separateurCreated with Sketch.

Ks. Trzaska: Czy Wyklęci mieli nadludzką siłę? Raczej tę ludzką, do stawiania oporu złu [wywiad]

ks. Tomasz Trzaska z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
– Musimy się o nich upominać, bo bez nas zostaną zapomniani na wieki. Nie możemy czekać, że załatwią tę sprawę kolejne pokolenia – mówi ks. Tomasz Trzaska z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

1 marca, czyli Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, jest poświęcony postawie bohaterów antykomunistycznego i niepodległego podziemia, niezłomnego patriotyzmu, oddania ojczyźnie do ostatniej kropli krwi.

O miłości do ojczyzny i o tym, co to znaczy wracać po swoich, a także kim jest patriota, z ks. Tomaszem Trzaską, kapelanem Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL i pracownikiem Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN rozmawia Monika Burczaniuk.

Monika Burczaniuk: Co to jest patriotyzm?

Ks. Tomasz Trzaska: To oczywiście szacunek i umiłowanie ojczyzny. To najkrócej ujmując sposób realizacji i wyrażania własnego patriotyzmu zależny od naszej wrażliwości, pełnionej roli i związanych z nią obowiązków. Prościej zapewne jest powiedzieć, co to znaczy „być patriotą”. To przede wszystkim decyzja woli. Trzeba chcieć być patriotą. Jest to pewna forma umiłowania tego, co narodowe (tradycja, kultura czy historia) oraz gotowość do poświęcania siebie i swojego czasu dla dobra wspólnego. To widzenie w ojczyźnie czegoś więcej niż grona ludzi o tym samym paszporcie i języku. To w końcu gotowość do poświęcenia, niekiedy aż po śmierć.

A skąd u księdza to zaangażowanie?

Nie powiem tutaj nic odkrywczego. Patriotyzmu trzeba się gdzieś nauczyć. Ja nauczyłem się go w domu rodzinnym i harcerstwie. W tych obu miejscach uczyłem się szacunku do hymnu, flagi, ofiary przodków. Moi rodzice wiele poświęcili i wiele przeszli w walce z komunizmem. Prawdziwość ich świadectwa, trud doświadczeń i swego rodzaju pokora niewypinania piersi po odznaczenia pokazała mi, że w życiu trzeba czasem poświęcić coś dla „świętej sprawy”. W harcerstwie było podobnie, chociaż tam uczyłem się o poświęceniu wśród bohaterów Szarych Szeregów i Armii Krajowej.

ks. Tomasz Trzaska z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN

Ks. Trzaska: Patriotyzm a wiara

Patriotyzm łączy się z wiarą? Wielu Wyklętym to właśnie wiara dawała chyba nadludzką siłę, żeby przetrwać.

Nie wiem, czy Wyklęci dysponowali nadludzką siłą. Myślę, że to jest jak najbardziej ludzka siła do stawienia oporu złu. Sprzeciw wobec naruszania fundamentalnego prawa niepodległości jest czymś naturalnym. Czym innym jest posiadanie odwagi i przekonania o konieczności walki. Wiara tutaj jest wielką pomocą i wcale nie stoi w sprzeczności z walką niepodległościową. Proszę zwrócić uwagę, iż w obu przypadkach mówimy właśnie o pewnej „świętej sprawie”. Pamiętamy słowa św. Jana Pawła II, który mówił o tym, że każdy ma w swoim życiu jakieś Westerplatte, pewien system prawd i wartości, który trzeba obronić. Wyjątkowym przykładem są grypsy z celi śmierci autorstwa płk. Łukasza Cieplińskiego. Dziś mało kto ich nie zna, a są one właśnie wyrazem tych „dwóch miłości”.

Mówi ksiądz, że zainteresowanie Niezłomnymi ma tendencję spadkową. Zapominamy o naszych bohaterach?

Zainteresowanie tematyką Żołnierzy Wyklętych to sprawa złożona. Bez wątpienia jest bardzo wyraźny spadek uczestnictwa w oficjalnych obchodach państwowych i lokalnych. Media też nie poświęcają już tak wiele czasu tym sprawom. Z drugiej strony obserwujemy spore zaangażowanie lokalnych organizacji i grup, które kultywują pamięć o żołnierzach podziemia antykomunistycznego. Jest wielu wspaniałych nauczycieli i pedagogów, którzy mają odwagę mówić o tych sprawach (o tej odwadze mówię w sposób całkiem świadomy). Odnoszą oni wiele pedagogicznych sukcesów na tym polu. Jest to po prostu kwestia stawiania akcentów w odpowiednich miejscach. Jeżeli oficjalne uroczystości będą jedynie okazją do przemówień, odczytania listów i złożenia wieńców, nie może dziwić, że mieszkańcy nie chcą w nich uczestniczyć. Czy zapominamy o bohaterach? Myślę, że nie. Raczej bym powiedział, że o wielu jeszcze nie usłyszeliśmy. W tej sprawie nie powiedziano jeszcze wszystkiego, co powinno się powiedzieć.

Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN

I od tego jest między innymi Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN, którego jest ksiądz pracownikiem. Jakie jest wasze zadanie?

Jak mówi pan profesor Krzysztof Szwagrzyk, z którym mam zaszczyt pracować, tu nie chodzi po prostu o prace archeologiczne. Upominamy się o swoich bohaterów. Chcemy odnaleźć, pochować z należnymi honorami i zwrócić rodzinom Polaków, którzy oddali swoje życie w obronie Polski. I to się dzieje. W 2017 roku zakończyły się wieloletnie prace na „Łączce”. Od 2012 roku, kiedy zaczął się pierwszy etap prac, odnaleziono około 300 osób. Wśród nich zidentyfikowano m.in. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę” czy Danutę Siedzikównę „Inkę”. Warto podkreślić, że wszystkie szczątki z „Łączki” zostały wydobyte. Wierzymy i czekamy z nadzieją, że wkrótce zidentyfikujemy wszystkich naszych bohaterów.

No tak, idziemy po tych, którzy służyli Polsce. Nam w jakimś sensie też. A co to znaczy służba?

Służba to coś więcej niż wykonywanie zadań i obowiązków. Ten, kto służy, nie liczy czasu ani sił. Służba to działanie dla „świętej sprawy”.

Historie kolejnych identyfikowanych osób są tragiczne. Prześladowania, bicie, krwawe przesłuchania, osamotnienie, w końcu śmierć. Jak ksiądz sobie radzi z poczuciem niesprawiedliwości, kiedy poznaje ksiądz te historie?

Trudno oprzeć się poczuciu krzywdy i niesprawiedliwości, kiedy poznajemy historię represji stosowanych przez aparat terroru komunistycznego. Tym bardziej powinniśmy – tak sądzę – starać się naprawić te krzywdy. Wiem, że to nie są krzywdy wyrządzone przez nas, a przez funkcjonariuszy tego terroru. Ale to jest trochę tak jak z opatrywaniem ran. Udzielam pomocy, chociaż to nie ja skrzywdziłem. Bo tak trzeba. W jaki sposób możemy opatrywać zadane rany? Poprzez pamięć, odkłamywanie nieprawdziwych legend powtarzanych przez całe pokolenia, szukając szczątków i przywołując po imieniu odnalezionych. Musimy się o nich upominać, bo bez nas zostaną zapomniani na wieki. Nie możemy czekać, że załatwią tę sprawę kolejne pokolenia. „Tysiąc lat historii patrzy w serce twe”, jak śpiewał Marek Grechuta. To moja metoda na radzenie sobie z poczuciem niesprawiedliwości.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.