Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Często zjawia się po cichu. Nie jesteśmy na nią gotowi. Nie jesteśmy gotowi, że odejdziemy my i nasi bliscy. Bo jak właściwie się przygotować na śmierć?
Utrata ukochanej osoby to ból, cierpienie i wewnętrzna pustka. Aby nieco złagodzić gorycz i żal, pisarka i dziennikarka Katarzyna Boni podjęła się realizacji niecodziennego projektu – telefonu na wietrze. Pomysł ten narodził się w Japonii. Teraz będzie odwzorowany także w Polsce.
– Budka telefoniczna będzie służyła tym wszystkim, którzy mają potrzebę porozmawiania z bliskimi, którzy już odeszli. Będzie również dla tych, którzy mają poczucie, że nie powiedzieli im wszystkiego, co leży im na sercu lub też nie zdążyli się pożegnać z najbliższymi – mówi Aletei Katarzyna Boni, dziennikarka i pisarka, pomysłodawczyni projektu.
Telefon na wietrze, który pozwala osobom pogrążonym w żałobie "skontaktować się" ze zmarłymi, to pomysł zaczerpnięty od jednego z mieszkańców Otsuchi w północnej Japonii. Kilka lat temu Katarzyna Boni pracowała nad książką Ganbare! Warsztaty umierania, która opowiada o życiu mieszkańców Japonii po ataku tsunami. W trakcie zbierania materiałów do publikacji zauważyła, że ludzie nawet po kilku latach nie potrafią się pogodzić z odejściem bliskich. Chcieli z nimi chociaż chwilę porozmawiać, więc chodzili nad morze, aby tam, pośród szumu fal, zadać pytania, które dręczyły ich serce.
– Kiedy rozmawiałam z ludźmi pogrążonymi w żałobie, to okazało się, że nawet wiele miesięcy po tragedii nie potrafili pogodzić się ze stratą – opowiada Katarzyna Boni.
Inicjatorka akcji tłumaczy, że najpiękniejszy sposób na obcowanie ze zmarłymi znalazł pan Sasaki z miasta Otsuchi. – Mężczyzna postawił przed swoim domem, w ogrodzie, stary telefon. Nazwał go kaze-no denwa, telefon na wietrze. W tym miejscu pan Sasaki odbywał długie rozmowy ze swoim zmarłym kuzynem – wyjaśnia pisarka.
Po przejściu tsunami z telefonu mężczyzny skorzystało ponad 10 tys. ludzi. Katarzyna Boni poprosiła go o zgodę na odwzorowanie pomysłu także w Polsce. Pan Sasaki odpowiedział pozytywnie.
Telefon pojawi się na stołecznym Jazdowie. Dlaczego właśnie tam? – Szukałam miejsca zielonego, cichego, do którego łatwo dotrzeć. Miejsca, które ma wyjątkowy klimat i historię, do którego zawsze można podejść, a taki właśnie jest Jazdów – mówi nam Katarzyna Boni.
Na jej propozycję z aprobatą odpowiedziało także stowarzyszenie "Partnerstwo Otwarty Jazdów".
W tym momencie prowadzona jest zbiórka funduszy na budowę budki telefonicznej. Jak mówi inicjatorka akcji, udało się do tej pory zebrać około 20 proc. całości potrzebnych środków. Pieniądze zostaną przeznaczone na budowę budki, wynagrodzenie za tłumaczenie i projekt oraz na dzierżawę terenu.
Budka telefoniczna będzie miała biały kolor, ściany zostaną wykonane z drewna i będą przeszklone. Dach będzie pokryty płytą pleksi. Prace nad jej budową już trwają.
Telefon ma stać na Jazdowie przez rok, oczywiście z możliwością przedłużenia tego terminu. – Przez ten czas zobaczymy, czy ten pomysł spodoba się mieszkańcom Warszawy. Sprawdzimy, czy budka jest potrzebna, chociaż po reakcji ludzi i ilości otrzymywanych wiadomości wiem, że jest bardzo oczekiwana – podkreśla Boni.
Pomysłodawczyni projektu chciałaby, aby telefon pojawił się także w innych miastach Polski. Jak podkreśla, żałoba jest czymś naturalnym i może się objawiać w różnorodny sposób. Każdy ma do niej prawo.
– Oczywiście rozmowy z bliskimi będą prowadzone w sposób symboliczny – podkreśla.
Czy rzeczywiście telefon na wietrze pozwoli lepiej przeżyć żałobę po śmierci bliskiej nam osoby? Co sądzicie o tym pomyśle?