem Słońca” (O Milagre do Sol). Jeśli jednak zdamy sobie sprawę z rozmiarów Słońca w stosunku do Ziemi, trudno przyjąć, że mogło ono wirować, tańczyć i niemal spaść na naszą planetę. W każdym razie nie ulega wątpliwości, że jakieś nadzwyczajne zjawisko nieznanego pochodzenia rzeczywiście miało miejsce, skoro jego świadkami było ponad 70 tys. ludzi. W dodatku zostało ono zapowiedziane przez wizjonerkę 3 miesiące wcześniej. Trudno zignorować ten imponujący spektakl na niebie oglądany przez dziesiątki tysięcy widzów, udokumentowany i potwierdzony przez wielu niezależnych i wiarygodnych świadków, także ateistów.
Jeśli ktoś jest zainteresowany bardziej szczegółowymi relacjami, zachęcam do lektury książki Johna M. Hafferta pt. Świadkowie cudu słońca (oryg. Meet the witness of the miracle of the sun, 2006).
Na tropie kosmitów
Hipoteza o ufologicznym pochodzeniu objawień fatimskich została po raz pierwszy zaproponowana w 1962 r. w książce pt. Les Extraterrestres (Obcy) francuskiego kompozytora Paula Misrakiego. Jedną z pierwszych osób, które publicznie spekulowały na temat możliwości, że w Fatimie tłumy ludzi widziały statek kosmiczny, był również urodzony także we Francji informatyk, pisarz, ufolog i były astronom, Jacques Vallée (znany z udziału w opracowaniu pierwszego skomputeryzowanego mapowania Marsa dla NASA oraz z pracy w SRI International przy tworzeniu ARPANET, prekursora współczesnego Internetu). Dokładny opis tzw. „Cudu Słońca” można znaleźć też w książce Wszyscy jesteśmy dziećmi bogów znanego tropiciela wszelkich domniemanych śladów kosmitów Ericha von Danikena. Potem pisała o tym Fina d'Armada w książce pt. Fatima - O que se passou em 1917 (Fatima - co wydarzyło się w 1917 r?).
W największym jednak stopniu do spopularyzowania hipotezy fatimskiego UFO przyczynił się Joaquim Fernandes, doktor historii na Uniwersytecie Fernando Pessoa w Porto. Jest on współautorem trylogii: Heavenly Lights: The Apparitions of Fatima and the UFO Phenomenon (Niebiańskie światła: Objawienia w Fatimie i zjawisko UFO), Celestial Secrets: The Hidden History of the Fatima Incident (Niebiańskie tajemnice: Ukryta historia wydarzenia w Fatimie) oraz Fatima Revisited: The Apparition Phenomenon in Ufology, Psychology and Science (Fatima raz jeszcze: Zjawisko objawienia w ufologii, psychologii i nauce).
Fernandes twierdził, że uzyskał dostęp do oryginalnych archiwów i dokumentów sanktuarium fatimskiego, zebranych przez ks. Manuela Nunesa Formigão. Wielu czytelników zarzuciło jednak autorowi brak wiedzy o faktycznych wydarzeniach fatimskich z 1917 roku, nieprecyzyjność i przeinaczenia w cytowanych tekstach, wyrywanie zdań z kontekstu, logiczne błędy w rozumowaniu i naciąganie faktów tak, aby pasowały do z góry przyjętych tez. Niemniej jednak stał się on swoistym guru dla wszystkich, którzy twierdzą, że w 1917 r. w Fatimie naszą planetę odwiedziły ufoludki w statku kosmicznym.
Hologramy i pozaziemska technologia
W książce Fernandesa można znaleźć ilustrację tego, jak, jego zdaniem, naprawdę wyglądała postać, która ukazała się trójce dzieci. Uważał on, że miała ona zaledwie 110 cm wzrostu i ubrana była w rodzaj pikowanego kombinezonu z peleryną. Mamy tu dobitny przykład tego, jak bardzo autor naciągał fakty i jak manipulował zeznaniami dzieci.
Fernandes zresztą wielokrotnie sam sobie przeczy. Raz twierdzi, że ukazująca się postać była obrazem wytworzonym przy zastosowaniu projekcji optycznej, czyli rodzajem hologramu wyświetlanego przez istoty pozaziemskie. W innym zaś miejscu pisze, że obraz transmitowano bezpośrednio do mózgów trójki dzieci, podobnie jak dźwięk (bez pośrednictwa fal akustycznych, słyszalnych dla znajdujących się w pobliżu ludzi). Świadkowie odbierali jedynie zniekształcone fale o wyższej częstotliwości, przypominające brzęczenie pszczoły. A zatem istnieć miała jakiegoś rodzaju selektywna kontrola wizji i fonii, a zmysły innych świadków zostały zablokowane.
W przypadku „Cudu Słońca” kosmici mieli oczywiście popisywać się przed tłumem ludzi, dokonując brawurowego przelotu swoim międzygwiezdnym statkiem. Powstaje tylko pytanie, gdzie ten wielkich rozmiarów obiekt ukrywał się wcześniej.
Warto też zauważyć, że między wydarzeniami w Fatimie a relacjami o obserwacjach UFO istnieje szereg różnic. Pojawienie się UFO nigdy nie zostało przepowiedziane. Niezidentyfikowane obiekty latające widzieć zaś mieli pojedynczy ludzie lub małe grupki świadków. „Cud Słońca” nie przypomina żadnego z tych doniesień.
Polacy nie gęsi, swoje UFO mają
Polski inżynier Wojciech Kulczyk w książce pt. Czy jesteśmy sami we wszechświecie zaproponował nieco inne rozwiązanie. Zasugerował on, że „Cud Słońca” widziany w Fatimie przypominał obecne laserowe pokazy. Zdaniem Kulczyka najprawdopodobniej przedstawiciele cywilizacji pozaziemskich, posiadający wysoki poziom rozwoju technologicznego oraz środki pozwalające na takie przekazy, skorzystali z szeregu rozwiązań technicznych opartych m.in. o promieniowanie mikrofalowe. Według niego kosmici użyli kilku silnych laserów, wytwarzających różnokolorowe, monochromatyczne światło, które padało na specjalne chmury, spełniające rolę ekranu.
Takiej koncepcji jednak wydają się przeczyć zeznania świadków, którzy oglądali „Cud Słońca” także w innych miejscowościach, odległych od Cova da Iria o wiele kilometrów.
Kosmici, którzy są katolikami?
No dobrze, okażmy minimum dobrej woli i załóżmy, że za zdarzeniami w Fatimie rzeczywiście stały istoty, które przybyły z kosmosu, aby ostrzec ludzkość oraz skłonić naszą cywilizację do zmiany obranego kursu.
Dlaczego jednak miałyby one zachęcać nas do odmawiania różańca? Czemu postać, która ukazała się dzieciom, poprosiła, aby każdą dziesiątkę różańca uzupełnić modlitwą „O mój Jezu...”? I z jakiego powodu wyraziła ona życzenie poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi? Na to pytanie jakoś nikt nie potrafi udzielić zadowalającej odpowiedzi. Czyżby kosmici byli katolikami?
Czy Jezus z Maryją latali w UFO?
Oczywiście zwolennicy hipotezy o nawiedzaniu Ziemi przez kosmitów uważają, że zjawiska w Fatimie nie były jednostkowym, niepowiązanym z niczym wydarzeniem. Stanowić miały one część większego planu realizowanego przez wyższe istoty z kosmosu od wielu tysiącleci. Przybysze z innych planet mieli opiekować się nami od najdawniejszych czasów, interweniując w krytycznych dla ludzkości okresach. To oni de facto stworzyli najstarsze cywilizacje ludzkie i praktycznie wszystkie religie powstały w wyniku kontaktów z kosmitami. Mojżesz, Salomon, Zaratustra, Budda, Ezechiel, Jezus, Mahomet, Joseph Smith doświadczyć mieli po prostu spotkań trzeciego stopnia z istotami pozaziemskimi. Rzeczywiście bowiem, opisy dziwnych obiektów pojawiających się na niebie są tak stare jak nasza cywilizacja.
Dla tropicieli kosmitów dowodem na istnienie UFO mają być nawet dawne europejskie obrazy. Weźmy choćby płótno z tryptyku ołtarzowego Masolina de Panicale z 1428 r., przeznaczonego dla kościoła Santa Maria Maggiore w Rzymie. Przedstawia ono Jezusa i Jego matkę unoszących się nad Rzymem na czymś w kształcie dysku. Na obrazie tym nad papieżem Liberiuszem, wytyczającym granice planowanego kościoła, widnieją nietypowe chmury, z których padał sierpniowy śnieg. Nam, wychowanym na fantastyce naukowej, przypominają one flotę latających statków kosmicznych.
Kultura popularna ma zresztą niewątpliwie spory wpływ na nasze skojarzenia. Kiedy na przykład oglądamy obraz autorstwa Domenica Ghirlandaio Madonna ze św. Giovannino, dostrzegamy na niebie, za Maryją, po prawej stronie malowidła, dziwny latający obiekt niczym z filmów SF. Warto też wspomnieć tryptyk „Ukrzyżowanie” z XIV w., znajdujący się w monasterze Visoki Dečani w Kosowie. Nieznany artysta namalował na nim przelatujące nad ukrzyżowanym Zbawicielem „gwiazdy” (?) o aerodynamicznym kształcie z postaciami w środku. Z kolei na obrazie Carla Crivellego z 1486 r., ukazującym Zwiastowanie, tajemniczy obiekt na niebie wysyła coś w rodzaju „promienia” w kierunku głowy Najświętszej Marii Panny.
Średniowieczny mistrz Yoda
Jeśli jednak powyższe przykłady stanowić mają „dowody”, że malarze inspirowali się obserwacją UFO, to dla uzupełnienia dodam, że na iluminacjach średniowiecznego manuskryptu Psałterza Floriańskiego można zobaczyć czarodzieja Gandalfa Szarego z Władcy Pierścieni oraz mistrza Yodę z Gwiezdnych Wojen. Jeśli ktoś nie wierzy, niech sobie wygoogluje. Czy jednak należy z tego wyciągnąć wniosek, że postaci te były znane już w średniowieczu?
Idąc tym tokiem rozumowania należałoby uznać, że za kilkaset archeologowie stwierdzą, że w naszych czasach ufoludkowie byli powszechnie spotykani na Ziemi. Zachowają się wszakże liczne tabliczki z napisami „Obcym wstęp wzbroniony”oraz żółte, trójkątne znaki drogowe ostrzegające przed nisko latającymi talerzami (chodzi oczywiście o znak A11a). No i oczywiście wszędzie szwendały się cyborgi (stąd tablice z informacją „Uwaga! Roboty na dachu”).
Wydaje się, że przybysze z kosmosu, którzy zajmują miejsce dotychczasowych bytów nadprzyrodzonych (Boga, aniołów i demonów), są bardziej strawni dla wielu współczesnych ludzi. Wiara w kosmitów może bowiem zaspokajać ludzką potrzebę zrozumienia świata oraz pozwalać na pogodzenie się z faktycznym występowaniem niezwykłych zjawisk, zwanych przez ludzi religijnych cudami. Przypisanie ich sprawstwa ufolodkom nie wymaga jednak przemiany życia. Wielu ateistów nawróciło się, będąc świadkami „Cudu Słońca” w Fatimie. A przecież, gdyby uznali, że to „tylko” kosmici, mogliby trwać dalej w swojej negacji istnienia Boga.