Być może czasem mamy wrażenie, że Kościół ciągle mówi o grzechu, nieustannie przed nim przestrzega i dookoła widzi zagrożenia. Może moralność kojarzy nam się z unikaniem zła i lękiem przed popełnieniem grzechu. Jak to właściwie z tym grzechem jest? Zwłaszcza teraz, u progu Wielkiego Postu, pewnie te pytania będą pojawiały się w nas częściej.
Oddzielają nas od Boga i pozbawiają łaski uświęcającej
W teologii niemal naturalnym jest stwierdzenie, że Bóg jest inicjatorem wszystkiego – nie tylko istnienia, lecz także wszelkich relacji. To On wychodzi do człowieka, zaprasza do współpracy, buduje przymierze. To On szuka człowieka po grzechu (por. Rdz 3,9). To Bóg jest w człowieku sprawcą chcenia i działania, zgodnego ze swoją wolą (por. Flp 2,13).
Jednak człowiek czasem wybiera drogę bez Boga, okazuje nieposłuszeństwo Jego prawu, podejmuje złe decyzje, grzeszy. Są działania, które oddzielają nas od Boga i pozbawiają łaski uświęcającej. Potocznie przyjęło się, że czymś takim są grzechy ciężkie.
Żeby zrozumieć, czym jest grzech, trzeba najpierw ustalić, czym w ogóle jest moralne działanie człowieka, czyli czym jest „czyn ludzki”.
Jaki mamy podział grzechów?
Czyn ludzki w najprostszym ujęciu to świadome i wolne (dobrowolne) działanie człowieka. Każdy czyn ma swój przedmiot, intencję i okoliczności. Żeby uznać czyn za dobry moralnie, wszystkie trzy składniki muszą być dobre. Żeby czyn był zły moralnie wystarczy, że chociaż jeden z elementów nie jest dobry.
Zwykle zwracamy uwagę przede wszystkim na przedmiot czynu, jednak w ocenie moralnej nie można zapomnieć o pozostałych źródłach tego czynu.
Czym zatem jest grzech? Grzech jest takim czynem ludzkim, który jest zły, jest przeciwny normie moralnej, jest zaniedbaniem dobra. Św. Jakub w swoim liście powie: „Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, ten grzeszy” (por Jk 4,17).
Mimo tego, że potocznie mówimy o tym, że są grzechy ciężkie i lekkie, to fachowo określamy je jako śmiertelne i powszednie. Papież Jan Paweł II w encyklice Veritatis splendor wyraźnie przypomina, jaki jest obowiązujący podział grzechów (por. VS, 65-70).
Co to jest grzech śmiertelny?
Warunkiem przystępowania do Komunii świętej jest brak grzechu śmiertelnego. Żeby grzech był śmiertelny, muszą zostać spełnione trzy warunki: to czyn zły, o poważnej materii, naruszający porządek moralny; musi być dokonany w pełni świadomie i w sposób całkowicie wolny. O ile często nie mamy wątpliwości co do poważnej materii czynu, o tyle dwa pozostałe warunki nie są już oczywiste.
Świadomość i wolność wyboru mogą być niekiedy zaburzone. Nie chodzi jednak o to, by wymienić teraz niezliczoną ilość kazusów, które udowadniałyby, że zachodzi błąd świadomości albo błąd woli.
Ważne jest, aby zdać sobie sprawę z tego, że takie sytuacje istnieją i nie można ich traktować na równi z czynem w pełni świadomym i w pełni wolnym. Ocena moralna, zwłaszcza w sumieniu danego człowieka, może różnić się od obiektywnej normy.
Rana serca
W Katechizmie Kościoła katolickiego znajduje się refleksja dotycząca grzechu pierworodnego, który w swoich wielu skutkach sprawił również, że w człowieku pojawia się brak zaufania do Boga. Korzenie tej postawy znajdują się w tym pierwszym nieposłuszeństwie (por. KKK, nr 397).
W efekcie człowiek rozpoczyna historię powątpiewania w miłość. Zarówno w tę, którą otrzymuje od Boga, jak i w tę, której może doświadczać od ludzi. Poetycko można nazwać to raną serca, która rozpoczyna dramatyczne zmagania. Z jednej strony człowiek najgłębiej w swoim jestestwie pragnie miłości i pragnie miłością obdarowywać, z drugiej zaś nie jest w pełni zdolny, by ją przyjąć, ani by ją dać. Miłość człowieka jest miłością zranioną.
Mimo to wciąż pozostaje miłością możliwą. Jak pisze Rohr, „być człowiekiem, to być zranionym i zarazem zmartwychwstałym” (R. Rohr, Nieśmiertelny diament. W poszukiwaniu prawdziwego ja, tłum. M. Chojnacki, dz. cyt., s. 111). Ta chrześcijańska perspektywa jest pełna nadziei. Jednak nie neguje ona tego, że każdy grzech jest „radykalnym odrzuceniem prawdy, zawartej w Słowie Ojca” (Dominum et vivificantem, nr 33).
Czas Wielkiego Postu
Nie da się chyba jednak sensownie myśleć ani mówić o grzechu, jeśli oderwie się go od miłosierdzia i zbawczego działania Chrystusa. Nie chodzi o to, by grzech zmiękczać. Raczej o to, by nadać mu właściwą perspektywę. Twórcy Katechizmu przypominają, że grzech jest:
wykroczeniem przeciw rozumowi, prawdzie, prawemu sumieniu; jest brakiem prawdziwej miłości względem Boga i bliźniego z powodu niewłaściwego przywiązania do pewnych dóbr. Rani on naturę człowieka i godzi w ludzką solidarność. Został określony jako ”słowo, czyn lub pragnienie przeciwne prawu wiecznemu” (św. Augustyn) (KKK 1649).
Być może jeśli zdamy sobie sprawę z tego, co tracimy, gdy popełniamy grzech, to łatwiej będzie się nam od niego odwracać. Chętniej będziemy wybierali dobro niż pozorną przyjemność i lekkość płynącą z grzechu.
Może czas Wielkiego Postu będzie też dobrym momentem, żeby przyjrzeć się nie tyle temu, ile waży nasz grzech, co temu, jaką cenę zapłacił Chrystus, żeby nas z niego wyzwolić. Wdzięczność, która rodzi się w odpowiedzi na Jego miłość, ma szansę stać się najlepszym lekarstwem w drodze nawrócenia.