Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Zdrowie matki Edmunda wyraźnie się pogarszało. Wiosną 1929 r. do zapalenia mięśnia sercowego dołączyła niewydolność nerek[1]. Student ostatniego roku medycyny, prawie już lekarz, przeczuwał, że jest to zwiastun nadchodzącego końca.
Śmierć Emilii Wojtyły
Emilia Wojtyłowa zmarła 13 kwietnia przed południem, w swym mieszkaniu, w obecności męża. Jeszcze tego samego dnia Edmund przyjechał z Krakowa do Wadowic. Od razu otoczył opieką swego dziewięcioletniego brata. Sąsiadom Wojtyłów ściskało się serce, gdy patrzyli na nich obu pogrążonych w żałobie. Mundek też przecież wkraczał dopiero w dorosłe życie, potrzebował jeszcze matki. I wcale nie mniej niż Lolek przeżywał jej śmierć. Tym bardziej, że matka umierała długo. Właściwie kilka lat.
Edmund pomagał ojcu w przygotowaniach do pogrzebu. Wojtyłowie byli w Wadowicach przybyszami, nie mieli rodzinnego grobowca na miejscowym cmentarzu. Zapadła decyzja, że nabożeństwo żałobne odbędzie się w Wadowicach, ale matka zostanie pochowana w Krakowie, na Cmentarzu Rakowickim, w grobowcu Kuczmierczyków, czyli rodziny jej szwagra[2].
Zmarłą matkę zastąpi Maryja
(…) Po ceremonii pogrzebowej na krakowskim cmentarzu Mundek nie wrócił od razu na uczelnię. Razem z ojcem i z bratem pojechał do Wadowic.
Następnego dnia we trójkę udali się do sanktuarium Maryjnego w Kalwarii Zebrzydowskiej. Kiedy zabrakło rodzonej matki, ojciec – jemu i Lolkowi – wskazał inną Matkę: Maryję. Prosił, by powierzyli Jej swe cierpienie. W modlitewnej ciszy przeszli też kalwaryjskimi dróżkami, rozważając kolejne stacje drogi krzyżowej.
Kardynał Stanisław Dziwisz wspomina:
Mundek troszczy się o Lolka
Podobne odczucia miał z pewnością Mundek, ta pielgrzymka musiała odcisnąć piętno także i na nim. Tym bardziej, że nie była to typowa reakcja jednego rodzica na śmierć drugiego. Dopiero po tej pielgrzymce wrócił na uczelnię. Od tamtej pory bywał w Wadowicach częściej, zazwyczaj w każdą niedzielę, dbał, by przyjeżdżać regularnie. Szczególnie troszczył się o Lolka, który po śmierci mamy był wyraźnie przygaszony, dopiero po pewnym czasie „jakoś się otrząsnął”[4].
Wojtyła i rodzicielskie obowiązki
(…) Oparciem dla obu synów był ojciec. „Widzieli oni, że ojciec po śmierci żony po żołniersku podszedł do sprawy. Nie szukał ułatwień, nie rozglądał się za inną kobietą, która mogłaby mu pomóc prowadzić dom, tylko sam wziął odpowiedzialność za siebie i synów” – podkreśla Jan Wojtyła[6].
Istotnie, ojciec Mundka nie ożenił się po raz drugi, pozostał wdowcem. Krewna Wojtyłów, która mieszkała w Wadowicach, Danuta Pukło, wspominała, że nie rozpaczał, ale z żelazną konsekwencją wypełniał rodzicielskie obowiązki.
„Dlatego cieszył się wtedy bardzo dobrą opinią w mieście, zadziwiał też pobożnością, i Edmund miał tego świadomość” – mówiła Halina Królikiewicz-Kwiatkowska[7].
Głęboka pobożność Wojtyłów
Miesiąc po śmierci matki, w maju 1929 r. Mundek uczestniczył w pierwszej Komunii świętej Lolka. Wtedy dostrzegł, że zarówno brat, jak i ojciec, w plan dnia włączyli częste modlitwy. Odmawiali je o wyznaczonych godzinach, a także przed każdym posiłkiem i po nim. Ponadto codziennie szli na mszę świętą, odprawianą o godzinie siódmej rano w parafialnym kościele, a więc jeszcze przed lekcjami Lolka. Chodzili też do kościoła wieczorem na nieszpory. Gdy tylko Mundek był w Wadowicach, wtedy też do nich dołączał.
„Toteż od razu to zauważono, i po Wadowicach szybko rozeszła się wieść, że Wojtyła z synami podejmuje nad wyraz pobożne praktyki” – twierdzi Maria Zadora[8].
„Ta głęboka duchowość Karola Wojtyły seniora ukształtowała Edmunda, także i Lolka” – ocenia kardynał Stanisław Dziwisz[9]. I przywołuje obraz, który często wspominał papież: „Kiedy [ojciec] owdowiał, [jego życie] stało się jeszcze bardziej życiem ciągłej modlitwy. Nieraz zdarzało mi się budzić w nocy i wtedy zastawałem mego Ojca na kolanach, tak jak na kolanach widywałem go zawsze w kościele parafialnym”[10].
Edmund Wojtyła: Muszę żyć dla brata
(…) Mimo tak trudnych przeżyć, Edmund w czerwcu 1929 r. celująco zdał wszystkie egzaminy. Teraz, gdy zakończyły się wykłady, znów mógł częściej widywać się z Lolkiem, ale też z narzeczoną. Niekiedy razem z bratem odwiedzali Jadwigę w Mucharzu.
(…) A kiedy Mundek wędrował po górach, także wtedy pamiętał o bracie. Do tego stopnia, jak opowiada rodzina Jadwigi, że nawet trasy wycieczek wybierał bardzo dokładnie i rozważnie, aby były w miarę bezpieczne. Gdyby jemu coś się stało, mówił często, to ucierpiałby na tym Lolek.
*Milena Kindziuk, Edmund Wojtyła. Brat św. Jana Pawła II, Wydawnictwo WAM 2022; tytuł, lead, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji Aleteia.pl
[1] W świadectwie zgonu odnotowano to później jako przyczynę śmierci: zapalenie mięśnia sercowego i niewydolność nerek (zapis jest po łacinie: myocarditis, nephritis), Księga zmarłych, 1929 rok, archiwum parafii Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny w Wadowicach.
[2] Szerzej zob. M. Kindziuk, Emilia i Karol Wojtyłowie, s. 275–284.
[3] Rozmowa autorki z kardynałem Stanisławem Dziwiszem.
[4] 0 Młodzieńcze lata Karola Wojtyły, s. 63.
[5] List Janiny Krupskiej (z d. Urban) do Zbigniewa Bieniasza, 10.08.1986, MDJP2, sygn. MDJP2.ACH.49.
[6] Rozmowa autorki z Janem Wojtyłą.
[7] Rozmowa autorki z Haliną Królikiewicz-Kwiatkowską.
[8] Rozmowa autorki z Marią Zadorą.
[9] Rozmowa autorki z kardynałem Stanisławem Dziwiszem.
[10] Jan Paweł II, Dar i Tajemnica. W pięćdziesiątą rocznicę moich święceń kapłańskich, Kraków 1996, s. 22.
[11] Rozmowa autorki z Jakubem Kłosińskim.