Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Z pastorem Semko Korozą z Kościoła ewangelicko-reformowanego, proboszczem parafii ewangelicko-reformowanej w Łodzi, przewodniczącym łódzkiego oddziału Polskiej Rady Ekumenicznej, rozmawia Małgorzata Bilska.
Cud w Cokeville
Małgorzata Bilska: Na katolickich portalach, które polecają filmy zgodne z chrześcijańskimi wartościami, można znaleźć recenzje filmu Cud w Cokeville. Fabuła dramatu opiera się na autentycznych wydarzeniach, które miały miejsce w 1986 roku w amerykańskiej szkole podstawowej. Pewne małżeństwo wzięło jako zakładników 96 dzieci (z nauczycielami), żądając zapłacenia okupu. Czy była to szkoła protestancka? Bo taka informacja krąży w internecie.
Pastor Semko Koroza: Sprawdziłem jakie denominacje znajdują się w Cokeville. Jest to miasto zamieszkałe przez mormonów. Raczej trudno jest ich zaliczyć w poczet protestantów (śmiech).
Mormoni mówią do swojego duchownego „pastorze”?
Nie wiem, nie jestem mormonem. W Stanach Zjednoczonych może tak. W okolicy Cokeville znalazłem 4 czy 5 kościołów mormonów. Najbliższy kościół, który nie jest mormoński znajduje się prawie 50 mil od Cokeville. I to jest społeczność episkopalna. Nie sądzę, żeby film był protestancki.
Mamy kolejną zagadkę. Bomba wybuchła przed czasem, ale... nikt nie zginął. Między innymi dlatego, że impet wybuchu “poszedł w sufit”, a nie na boki, wbrew prawom fizyki. Mormoni się modlili, choć wierzą w zasadzie w innego Boga niż my. Bóg ich wysłuchał!
Mormoni nie uznają Boga w Trzech Osobach. Odrzucenie dogmatu o Trójcy Świętej sprawia, że w tym przypadku nie możemy mówić o ekumenizmie. Bardzo istotne różnice w podejściu dogmatycznym do tego, co się tam działo, są między nimi a nami, protestantami.
Mormoni mają bowiem inne źródła wiary (poznania, objawienia). Opierają się trochę na Biblii, tak “przypadkiem”, lecz ważniejsze jest dla nich objawienie Josepha Smitha. Była to postać dość kontrowersyjna. Trudno uznać go za proroka (co robią mormoni) w biblijnym znaczeniu tego słowa.
Moja denominacja wychodzi z założenia, że istnieje tylko jedno źródło objawienia. Jest nim Pismo Święte. Bóg mówi do swojego ludu, do różnych denominacji, ale odbiór jest zdecydowanie wtórny wobec tekstu biblijnego.
Dramat Cokeville pogłębiła izolacja geograficzna (a może też religijna?). Najbliższy szpital położony jest około 50 km dalej. Nic dziwnego, że w obliczu bezradności ludzie zaczęli się z wiarą modlić. Ocalone dzieci potem opowiedziały, że z sali z bombą wyprowadziły je anioły.
Okazało się, że to dusze zmarłych. Po jedno dziecko przyszła nieżyjąca już ciocia, po inne babcia... I to pasuje do nauczania mormonów. Nie jest elementem protestanckim, bo nie ma tu mowy o aniołach w znaczeniu biblijnym (tam są Bożymi posłańcami). Sama Biblia nie daje natomiast podstaw do mówienia o egzystencji zmarłych przed dniem Sądu Ostatecznego. Poza jednym momentem, kiedy Saul, król Izraela, wywołuje przy pomocy wieszczki ducha proroka Samuela. To jedyna scena, która przychodzi mi do głowy.
Bóg czyni cuda
Przy dużej ilości wyznań, denominacji, można się czasem pomylić. Tym bardziej, że Polska rzeczywistość jest uboga, jeśli chodzi o różnorodność wyznań chrześcijańskich lub tych, które się z tej religii wywodzą. Kolejny Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan przeminie, a polski monolit zostanie. Różnorodność uczy pokory i bywa piękna. Twórcza.
Nie jest tak źle. Tylko w Łodzi jest ponad 80 społeczności różnych wyznań lub Kościołów tzw. jednozborowych. Stany Zjednoczone od początku były krajem migrantów, wielu narodów, kultur i religii. To jest tam norma, gdyż taka jest historia kraju.
Kiedy w 1995 roku studiowałem w Princeton, pożyczyłem z biblioteki encyklopedię denominacji chrześcijańskich w USA. Chciałem je poznać. Pod jednym tylko hasłem “Kościoły reformowane” znalazłem ponad 800 Kościołów, wielozborowych i jednozborowych. Charakterystyczne dla tego kraju jest to, że jest tam sporo kongregacji całkowicie niezależnych i niezwiązanych z nikim.
Teologowie mają tematy do dyskusji. Ale to elita intelektualna. Dla wielu katolików (ale i prawosławnych, wiernych Kościołów Wschodnich itd.) dowodem na istnienie Boga są cuda...
To jest bardzo niebezpieczne stwierdzenie. Wynika z niego: jeśli nie ma cudów, nie ma Boga.
To prawda. Kościół rzymskokatolicki rzadko oficjalnie uznaje cud, ale ludzie nie potrzebują potwierdzenia “z góry”, żeby wierzyć (co czasem skłania ich ku magii). Film nasuwa mi pewne pytanie. Cuda dzieją się w różnych Kościołach. To trochę tak, jakby Bóg utwierdzał ludzi w przekonaniu, że każde wyznanie ma rację co do Niego – akceptuje to. Jak wy, protestanci, radzicie sobie z cudami u innych?
Nie lekceważymy ich. Ale interpretacja niewytłumaczalnych zdarzeń nie wywiera żadnego wpływu na naszą naukę. Warto zacząć od tego, czym jest cud, od definicji. Z punktu widzenia reformowanego nie ma czegoś takiego. Cud to jest wydarzenie, które wykraczałoby poza możliwości tego, kto jest jego sprawcą. W moim głębokim przekonaniu jedynym sprawcą tego rodzaju wydarzeń może być Bóg, który jest wszechmocny. Jeżeli założymy, że chodzi o zdarzenie przekraczające możliwości ludzkie...
Ja rozumiem cud jako przekroczenie praw natury. To może Bóg – bo ją stworzył.
I jedyną osobą, do której będę kierował swoją modlitwę z prośbą o ratunek w sytuacji, która mnie przerasta (choroby, problemu w rodzinie, nadchodzącej śmierci itp.) jest Bóg. W filmie tak się dzieje. Ci ludzie modlą się do Boga. Pod tym względem nie widzę żadnego problemu.
Dla mnie to oczywiste, ja też modlę się do mojego Stwórcy. W miarę regularnie, i w miarę o wszystko, szczerze mówiąc. Modlę się, bo wierzę, że jeżeli taka będzie Jego wola, to moje modlitwy zostaną wysłuchane. To jest bardzo biblijne. Jeśli zatem podejdziemy do kwestii cudów tak, że uznamy za nie Boże działanie i błogosławieństwa, to tak, Bóg czyni cuda.
Jedynym pośrednikiem jest Chrystus
Nie ma więc znaczenia czy ktoś jest katolikiem czy innego wyznania? Kluczowe jest to, aby prośby kierować do Boga, a nie do świętych, Maryi i tzw. pośredników? W filmie dzieci widzą panią w białej sukni, która katolikom od razu przypomina Maryję...
Reformowane podejście jest takie, że modlić się można jedynie do Boga. Idea wszelkiego innego pośrednictwa aniżeli to, które znajdujemy w Chrystusie, jest nam obca. Nie mamy kultu świętych, ale także sanktuariów, pielgrzymek. Dlaczego mamy pielgrzymować do jakiegoś konkretnego miejsca, skoro Boga spotykamy bezpośrednio i wszędzie?
A gdyby przyszedł do pastora członek jego Kościoła i stwierdził: wielkie wrażenie zrobiło na mnie uzdrowienie żony sąsiada, którą wymodlili prawosławni, co by mu pastor powiedział?
Powiedziałbym, że nie umiem zinterpretować wszystkiego wokół mnie. Ale Bóg jest absolutnie suwerenny i może działać tam, gdzie chce. Tak, jak chce. Nie widzę w tym żadnej niemożliwości, żeby Bóg pochylił się nad człowiekiem, który wierzy w Niego inaczej niż ja, albo też który w Niego nie wierzy. Pochyla się nade mną, a jestem człowiekiem grzesznym.
Pastor wierzy, że możemy ekumenicznie, wspólnie, wymodlić u Boga cud pojednania między naszymi Kościołami? Jesteśmy podzieleni... Mniej wiarygodni dla świata.
Jak najbardziej. Podziały nie powinny nam przeszkadzać w tym, żeby się wspólnie modlić. Jednak to Bóg wyznacza granice. On buduje je swoim objawieniem. Kościół to miejsce dla tych, którzy w Niego wierzą! Dla nas wszystkich.
Pierwsze sobory powszechne określiły, że wyznajemy wiarę w Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Wtedy nie byliśmy podzieleni. Wiara w Boga jako Trójcę to podstawowy dogmat chrześcijański. Jeśli ktoś się w nim nie mieści, nie możemy mówić o zjednoczeniu. Katolicy i protestanci wierzą w jednego, tego samego Boga.
Użyła pani słowa pojednanie. My tu w Łodzi nie musimy się jednać. W ogóle się nie kłócimy. Nie jesteśmy poróżnieni tylko różni, odmienni. Myślę, że nie jest potrzebna jedna kościelna „firma”. Potrzebne nam co innego. Jedno serce.