separateurCreated with Sketch.

Poznała męża po czterdziestce. ​​„Wszystko ma swój czas, a Pan Bóg się nie spóźnia” [wywiad]

MARZENA, KIERUNEK MAŁŻEŃSTWO
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
– Kiedy zaczęliśmy do siebie pisać, pomyślałam: „Boże, ten człowiek nie jest w moim typie! Mój typ był niedojrzały, nieumiejący poradzić sobie w życiu, a on jest całkiem inny. I tak się zaczęło – wspomina Marzena.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Zuza Górska-Kanabus: Byłaś już po czterdziestce, gdy powiedziałaś Panu Bogu: Ostatni raz wykupuję dostęp na portalu randkowym. Zrób coś. Przy czym wcześniej nie siedziałaś z założonymi rękami. Podejmowałaś wiele aktywności – czytałaś książki, uczestniczyłaś w warsztatach, kursach, wychodziłaś w różne miejsca, modliłaś się i pielgrzymowałaś. I nic. Dalej byłaś sama. Nie traciłaś nadziei? 

Marzena: Miałam chwile zwątpienia, czasem nie wiedziałam, co jeszcze mogę zrobić. Kłóciłam się z Panem Bogiem: Dopóki mi nie pobłogosławisz, będę Cię męczyć. Ale też wiedziałam, że dopóki żyję, wszystko się może zmienić. 

Teraz, z perspektywy żony, jak myślisz, czemu ci nie wychodziło? 

Dużo się zmieniło, gdy wzięłam udział w twoim kursie. Odkryłam, dlaczego przyciągam niedojrzałych mężczyzn. Pojawiły się tam pytania: "Jakich mężczyzn wybierasz? Co ich łączy?". Zobaczyłam, że wchodzę w rolę starszej siostry, mamy, która pociągnie za sobą, pomoże, rozwiąże ich problemy. 

Zdałam sobie sprawę, że w pewnym sensie dobrze mi w tej roli, bo to widziałam w rodzinie. To było mi znane, więc weszłam w ten schemat automatycznie. Ale uświadomiłam sobie, że ja wcale tego nie chcę. Że pragnę zupełnie innej relacji z mężczyzną. Potrzebuję kogoś odpowiedzialnego i dojrzałego. I dosłownie chwilę później pojawił się Achim. (...)

Marzena: Boże, ten człowiek nie jest w moim typie!

Można powiedzieć, że otworzyły ci się oczy i nagle zaczęłaś dostrzegać innych mężczyzn niż ci pasujący do twojego schematu. Zobaczyłaś, że są tacy, którzy się nadają do związku. 

Dokładnie tak. Być może gdybym nie dostrzegła tego schematu, to przegapiłabym Achima. 

Z Achimem od razu było inaczej?

Kiedy zaczęliśmy do siebie pisać na portalu, pomyślałam: Boże, ten człowiek nie jest w moim typie! Mój typ był niedojrzały, nieumiejący poradzić sobie w życiu, a on był całkiem inny. I tak się zaczęło. Była we mnie ciekawość tego, jakim jest człowiekiem. Ale z drugiej strony, wydawało mi się, że do siebie nie pasujemy. Że jesteśmy z dwóch różnych światów. On mieszkał na wsi, ja w mieście. Ja jestem księgową, on rolnikiem. Co prawda praca nie była moim wyznacznikiem, ale obawiałam się, że się nie porozumiemy. Jednak im lepiej go poznawałam, tym bardziej mnie intrygował. Okazał się człowiekiem, który nie poddaje się, jest szczery, pewny siebie i pokazuje, że mu zależy.

Zawód Achima nie jest społecznie zbyt pozytywnie postrzegany. Szczególnie przez miastowe dziewczyny. Łączy się z nim wiele stereotypów. Nie zniechęciło cię to? 

Pamiętam z Twojego kursu ćwiczenie, w którym trzeba było wybrać 10 męskich cech. Było to dla mnie bardzo trudne, bo na początku miałam… 25 wymogów. Musiałam to skupić w 10. Ale dało mi to obraz męża, jakiego naprawdę chcę. Nie było w tym zawodu. W tym aspekcie nie miałam preferencji. Gdy bardziej poznawałam Achima, odkrywałam, że ma te 10 cech z mojej listy. Stereotyp rolnika jest bardzo raniący. Achim ma wykształcenie wyższe, zna języki obce, jest ambitny i ciągle rozwija się w różnych dziedzinach. Do tego jest otwarty i odważny. I mamy ten sam system wartości. Czyli miał w sobie to, co było dla mnie najważniejsze.

Marzena: Był z innego świata. A ja odważyłam się zaryzykować

Ślub z Achimem wiązał się z porzuceniem wielkiego miasta i zamieszkaniem na wsi. Bałaś się?

Nie, kariera nie jest dla mnie ważna. Dużo ważniejsze było szczęście małżeńskie, rodzinne. Poza tym na wsi jest cisza, spokój. Jest tam inaczej, nie ma tego miejskiego pędu. Nie boję się, nie będę żałować tego przejścia. Wiem, że ułożymy sobie życie, a to ważniejsze dla mnie od kariery czy komfortu. W pracy mam dużo nerwów i pomyślałam, że może czas od tego odpocząć. 

Miałaś jakieś wątpliwości czy obawy związane z waszą relacją?

Na początku bałam się, że wiara nie jest dla niego tak ważna jak dla mnie. Nie wiedziałam, czy mogę się z nim dzielić moimi doświadczeniami z tego obszaru. Wiedziałam, że chodzi do kościoła, ale z zewnątrz wydawało mi się, że nie jest to dla niego aż tak istotne. Przyglądałam się temu, ale jakoś o tym nie rozmawialiśmy. Miał 9 z 10 cech z mojej listy, więc stwierdziłam: nie jest źle. Wiadomo, że jest ryzyko. Nie mam gwarancji, czy się uda. Ale jest płaszczyzna do budowania czegoś więcej. Już po zaręczynach pomyślałam, że jak coś jest nie tak, to wyjdzie to na naukach przedmałżeńskich. I właśnie na naukach okazało się, że wiara jest dla niego ważna, ale nie umie o tym mówić. I wtedy było już 10 na 10. 

Chciałaś spędzić z nim całe życie. Czym cię przekonał?

Achim był opiekuńczy i brał odpowiedzialność za prowadzenie związku, a w poprzednich moich relacjach było odwrotnie. Ilekroć spotykaliśmy się na żywo, zawsze pytał, co z nami, jak się czuję. Interesował się i chciał wiedzieć o moich wątpliwościach. Chciał o wszystkim rozmawiać. Wiedzieliśmy, że mamy tyle lat, ile mamy. Że wiemy, czego chcemy. Nie ma gwarancji, ale podjęliśmy decyzję, żeby sobie zaufać, spróbować i starać się każdego dnia wzajemnie się wspierać.

Na początku znajomości zdecydowałam się przyjechać do niego na tydzień. Zobaczyć, jak mieszka, jak się zachowuje w swoim środowisku. Chciałam sprawdzić, czy to, co pisał, jest tożsame z tym, co zobaczę. Achim pokazywał mi swój świat, zapraszał mnie do niego. Wysyłał mi zdjęcia, żebym mogła zobaczyć, co akurat robi, dzielił się swoimi planami. Był też cierpliwy i niczego mi nie narzucał. Czekał na moje decyzje. A ja zobaczyłam, że jest prawdziwy w tym, co mówi i robi, że jest bardzo otwarty i zależy mu na mnie. I to zdecydowało, że odważyłam się zaryzykować. 

Wszystko ma swój czas. Bóg się nie spóźnia

Twoja rada dla singielek?

Kształtuj w sobie cechy, które chcesz mieć u swojego przyszłego męża. Bądź szczera i uczciwa. Pokaż się taką, jaką jesteś. Jak będzie umiał to docenić i uszanować, to będzie dobry znak. 

Ale żeby być szczerym, trzeba znać siebie i rozumieć swoje reakcje. Warsztaty, kurs online, który zrobiłam, różne książki pootwierały mi oczy na to, kim jestem, czego chcę i co jest dla mnie ważne.  

Nie spinaj się. Poszukiwanie "na już" nie zdaje egzaminu. Jak sobie odpuściłam, było mi łatwiej. Kiedyś sobie powiedziałam: Jest jak jest, mogę nad sobą pracować. A co będzie dalej, nie wiem, ale mam oczy i uszy otwarte. Nie skupiaj się na tym, że nic się nie dzieje.

Staraj się nie oceniać drugiego człowieka, a za to poznać go głębiej. Pozwól sobie na ciekawość wobec mężczyzn, nawet pomimo pierwszego negatywnego wrażenia. Łatwo skreślić mężczyznę, bo wydaje się na początku nudny.

Kiedyś usłyszałam, że nudni mężczyźni są bardzo dobrym materiałem na męża. Mężczyźni z pasją, choć ciekawi na początku znajomości, okazują się niezbyt prorodzinni, pasja dla nich jest ważniejsza niż rodzina. Dlatego zachęcam – daj szansę tym pozornie nudnym. Oni też mają pasje, ale to rodzina jest dla nich najważniejsza.

Masz w sobie żal, że nie spotkaliście się wcześniej?

Nie. Wszystko ma swój czas, a Pan Bóg się nie spóźnia. Gdybyśmy się poznali wcześniej, to moglibyśmy się rozminąć, bo każde z nas było wtedy na innym etapie rozwoju. Gdybym nie odkryła mojego schematu wyboru mężczyzn, gdybym nie poznała cech mojego poszukiwanego ideału, to mogłabym nie docenić Achima. 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.