Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
O świętych Kościoła katolickiego i powodach, dla których warto się z nimi zaprzyjaźnić rozmawiamy z Kingą Rybarczyk – teologiem i autorką książki dla dzieci, młodzieży i dorosłych na Triduum Paschalne Małe opowieści na wielkie dni.
Karolina Guzik: W tym trudnym czasie zgadzasz się na wzięcie udziału w podkaście, w którym rozmawiasz ze mną o świętych kobietach. To niepopularny temat. Dlaczego chcesz o nich mówić?
Kinga Rybarczyk: Wcale nie uważam, że to zły czas na poruszenie tematu świętych kobiet. Decyzje, które podejmowały kilka wieków temu, często były odbierane jako niepopularne czy nawet dziwaczne. Świętą Klarę – gdy była już zakonnicą – odwiedził ojciec. Nie byłoby w tym nic niecodziennego, gdyby nie fakt, że przyjechał do niej w towarzystwie zbrojnego zastępu z zamiarem siłowego wyciągnięcia z klasztoru... Pragnął, żeby jego piękna córka wyszła za mąż za asyżanina-arystokratę, a nie wiodła życie ubogiej mniszki schowanej za habitem i murami.
Podobnie teraz, kiedy młoda dziewczyna nosi się z zamiarem pójścia do zakonu albo „co gorsze” – zamknięcia się za klauzurą na resztę życia – to jej decyzja raczej też nie spotyka się z aprobatą otoczenia. Prędzej ze stwierdzeniem, że jest „dziwna” i chce „zmarnować sobie życie”. Święty Franciszek z kolei, był kamieniem obrazy dla asyżan z powodu pokuty, którą czynił.
Życie Ewangelią – począwszy od czasów apostolskich aż po czasy nam współczesne – nie jest modne i nie cieszy się sławą na tym świecie. Jeśli spojrzeć na to z tej strony, to święte kobiety, żyjące Ewangelią na różne sposoby i w różnych czasach, mogą być nam bliskie. Każda z nich mierzyła się z trudami wynikającymi ze stylu życia, jaki obrała.
Wojna na Ukrainie, inflacja, kryzys ekonomiczny, wysokie raty kredytów. Jak w tak trudnym momencie zachęcić kobiety do inspirowania się świętymi, które żyły przecież bardzo dawno temu, w dodatku zupełnie inaczej niż my.
One mogą pomóc nam, kobietom i mamom, wyrwać się z “bańki”: rat, kredytów, dzieci, pieluch, kobiecych grupek w Internecie. Te inne, odległe czasowo, często wręcz „dziwne” sylwetki udowadniają, że można żyć, myśleć, modlić się i pracować zupełnie inaczej. A to może być punktem wyjścia do ciekawych przemyśleń.
Współczesny świat bardzo absorbuje. Często ta cała machina obowiązków, zakupów, szkoły czy pracy, mieli nas niemiłosiernie. Szukamy coraz to nowych sposobów na organizację i usprawnienie codzienności. Trudno nam wyrwać się z codziennej bieganiny, czyli, mówiąc po chrześcijańsku, wyjść na pustynię. Nie jest łatwo mamie małego dziecka wyjechać na rekolekcje w milczeniu, by spojrzeć na swoje życie (także życie duchowe) z innej perspektywy. Trudno wyrwać się z „bańki”, ale święte, które tylko na pozór są odległe, mogą nam coś wyraźniej i dobitniej pokazać.
Modlitwa wielu mamom (nie tylko małych dzieci!) sprawia problem… Czytamy e-booki, słuchamy webinarów, zaliczamy kolejne kursy na temat modlitwy. Wydawałoby się, że wiemy o już o niej wszystko, a jednak nadal jest dla nas wyzwaniem.
Wiem, że w dzisiejszym świecie mówią nam, że żadne prawa czy zasady nie są potrzebne. Radzą: „rób tak, jak czujesz”, „idź swoją ścieżką”, „wsłuchaj się w siebie”. Ale teologia zajmuje się także sprawami życia duchowego, życia wiary i odkrywa czy nazywa pewne szlaki, zasady, prawa dotyczące np. modlitwy, kontemplacji, praktyk pobożnych czy wzrastania w cnotach.
Święci dawnych wieków (a więc też bohaterki o których rozmawiamy w podkaście) nie byli „zaśmieceni” duchową „papką”, jaką my obecnie jesteśmy zasypani. Byli znacznie bliżej tradycyjnych praw rządzących życiem duchowym. Świetnie, że mamy teraz łatwy dostęp do publikacji, e-booków czy rekolekcji internetowych. Trzeba jednak uważać, bo zwykle jeśli czegoś jest bardzo dużo, to może się okazać, że coś jest wątpliwej jakości. Przewagą świętych kobiet, tym co one mogą wnieść do naszego życia jest czystość spojrzenia i myślenia na temat prawideł życia chrześcijańskiego. Czystość, którą aktualnie naprawdę trudno znaleźć.
To źle, że jest tyle treści dotyczących modlitwy dla kobiet?
W żadnym wypadku. Boję się tylko, że ta szeroka oferta e-booków, książek, wydarzeń dot. modlitwy czy życia duchowego miesza treści wartościowe z tymi o wątpliwej jakości. Warto się zastanawiać nad tą sprawą, podobnie jak zastanawiamy się nad składem czy pochodzeniem jedzenia, które spożywamy. Przewaga treści serwowanych przez święte kobiety polega na tym, że to nie są „duchowe fast foody”, ale „pełnowartościowa, katolicka dieta”. Te kobiety formowały się czytając Pismo Święte, ojców Kościoła i klasyków duchowości chrześcijańskiej, a nie śledząc relacje katolickich influencerów czy kanały na YouTubie.
Nie masz wrażenia, że trochę się tych kobiet jednak boimy? Mamy poczucie, że nie dorastamy im do pięt? A może nawet uważamy, że ich historie są dla nas za trudne?
Dużo łatwiej jest włączyć filmik na YouTubie, w którym ktoś na ładnym tle, w prosty sposób wyjaśnia arcyskomplikowane sprawy niż wypożyczyć czy kupić książkę jakiejś świętej. Tylko że lektura duchowa to bardzo ważna, polecana od zawsze w chrześcijaństwie, pobożna praktyka. I teraz pytanie – jakimi lekturami duchowymi karmiły się „nasze” święte, a jakimi karmimy się my? To dobrze, że w katolickiej części Internetu mamy duże bogactwo duchowych treści. Ale słuchanie ich nie zwalnia nas wcale obowiązku sięgania też po coś trudniejszego.
Od czego zacząć przygodę ze świętymi?
Od znalezienia świętej, która będzie szczególnie bliska naszemu sercu. Bliska ze względu na miejsce zamieszkania, wykonywany zawód, praktykowaną duchowość czy po prostu imię. Można też zacząć od drugiej strony – poszperać w pismach i życiorysie kogoś, kto wydaje się być totalnie odległy, którego życia, poglądów czy zachowań nie rozumiemy. Kogoś, kto budzi nasze zdziwienie, irytacje lub wręcz oburzenie. Te uczucia – wbrew pozorom – mogą być początkiem wspaniałej przyjaźni ze świętą kobietą.