Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Ostatnio wiele się mówi o zbrodniach z nienawiści, jednak rzadko zwraca się uwagę na liczne i krwawe przypadki nienawiści wobec osób wierzących. Wiele z nich zostaje męczennikami. Cierpiały tylko dlatego, że wierzyły w Boga i żyły zgodnie z zasadami chrześcijaństwa.
Oto sylwetki trzech współczesnych męczenników.
Bł. Francisco García León – piętnastolatek umęczony za to, że nie chciał wyrzucić szkaplerza
Podczas hiszpańskiej wojny domowej (1936-1939) wojownicza frakcja komunistów wszczęła jedno z najbardziej krwawych, antykatolickich prześladowań w najnowszej historii ludzkości. Zbrodnie motywowane nienawiścią do wiary mnożyły się w tym okresie nie tylko w Hiszpanii, ale i na całym świecie.
Członkowie komunistycznych ugrupowań w sposób okrutny zamordowali Francisca. Według informacji przechowywanych w diecezji w Cordobie, ten piętnastolatek charakteryzował się „szczególną pobożnością” i wyróżniał się „gotowością do współpracy z Kościołem i praktykowaniem miłosierdzia wobec osób starszych i potrzebujących”.
Gdy w 1936 roku w Hiszpanii wybuchła wojna domowa, był „jednym z niewielu w mieście”, którzy nadal uczęszczali codziennie na mszę świętą i przyjmowali Komunię. Tak samo robiła jego rodzina. 20 lipca tamtego roku komunistyczni milicjanci zjawili się w domu państwa García, aby pojmać ojca. Wkrótce wrócili też po wujka. To właśnie wtedy zauważyli szkaplerz Matki Bożej z góry Karmel, który nosił Francisco. Zagrozili chłopcu, że go pojmą, jeśli nie wyrzuci szkaplerza. Francisco stwierdził, że woli zostać uwięziony. I tak też się stało.
Dwa dni później inna banda komunistycznych milicjantów napadła na więzienie. Napastnicy byli uzbrojeni w topory i broń palną. W brutalny sposób zabili wszystkich uwięzionych. Dla Francisca Garcíi był to kolejny, a zarazem ostatni moment, w którym złożył wyznanie wiary.
Francisco Garcia został beatyfikowany 16 października 2021 roku w hiszpańskiej diecezji Cordoba. Był on najmłodszym spośród 127 męczenników z czasów wojny domowej.
Ks. Ragheed Ganni – kapłan zabity przez tzw. Państwo Islamskie w Iraku
W 2018 roku rozpoczął się proces beatyfikacyjny księdza Ragheeda Ganniego, zabitego przez tzw. Państwo Islamskie w Iraku. Proces diecezjalny został zamknięty w sierpniu 2019 r. – wówczas oficjalnie uznano jego męczeństwo z nienawiści do wiary, które miało miejsce 3 czerwca 2007 roku.
Ksiądz Ragheed Ganni już wcześniej otrzymywał pogróżki. Jednak chociaż grożono mu śmiercią, nigdy nie porzucił swojej misji wśród stadka irackich wiernych, którzy mu ufali. Zaledwie kilka dni przed swoim męczeństwem pisał do przyjaciela: "Każdego dnia spodziewamy się ostatecznego ataku, ale nie rezygnujemy z odprawiania mszy świętej".
To właśnie dzięki silnemu zakorzenieniu w sakramencie Eucharystii miał siłę, aby wytrwać w wierze, i to aż do ofiary ze swojego życia. Ragheed Ganii podczas kongresu eucharystycznego w 2005 r. stwierdził: "Ja też czasem czuję się słaby i pełen strachu. Jednak gdy mam w ręku hostię i mówię: «Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata», czuję w sobie Jego siłę. Mam w rękach Eucharystię, ale w rzeczywistości to On ma mnie i nas wszystkich w swoich rękach. To On stawia czoła terrorystom, a nas utrzymuje w zjednoczeniu ze swoją nieskończoną miłością".
Muzułmańscy terroryści nachodzili go i starali się zmusić do zamknięcia kościoła. Byli coraz bardziej brutalni. Kapłan jednak zawsze odmawiał. Godzina ostatecznej próby nadeszła, gdy Ragheed wychodził z kościoła po niedzielnej mszy świętej. Towarzyszyli mu trzej subdiakoni: Basman Yousef, Gassam Isam Bidawed i Wahid Hanna Isho. To właśnie wtedy pojawiła się zgraja uzbrojonych ludzi.
Świadkiem całego zdarzenia była żona subdiakona Gassama Isama Bidaweda. To ona później opowiadała o tym, co się wydarzyło. "Jeden z napastników krzyczał do księdza Ragheeda: «Już kazałem zamknąć kościół! Dlaczego tego nie zrobiłeś? Dlaczego tam jeszcze jesteś?». On odpowiedział z pełną prostotą: «Ale jak mam zamknąć Boży dom?». Wtedy dżihadyści przewrócili go na ziemię. Ksiądz Ragheed zdążył tylko kiwnąć głową, żebym uciekała. Wtedy oni otworzyli ogień i zabili całą czwórkę".
Następnie terroryści położyli materiały wybuchowe na ciała zabitych. Pomimo gróźb ze strony dżihadystów, w pogrzebie uczestniczyło ponad dwa tysiące osób.
Jeden ze studentów ks. Ragheeda z Wydziału Teologii Ekumenicznej Uniwersytetu w Bagdadzie, ks. Rebwar Basa powiedział: "Był autentycznym męczennikiem Eucharystii". Kościół chaldejski ogłosił ks. Ragheeda Ganniego i trzech subdiakonów męczennikami.
Zobacz nasze wideo o ks. Gannim:
Bł. Fernando Saperas – męczennik w obronie czystości
Inną ofiarą nienawiści do wiary z czasów hiszpańskiej wojny domowej był seminarzysta Fernando Saperas, męczennik w obronie czystości. To jeden ze 109 misjonarzy klaretynów, którzy zostali beatyfikowani 21 października 2017 r. w bazylice Sagrada Família w Barcelonie.
Fernando urodził się w hiszpańskiej Tarragonie 8 września 1905 roku, w dzień liturgicznego wspomnienia urodzin Matki Bożej. Gdy miał 7 lat, zmarł jego ojciec. Od tamtej pory pomagał matce, pracując m.in. jako rolnik, handlarz czy służący. W 1925 r., podczas służby wojskowej, niespodziewanie odkrył w sobie powołanie do życia zakonnego.
Młodzieniec często odwiedzał sanktuarium Serca Maryi, które należało do misjonarzy klaretynów, a które znajdowało się nieopodal koszar, w Santiago. Gdy skończył służbę wojskową, był już zdecydowany na podjęcie drogi zakonnej. Jego matka była przeciwna tej decyzji. Mimo wszystko Fernando w 1928 r. wstąpił do nowicjatu. Po dwóch latach, w uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej, Fernando złożył śluby zakonne. Jego matka była obecna w czasie tego wydarzenia.
Nastąpiło pięć całkiem spokojnych lat – aż do wybuchu krwawej hiszpańskiej wojny domowej, jednego z najokrutniejszych konfliktów XX wieku. W tamtym czasie katolicy musieli opowiedzieć się bądź to po stronie anarchistycznych republikanów, bądź marksistów (którzy byli jawnymi prześladowcami wierzących), lub Francisco Franco, który był zwolennikiem faszyzmu. To właśnie on przez kolejne dekady sprawował niepodzielną, dyktatorską władzę w Hiszpanii. Katolicy stali przed niewdzięcznym dylematem, gdyż żadna z opcji nie była dobra.
W tym czasie, w lipcu 1936 r., Fernando dwukrotnie musiał uciekać z domu, żeby uniknąć więzienia. Pracował w tawernie, jednocześnie starając się zachować maksimum dyskrecji odnośnie do swojej tożsamości. Jednak gdy tylko klienci bluźnili przeciwko Bogu, zakonnik ich napominał. Ci z kolei natychmiast odpowiadali: "Uważaj, bo cię zabiją!". On wówczas odpowiadał: "Jeśli mnie zabiją, niech Bóg będzie pochwalony! Ci, którzy nas prześladują, są biedakami. Mogę się za nich jedynie modlić. Przebaczam im bez większego trudu".
Niebezpieczeństwo bycia zadenuncjowanym, uwięzionym i torturowanym przez komitet rewolucyjny zmusiło go do kolejnej ucieczki, tym razem do miasta Montpalau. Zagrożenie było ogromne – rewolucyjni socjaliści dopuszczali się wobec księży, zakonnic i zakonników czynów prawdziwie barbarzyńskich.
Pomimo ucieczki, marksistowskim milicjantom udało się złapać Fernanda. Poddali go niezliczonym prowokacjom seksualnym. Zakonnik wszystkim się oparł, nie łamiąc ślubu czystości. Podczas jednej z serii przesłuchań, molestowania i tortur dwaj milicjanci złapali go za ramiona i na siłę rozebrali. Inny milicjant sam się rozebrał i próbował go zgwałcić. „Zabijcie mnie, jeśli chcecie, ale tego nie róbcie” – krzyczał zakonnik, którego opór i ogromna siła fizyczna sprawiły, że milicjanci zrezygnowali z tej wstrętnej zbrodni.
Jednak nie zrezygnowali z dalszych prób doprowadzenia go do tego, by złamał ślub czystości. "Zabierzemy cię do domu publicznego. Jeśli w naszej obecności będziesz uprawiał seks z kobietą, nie zabijemy cię" – mówili prześladowcy. Jeden ze świadków, również zakładnik tych samych milicjantów, opowiadał, że komuniści włóczyli go od jednego do drugiego domu rozpusty, próbując złamać zakonnika. Zamęczali go wulgarnymi słowami, podżegali go do grzechu i ze wszystkich sił starali się, by ten złamał złożone śluby. Przy każdej takiej próbie zakonnik odpowiadał: "Jestem czysty, i czysty umrę". Poczynania milicjantów wobec Fernanda były tak brutalne, że nawet prostytutki wzięły go w obronę.
Członkowie komitetu rewolucyjnego Cervery, ponieważ żadnym sposobem nie mogli osiągnąć celu, postanowili zabić zakonnika. Przywieźli go na cmentarz i ustawili pod ścianą, by go rozstrzelać. Ten do ostatnich chwil modlił się za swoich oprawców: "Przebacz im, Panie, bo nie wiedzą, co czynią. Ja im przebaczam. Przebaczam wam" – mówił. "Co nam wybaczasz?" – zapytał jeden z milicyjnych przywódców. Wtedy Fernando krzyknął: "Niech żyje Chrystus Król! Niech żyje religia!". W tym samym momencie pierwsze kule przeszyły jego ciało. Oprawcy z premedytacją nie celowali w głowę, aby jak najbardziej przedłużyć jego cierpienie.
Gdy z ciała umierającego zakonnika lała się krew, on wciąż szeptał: "Matko! Matko!". Był 13 sierpnia 1936 roku. Fernando Saperas umarł jako męczennik w obronie czystości, do ostatnich chwil wzywając Najświętszą Maryję Pannę, Przeczystą Dziewicę.