separateurCreated with Sketch.

Czy wszystkie nastolatki muszą się buntować? A może to fikcja?

TEENAGER
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Michael Rennier - 21.05.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Według jednego z ekspertów bunt nastolatków nie jest zjawiskiem powszechnym na całym świecie. Jest wręcz uważany za niezwykły!
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Moje dwie najstarsze córki są obecnie nastolatkami. Fakt ten, raz ujawniony, wywołuje współczucie i życzliwe spojrzenia nowo poznanych osób i nieznajomych w sklepie spożywczym. Mówią mojej żonie i mnie, jacy jesteśmy dzielni, chwalą naszą nadludzką wytrzymałość, zapewniają, że musimy się tylko trzymać, a wszystko będzie dobrze. Mamy poczucie solidarności, jakbyśmy byli w tej samej jednostce wojskowej i zaciskali sznurowadła w butach przed rozpoczęciem działań wojennych w okopach.

Chodzi jednak o to, że nasze nastoletnie dziewczynki są cudowne.

Moja żona Amber mówi, że przypomina jej się mieszkanie z dwiema wspaniałymi współlokatorkami ze studiów. Dziewczyny są zabawne i nieskończenie kreatywne. Robią tak dziwne rzeczy, jak pieczenie chleba w środku nocy i malowanie ogromnych murali na ścianach sypialni. Rozśmieszają nas, inspirują i wciągają w nowe przygody. Wstrzykują młodzieńczą energię w nasze kości w średnim wieku. Z nimi życie jest lepsze.

Bunt nastolatków jest konieczny?

Nastolatki słyną z buntowniczości. Filmowcy, na przykład, tworzą w przekonaniu, że nastolatki mają skłonność do tworzenia gangów-klonów Marlona Brando, ubranych w skórzane kurtki i jeżdżących na motocyklach. Buntują się oni na naszych spokojnych podmiejskich ulicach, szydząc z dezorientacji starszych.

W Stanach Zjednoczonych od nastolatków oczekuje się w mniejszym lub większym stopniu, że będą się buntować i odrzucać wszystko, co jest drogie ich rodzicom. Farbują włosy, ubierają się w dziwne stroje, słuchają agresywnej muzyki, wyśmiewają religię i moralność poprzedniego pokolenia. Rodzicom pozostaje modlić się, aby w końcu się opamiętały i wróciły do rodziny. W międzyczasie bunt jest oczekiwany i tolerowany. Czasem nawet zachęca się do niego jako zdrowego.

Czy tak musi być?

Nie. Nie chwalę się tylko swoimi nastoletnimi dziećmi, które – jak już wspomniałem – są wspaniałe. Zauważyłem, że ich nastoletni koledzy i koleżanki są również doskonałymi, normalnymi istotami ludzkimi. To ludzie dobrze ułożeni, ambitni, myślący. W naszym kościele nastolatki tak poważnie podchodzą do swojej wiary, że żartuję, iż powinniśmy brać z nich przykład.

Jasne, nastolatki są w wieku, w którym próbują ułożyć sobie życie, ale nie jest dla mnie oczywiste, że oznacza to, iż automatycznie przechodzą fazę buntu. A tym bardziej, że jest to dla nich zdrowe. Co więc się dzieje?

Bunt – wpływ genów czy środowiska?

Dr Robert Epstein w czasopiśmie "Scientific American Mind" obala mit, że nastolatki w naturalny sposób stają się dzikie z powodu nieukształtowanej materii mózgowej i niedojrzałości emocjonalnej. Twierdzi on, że do takich reakcji skłaniają ich zewnętrzne wpływy i zawirowania. To nie jest uwarunkowanie genetyczne, ale środowiskowe.

Innymi słowy, dorośli wychowują nastolatków w stresujących warunkach, które powodują ich społeczną niesprawność. To my ponosimy winę – nie ich powinniśmy obwiniać za ich słabości. Problemy mogą wynikać z obecnego modelu edukacji i związanego z nim stresu, z nadmiaru zajęć, z zaburzonej dynamiki rodziny lub z malejącej roli religijności. Kto wie? Ale nie chodzi tu tylko o to, że nastolatki są z natury buntownicze.

Jako dowód Epstein wskazuje, że na całym świecie bunt nastolatków nie jest zjawiskiem powszechnym. Uważa się go wręcz za coś niezwykłego. Również w przeszłości nastolatki były bardziej dojrzałe. Wcześniej żeniły się, podejmowały obowiązki zawodowe, a nawet wnosiły istotny wkład w życie społeczne.

Epstein powołuje się na badania przeprowadzone w latach osiemdziesiątych na Harvardzie, które "sugerują, że problemy nastolatków zaczynają się pojawiać w innych kulturach wkrótce po wprowadzeniu pewnych wpływów zachodnich, zwłaszcza szkolnictwa w stylu zachodnim, programów telewizyjnych i filmów".

Na przykład w badaniu zauważono:

Niezależnie od przyczyn, jasne jest, że nastolatki nie są z natury buntownicze.

Nastolatki, wzorce i granice

Zapytałem moją przyjaciółkę Jennifer, która wraz ze swoim mężem Brianem wychowała dwójkę zupełnie normalnych, dobrze ułożonych nastolatków, czy ma jakieś przemyślenia na ten temat. Powiedziała: "Choć testowały granice, były radością w okresie, który niektórzy uważają za burzliwy". Przyznaje, że nie byli idealni, ale któż z nas jest? Mówi dalej: "Wiedzą, że je kochamy i chcemy dla nich jak najlepiej. Modlitwa w naszym domu, cotygodniowa msza święta, stanowczość, przebaczenie i wsparcie ze strony współmałżonka dały naszej rodzinie łaskę, której potrzebuje, aby uniknąć buntu".

Jennifer zwracała również ogromną uwagę na to, do jakich szkół uczęszczają jej dzieci. Nauczanie domowe było dla nich ratunkiem po złych doświadczeniach ze szkołą.

To naturalne, że nastolatki szukają granic, ale nie ma powodu, by jako grupa buntowali się na całego.

Choć moja rodzicielska "bitwa" o nastolatków jeszcze się nie skończyła, jak dotąd przekonałem się, że zasługują oni na szacunek, na traktowanie ich jak indywidualnych, niepowtarzalnych ludzi, a nie jak straszny demograf. Chronię ich przed infantylizującą popkulturą, słucham ich obaw, reaguję na ich opinie mniej więcej na zasadzie równości i w razie potrzeby udzielam odpowiednich wskazówek wychowawczych. Rzadko zdarza się, żebym musiał się na nich wyżywać.

Pokazuję im także moje własne człowieczeństwo, aby zrozumieli, co mnie motywuje, co mi przeszkadza, co stanowi dla mnie wyzwanie. Chcemy, aby w pełni uczestniczyły w procesie stawania się dorosłymi, a nie uciekały od niego, ponieważ to, co im przekazujemy na temat dorosłego życia, jest dla nich odstręczające.

Myślę, że największym wyzwaniem dla mnie osobiście jest to, że nastolatki nie akceptują kompromisów. Chcą żyć pełnią życia. Szukają tego, co najlepsze. Zamiast tłumić ten idealizm, staram się go rozwijać i pielęgnować, zachęcać ich do marzeń i pomagać im rozwijać pasje. W trakcie tego procesu muszę mocno przyjrzeć się sobie, swoim marzeniom i pasjom. Często patrzę w lustro i wzruszam ramionami – może dorośli powinni być bardziej podobni do nastolatków?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More