Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Wielu z nas poznało ją w programie The Voice of Poland. Zachwyciła głosem, ale i życiową siłą. Dorota Kaczmarek od lat zmaga się z depresją. Doszła do momentu, w którym spróbowała odebrać sobie życie. Dziś nie przestaje walczyć o swoje marzenia.
Anna Gębalska-Berekets: Polacy zobaczyli panią na scenie The Voice of Poland. Światła jupiterów, tysiące zachwyconych internautów i próby wokalne przy wspaniałym trenerze – tego wszystkiego mogło nie być.
Dorota Kaczmarek: Depresja towarzyszy mi od wielu lat. Mniej więcej między 15. a 16. rokiem życia zaczęło się robić coraz gorzej. Zaniedbywałam spotkania towarzyskie, szkołę, zainteresowania. Pojawiła się obojętność i widziałam wszystko w czarnych barwach. Od jakiegoś czasu staram się sobie radzić z chorobą i myślę, że idzie mi z tym nawet całkiem dobrze.
Depresja – choć to straszna choroba – nie zawsze traktowana jest poważnie. Opowiedziała pani swoją historię publicznie po to, by przełamywać to społeczne tabu?
Na początku nie miałam nawet takiego zamiaru. Kiedyś brałam udział w podobnym programie i odniosłam wrażenie, że nikogo nie interesowało tak naprawdę, co zaśpiewam, ale tylko to, że mam protezy. Chciano sprzedać moją historię. Dlatego wahałam się, czy iść do The Voice of Poland. Myślałam, że tu będzie podobnie. Myliłam się. Jeszcze przed etapem przesłuchań w ciemno musieliśmy przesłać nagranie, które pozwalałoby wstępnie ocenić to, jak śpiewamy. Nie było dodatkowych wymagań, liczyły się umiejętności. Na moim materiale nie było widać moich nóg ani tego, że jestem niepełnosprawna.
Dorota Kaczmarek: Mam misję do spełnienia
Wiele osób z pani rodzinnej miejscowości odebrało sobie życie...
Tak! Nie byli mi oni szczególnie bliscy, ale ich znałam. Pomyślałam wtedy, że być może opowiedzenie tego, co przeszłam, coś zmieni i ludzie zmagający się z depresją zrozumieją, że można o siebie zawalczyć, można sobie z nią poradzić i wygrać tę walkę.
Bała się pani reakcji na to wyznanie?
Tak. Miałam obawy, jak moja historia będzie odebrana przez publiczność i jurorów. Czy ludzie nie potraktują tego wyznania jako brania na litość. Po pewnym czasie zrozumiałam, że jestem tam po coś, że jest to dla mnie misja do spełnienia.
Widziała pani rzeczywistość w czarnych barwach, nie mogła zaakceptować siebie. Zrodziła się obojętność wobec wszystkiego i wszystkich. Szukała pani w tym trudnym czasie pomocy?
Na tamtym etapie nie szukałam w ogóle specjalistycznej pomocy. Uważałam, że to dla mnie uwłaczające. Myślałam stereotypowo, wydawało mi się, że do psychologa i psychiatry chodzą ludzie, z którymi coś jest nie tak, że mają coś nie w porządku z głową. Sygnalizowałam problem bliskim, mówiłam nawet, że źle się czuję, ale kiedy oni próbowali mi pomóc, wniknąć w moje samopoczucie, poczułam, że przekraczają granice prywatności. Ucinałam więc temat. Teraz wiem, że depresja może mieć różne oblicza i liczy się szybka reakcja.
Dorota Kaczmarek. Brak poczucia sensu, nienawiść, obojętność i kolejowe tory
Rozwiązaniem problemów miało być samobójstwo na kolejowych torach...
Było ze mną już naprawdę źle. Nienawidziłam swojego odbicia w lustrze, uważałam siebie za głupią, nic nie miało dla mnie sensu. Tego dnia nie planowałam odebrać sobie życia, ale przyznam szczerze, że wcześniej już o tym myślałam. Znalazłam się jednak w złym miejscu i o niewłaściwym czasie, tuż przy torach kolejowych. Chciałam się uwolnić od życia, nie miałam refleksji dotyczących tego, czy mi to w czymś pomoże czy też rozwiąże problemy. W głowie krążyło pytanie: ile ja jeszcze mam się męczyć? Od nienawiści samej siebie przeszłam do etapu całkowitej obojętności. Nie miałam siły walczyć, chociaż bardziej to była wegetacja niż walka o cokolwiek. Straciłam dwie nogi, ale odzyskałam wolę życia.
Cudem pani przeżyła, ale stała się osobą z niepełnosprawnością. Wraca pani czasami do tamtego dnia?
Jako osoba z niepełnosprawnością i to po amputacji obu dolnych kończyn mam pewne trudności w codziennym poruszaniu się. Nie wszystko jestem w stanie zrobić. Kiedy chcę pobiegać, wiem, że nie mogę tego zrobić. Podobnie jest z jazdą na rowerze. Ciężko jest mi utrzymać równowagę i wywracam się. Wtedy też powracam myślami do tamtego dnia. Zastanawiam się, co by było gdyby....
Takie myślenie pomaga?
Nie przynosi nic dobrego, a wręcz przeciwnie...
Dorota Kaczmarek: "Doceniam życie"
Kocha pani śpiewać. Muzyka to pani pasja. To ona dodaje pani sił?
Śpiewam od najmłodszych lat, więc muzyka jest ze mną praktycznie przez całe moje życie. W szkole podstawowej śpiewałam w zespole Trema. Zdobywałam nagrody i wyróżnienia. Muzyczną pasję pragnę rozwijać. Wszystkim tym, którzy zmagają się z melancholią, spadkiem nastroju polecam muzyczną terapię. Działa!
W czasie przesłuchań w ciemno zaśpiewała pani piosenkę List Kamila Bednarka: "Chciałabym uwierzyć w siebie, zrozumieć swój los". Teraz akceptuje pani siebie i docenia dar życia?
Tak! Doceniam życie. Zauważam również rzeczy, które kiedyś uchodziły mojej uwadze. Udział w programie dał mi jeszcze więcej motywacji do działania. Otrzymałam wiele wiadomości, ludzie gratulowali mi występu, kierowali do mnie słowa wsparcia. Te wszystkie komentarze w internecie dały mi kopa do działania. Teraz już wiem, że nie mogę się wycofać, mogę już tylko pozytywnie patrzeć w przyszłość i iść tylko przed siebie.
Dorota Kaczmarek. Marzenia do spełnienia
Myśli pani o wydaniu płyty?
Muzycznych planów mam sporo, ale nie chciałabym na tym etapie zdradzać wszystkich szczegółów. Pracuję nad nowym kawałkiem i mam nadzieję, że jeszcze w tym roku ujrzy on światło dzienne. W każdym tekście chciałabym przekazać cząstkę siebie. Moim marzeniem są koncerty, chciałabym także usłyszeć swój głos w radiu.
Wiele osób zmaga się z depresją, walczy z lękami, boi się o tym powiedzieć. Co by pani powiedziała tym wszystkim osobom, które nie chcą żyć, nie widzą sensu i celu swojego życia?
Uczucie bezsilności i samotności w depresji jest bardzo silne, dlatego możemy stać się obojętni wobec innych, możemy nie chcieć pomocy i czyjejś obecności. Ta choroba ma to do siebie, że przyćmiewa wszystko to, co pozytywne wokół, także osoby, które chcą nam podać pomocną dłoń. Trzeba tylko otworzyć oczy i dostrzec to dobro. Każdemu, kto zmaga się z depresją, nie widzi sensu życia, polecam odbycie psychoterapii. Dopiero dzięki specjalistycznej pomocy można wniknąć w głąb siebie, poznać swoje wnętrze oraz znaleźć przyczyny tego, z czym nie do końca sobie radzimy. Terapia pozwala zrozumieć, czym jest ta choroba i dlaczego pojawiła się u nas. Depresja jest chorobą, która powraca, ale nie można się poddawać!