Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Pracownicy biblioteki Lake Hazel Branch w mieście Boise, w stanie Idaho, odkryli niedawno, że ktoś przemycił książkę do ich zbiorów.
Nie było to tylko kilka kartek, ale pełnowartościowa książka (którą później formalnie zakwalifikowano jako powieść graficzną), napisana i zilustrowana w kolorze przez dziecko.
Kto ją stworzył i skąd się tam wzięła?
Wszystko wyjaśniło się, gdy do biblioteki zadzwoniła mama 8-letniego autora, Susan Helbig. Opowiedziała, że jej syn, Dillon, pisze opowiadania od piątego roku życia.
Bibliotekarka Paige Beach tak wspominała tę telefoniczną rozmowę na łamach "The Idaho Press":
Dillon Helbig: Musiałem być podstępny
Marzeniem Dillona było to, aby jedna z jego książek znalazła się kiedyś w bibliotece. Pomyślał, że najlepszym sposobem na spełnienie tego marzenia będzie osobiste przyniesienie książki. Obawiał się jednak, że bibliotekarz może go powstrzymać. Brian Holmes z telewizji KTVB7 przeprowadził z nim w bibliotece wywiad na ten temat:
"Zawsze jestem podstępny, tak jak wtedy, gdy zdobywam czekoladę" – powiedział chłopiec. "Było wielu bibliotekarzy, obok których musiałem przemykać, więc wiecie, co zrobiłem?" – zapytał Dillion.
"Co zrobiłeś?" – zapytał Brian Holmes.
"Zakryłem tę część książki i po prostu wślizgnąłem się do środka. A potem wszedłem do tego przejścia, nie, czekaj, do tego przejścia, i położyłem moją książkę tutaj. Zaraz, zaraz tam" – opowiadał Dillon.
Kiedy chłopiec wrócił później na miejsce i nie mógł znaleźć swojej książki, jego mama zadzwoniła do biblioteki pełna obaw. Miała nadzieję, że uda jej się odzyskać książkę syna i że nie została ona wyrzucona do kosza.
Książka, na którą czeka ponad 50 osób
Kierownik filii, Alex Hartman, skonsultował się z pracownikami biblioteki, w tym z osobą odpowiedzialną za zakup książek dla dzieci, i po uzyskaniu zgody rodziców postanowił dodać powieść Dillona do katalogu wypożyczalni. Oznaczono ją i zakodowano jak każdą inną książkę.
Hartman powiedział telewizji KTVB7: "Rodzice obawiali się, że znajdziemy książkę Dillana i się jej pozbędziemy, co było nieuzasadnioną obawą…". "Bo jeśli jest jakieś miejsce, w którym książka jest bezpieczna, to jest to właśnie tutaj" – podsumował reporter telewizyjny, a bibliotekarz się roześmiał.
"Kiedy już dostaliśmy książkę w swoje ręce, przyjrzeliśmy się jej i szybko stwierdziliśmy, że to dobra książka" – powiedział Hartman gazecie "Idaho Statesman". "Była to książka wysokiej jakości, bardzo istotna dla naszej społeczności, i spełniała wszystkie nasze kryteria tworzenia zbiorów".
Książka nosi tytuł The Adventures of Dillon's Crismis, by Dillon His Self i liczy 81 stron. Autor wymyślił nawet nazwę i logo firmy wydawniczej, które umieścił na grzbiecie książki.
Powieść opowiada m.in. o chłopcu i eksplodującej gwieździe choinkowej, spotkaniu ze Świętym Mikołajem, wizycie na Biegunie Północnym, podróży na pierwsze Święto Dziękczynienia w 1621 r. oraz o tym, że Dillon został zjedzony przez ogromnego indyka.
Hartman przetestował książkę, dając ją do przeczytania swojemu synowi. Jak donosi "Idaho Statesman", chłopiec o imieniu Cruzen uznał, że jest to jedna z najzabawniejszych książek, jakie kiedykolwiek czytał. Pochwała od syna bibliotekarza, który miał do czynienia z wieloma książkami, to już coś!
Biblioteka gminy, w której Dillon zostawił książkę, przyznała mu nagrodę dla najlepszego młodego powieściopisarza Whoodhini Award for Best Young Novelist. A na liście oczekujących na wypożyczenie książki z biblioteki jest już ponad 50 osób!
Dillon mówi, że już planuje swoją drugą książkę, The Jacket-Eating Closet, o szafie zjadającej kurtki, która będzie "oparta na prawdziwych wydarzeniach" – jak powiedział NBC News.