Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Miłość w obozach koncentracyjnych? Antonimy. A jednak. Sylwia Winnik analizuje obozową pocztę więźniów Majdanka. Nam opowiada o rodzajach miłości, jakiej śladów doszukała się w tej korespondencji. I o tym, że jej bohaterowie nie czuli nienawiści wobec katów…
Miłość w obozach koncentracyjnych
Marta Brzezińska-Waleszczyk: Miłość to ostatnie, co przychodzi do głowy na myśl o obozach koncentracyjnych.
Sylwia Winnik: To prawda. A jednak tysiące listów, te do których docieramy i te, które nigdy nie ujrzą światła dziennego, są dowodem na to, że miłość w obozach istniała. I była często powodem, by żyć. Reportaż Bezmiłość to prawdziwe historie. Losy ludzkie opisane na podstawie ich pamiętników, wspomnień, listów, dokumentów. Ale to też opowieść o historii Majdanka. O tym, w jakich nieludzkich realiach przyszło żyć człowiekowi. To wreszcie opowieść o powstawaniu „obozowej poczty”. Podczas gdy w innych niemieckich obozach funkcjonowała podstawowa korespondencja, a nawet wysyłanie paczek, na Majdanku nie było takiej możliwości.
Dlaczego?
Był „poza regulaminami” III Rzeszy. Dopiero jesienią 1942 roku mogły wychodzić stamtąd pierwsze oficjalne listy, kartki. Oczywiście ściśle cenzurowane przez esesmanów i cenzorów. Do tego czasu (jak i później) funkcjonowała nieoficjalna korespondencja za pomocą PCK oraz cywilnych pracowników. Ryzykując życiem szmuglowali grypsy i paczki. Treść tych listów i grypsów jest niezwykła, często szyfrowana. Najważniejsze historie pisze samo życie. Bezmiłość jest też moją osobistą odpowiedzią na niektóre książki beletrystyczne osadzone w realiach obozowych. Zawierają one mnóstwo błędów rzeczowych o funkcjonowaniu obozów, przedstawione w nich historie miłosne brzmią jak wyjęte z filmu romantycznego. Owszem, zdarzały się namiastki romantyzmu, starałam się je pokazać. Musimy jednak pamiętać, że zajmując się literaturą obozową bierzemy na siebie ogromną odpowiedzialność za przekaz historii. Dlatego nie wolno popełniać błędów. W Bezmiłości pokazałam prawdziwe historie miłosne, osadzone w prawdziwych realiach obozowych. Książka ma blisko 300 przypisów.
Listy z Majdanka
Wypada doszukiwać się śladów miłości w obozach koncentracyjnych?
To samo pytanie zadałam sobie, gdy zainteresowałam się tematem miłości w czasie wojny. Zestawienie słów miłość i obóz koncentracyjny to antonimy. Wiedziałam o kilku ślubach podczas wojny. Nie zastanawiałam się jednak, co tych ludzi do tego skłoniło, skoro za rogiem czekała śmierć. Aż trafiłam na list miłosny mężczyzny więzionego na Pawiaku (było to przy okazji pisania reportażu Dzieci z Pawiaka). W liście do żony zawarł wiele uczuć, tęsknoty, nadziei na piękne życie, powiększenie rodziny. Pierwszy raz pomyślałam, jak człowiek w takim miejscu, głodny, walczący o życie, może w ogóle myśleć o takich przyziemnych rzeczach jak miłość. List jednak był dowodem, że ludzie kochali nawet w najtrudniejszych momentach życia.
Od tego listu się zaczęło?
Trafiłam jeszcze na piękną wystawę Anny Wójcickiej z Państwowego Muzeum na Majdanku „Miłość na Majdanku”. Zdecydowałam, że podejmę się tego trudnego i delikatnego tematu, by pokazać inną stronę wojny, a może nawet nie wojny, a człowieka. Kochanie w tamtych czasach było szczytem odwagi, tak samo jak walka o wolność. Dla więźniów śpiewanie polskich piosenek, miłość były cichą walką z wrogiem. Kochanie dawało nadzieję, często ratowało życie. To przecież z miłości, przyjaźni jeden więzień oddawał drugiemu swój głodowy przydział chleba, szmuglował leki czy inne niezbędne rzeczy. Miłość powodowała, że miało się o kogo walczyć i dla kogo żyć.
Miłość, przyjaźń, miłosierdzie
Relacje z listów są podzielone na kilka kategorii w zależności od rodzajów miłości.
Chciałam pokazać różne odcienie miłości. Przybliżyłam postać Danuty Brzosko-Mędryk, znanej m.in. z książki Niebo bez ptaków. Na podstawie jej książek, nagrań wideo, rozmów z krewną opisałam historię chłopaka, który ryzykując życiem wchodzi na fałszywych papierach do obozu (jako pracownik cywilny), by spotkać się z Danusią. Przynosi dla niej na przykład pączki od brata albo przesyła „niekontrolowaną” paczkę w dniu urodzin, w której są pąsowe róże (Róże w obozie! Kto by pomyślał?). By się to udało, potrzebna była rozbudowana siatka konspiracyjna, w którą zaangażowani byli Polacy, lekarze, PCK, a nawet Niemcy. Pokazuję też przyjaźń, miłosierdzie. Więźniowie walczyli o życie, czasem między sobą, ale pawiaczki, m.in. Danuta, Kuca, Malina pokazały, jak zachować człowieczeństwo.
Co robiły?
Pomagały sobie i innym więźniarkom, tworzyły tzw. rodzinki obozowe (KL Lublin był tu wyjątkiem!). Stworzyły „radio Majdanek”, w ramach którego potajemnie śpiewano, deklamowano wiersze, przekazywano informacje, dbano o polską kulturę. To były przejawy człowieczeństwa, walki o wolność od hitlerowskiego reżimu. Są i Kozerowie, którzy pokazują, czym jest rodzinna miłość. Można się od nich uczyć ofiarności, dbania o siebie wzajemnie. Historia Leokadii i Kurta Szczudłów to piękne miłosne listy, które Kurt słał w czasie wojny do niedawno poślubionej żony. To opowieść o kobiecie, która podejmuje ryzyko, by ratować męża. I wreszcie Zosia Kołecka-Fugiel, dobra dla wszystkich, w ten sposób okazywała miłość do człowieka. Jest tu też korespondencja z rodzicami. Miłość dziecka do rodziców i na odwrót, wychodzi na pierwszy plan. Jest pełna szacunku i nadziei. Można więc mówić o miłości rodzicielskiej, dziecięcej, romantycznym zauroczeniu i ofiarności małżeńskiej, o miłosierdziu i szacunku do człowieka, o przyjaźni.
Miłość siłą do przetrwania obozu
Dlaczego miłość była dla więźniów tak ważna? Dawała siłę?
Ze wspomnień bohaterów jasno wynika, że dawała siłę na przetrwanie. Ewa Kozłowska w książce Byłam pokojówką komendanta Konzentrationslager Majdanek pisze:
Ta nasza z Edwardem obozowa miłość była dla mnie jakby tlenem. Kiedy mijały się nasze komanda, serce biło mi mocniej, tętno miało prawie 200 uderzeń na minutę. […] Tak to już jest… Człowiek zakochany bardziej chce żyć.
Szukam też potwierdzeń u V.E. Frankla, E. Fromma, odwołuję się do słów Antoniego Kępińskiego, polskiego lekarza, psychiatry, naukowca oraz humanisty filozofa. Napisał w zbiorze esejów Rytm życia:
Wszystko to, co przypominało choć w minimalnym stopniu życie inne, nieobozowe, pozwalało więźniowi choćby na chwilę oderwać się od przytłaczającej rzeczywistości, a tym samym być sobą, a nie więźniem automatem. (…) Objawy ludzkiego uczucia, życzliwości, spotkanie znajomego z czasów wolności, (…) wszystko to przywracało dawną strukturę życia. Tak więc zobojętnienie wobec tego, co się działo naprawdę, a z drugiej strony wyczulenie na to, co przywracało normalny obraz życia – stwarzało szanse przetrwania, więzień (…) zachowywał swoje człowieczeństwo.
Ze wspomnień wynika, że ofiary nie czują nienawiści wobec katów.
Czasami zastanawiam się, co bym czuła na ich miejscu. Nie wiem. Nie da się wyobrazić piekła, w jakim żyli. Ludzie, o których pisałam, nie czuli nienawiści. To niezwykłe i wyjątkowe.
Sylwia Winnik: Uwierzyłam w ludzi
Co (lub kto) pomagało w analizie listów więźniów Majdanka?
Rodziny bohaterów oraz dr Paweł Nowak, psychiatra, który ukończył Akademię Medyczną w Gdańsku i odbył przeszkolenie m.in. w Centrum Szkolenia Wojskowych Służb Medycznych w Łodzi, Klinice Chorób Psychicznych i Zaburzeń Nerwicowych Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Pomógł mi zrozumieć, gdzie w naszym mózgu znajduje się ośrodek miłości i co na niego wpływa, gdy się zakochujemy. Wyjaśnił, dlaczego ludzie w czasie wojny byli zdolni do miłości.
Czuła się pani niezręcznie przy lekturze prywatnej korespondencji, wchodząc w osobistą, intymną przestrzeń?
Bardzo. Dlatego na początku zadałam sobie pytanie, czy wolno mi o tym pisać. Przypomniały mi się słowa Wiesławy Gołąbek, bohaterki Dziewcząt z Auschwitz. Powiedziała: „Pani Sylwio, proszę pisać. Dopóki żyjemy, proszę pytać. My odejdziemy, ale książki zostaną i pamięć o nas”. Pani Wiesia zmarła. Jej słowa nabrały dla mnie wyjątkowego znaczenia. Z odpowiedzią przyszły też rodziny bohaterów, dla których książka to ocalenie od zapomnienia. Ja nie szukałam sensacji. Zaczerpnęłam z tych listów tyle, na ile pozwoliło mi sumienie. Każdy ma takie momenty, które chciałby zachować jak skarb tylko dla siebie. Podchodzę do pracy z pokorą i szacunkiem do bohaterów. Opisałam ich losy tak, jak oni sami chcieliby (mam taką nadzieję). Autoryzacje pomagały wykonać rodziny, bo bohaterowie już nie żyją. Krewni byli zaangażowani w powstawanie książki, co jest najlepszym dowodem na to, że Bezmiłość jest ważna i potrzebna.
Co praca nad reportażem, lektura listów, zmieniła w pani samej?
Bardziej uwierzyłam w ludzi. I w siebie samą też. Jesteśmy zdolni do miłości zawsze, a miłość niesie dobro. Okazuje się, że w czasach bezmiłości tej miłości nie brakowało, ale była kwestią wyboru. Dziś jest podobnie. To od nas zależy, czy niesiemy dobro czy nie.
*Sylwia Winnik, Bezmiłość. O czułych wyznaniach w listach, grypsach i wspomnieniach z Majdanka, Muza 2022.