separateurCreated with Sketch.

“Jeśli nie pójdziemy walczyć, oni przyjdą do naszych domów”. Zginęła matka dwanaściorga dzieci

Olga Semydyanova
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Karol Wojteczek - 17.03.22
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
48-letnia Olga Semidianowa zginęła w walkach w obw. donieckim. Kobieta wraz z mężem prowadziła rodzinny dom dziecka pod Margańcem (obw. dniepropietrowski).
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Kobieta służyła w Siłach Zbrojnych Ukrainy jako szwaczka, a następnie, po przeszkoleniu, jako sanitariuszka. W walkach w obw. donieckim brała udział od wybuchu wojny w 2014 r. Była wielokrotnie nagradzana za swoją odwagę i postawę na polu walki. Otrzymała m.in. najwyższe odznaczenie Naczelnego Wodza Sił Zbrojnych Ukrainyodznakę „Chwała i Honor”.

Semidianowa zginęła w wymianie ognia 3 marca br. Z powodu trwających w regionie silnych walk, nadal nie doczekała się jednak pochówku. Na kilka godzin przed śmiercią kobieta napisała dzieciom, że bardzo je kocha i jedzie w miejsce szczególnie intensywnych walk. Wysłała też rodzinie plecak ze swoimi rzeczami.

Gdy jeszcze mama była w ciąży, wraz z ojcem zdecydowali, że chcą wychowywać również przybrane dzieci. Nie wiemy nawet czym się kierowali, być może wiarą i chęcią zmiany tego świata na lepsze. Na zebraniu rodzinnym poparliśmy inicjatywę rodziców, którzy finalnie zabrali z sierocińca sześciu chłopców. Wszystko to były dość „ciężkie” przypadki. Mieli po 11 lat, wszyscy z traumą psychiczną z przeszłości… Dostaliśmy wtedy status rodzinnego domu dziecka. Mama poświęciła się rodzinie, żyła niąwspomina Olgę jedna z jej córek, Anna. Oprócz szóstki adoptowanych chłopców, rodzina Semidianowów miała również szóstkę biologicznych dzieci.

Dlaczego więc kobieta sprawująca opiekę nad tak liczną gromadką zdecydowała się wyruszyć na front? Za każdym razem, gdy wychodziła na służbę, żegnała się i powtarzała: „Jeśli nas tam nie będzie, przyjdą do naszych domów – wyjaśnia kolejna z córek Olgi, Julia. Mama prawie nigdy nie opuszczała miejsc bezpośrednich starć. Przede wszystkim chciała pomagać ludziom, chociaż wojna odebrała jej wielu przyjaciół – dodaje.

Mundurowe tradycje kultywuje zresztą większość rodziny Semidianowów. W obronie terytorialnej służą mąż i jeden z synów Olgi, drugi jako żołnierz zawodowy broni w tym momencie Charkowa. Jedna z córek kobiety także pomaga wojskowym jako wolontariuszka, druga zaś jest policjantką. Julia została w domu, by opiekować się najmłodszym rodzeństwem.

Jedynym pocieszeniem jest fakt, że mama doczekała się swojej pierwszej wnuczki, Sofijki, która skończy za chwilę sześć miesięcy. Ale nasz najstarszy brat lada dzień też będzie miał córkę, której babcia już nigdy nie weźmie na ręce. Nasza matka zasługuje na to, by o niej pamiętać. Za ilość rzeczy, które zrobiła, za łzy, które wylała, za uśmiechy, którymi obdarzyła – kończy swoją opowieść dziewczyna.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.