separateurCreated with Sketch.

Dzień Porażki. A może by spojrzeć na swoje błędy w inny sposób?

PORAŻKA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Joanna Operacz - 13.10.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Porażka to kompromitacja i dowód na nieudolność? A może raczej to cenna lekcja, nieunikniony etap na drodze do osiągnięcia różnych celów i po prostu część życia?
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Zanim Thomas Edison wynalazł żarówkę, podjął – jak sam oszacował – około tysiąca nieudanych prób. Zapytany kiedyś przez dziennikarza, jak zniósł tyle porażek, odparł: „To nieprawda, że tysiąc razy odniosłem porażkę. Żarówka była wynalazkiem w tysiącu krokach.

Smak niepowodzenia doskonale poznał także Walt Disney. W wieku 22 lat został zwolniony z pracy… za brak kreatywności, a firma, którą potem założył, zbankrutowała. Kiedy już jako znany producent filmowy postanowił stworzyć park rozrywki Disneyland, odmówiło mu aż 300 inwestorów.

Z kolei Winston Churchill, który był nie tylko jednym z najważniejszych polityków XX wieku, ale również mistrzem bon motów, mawiał, że sukces polega na przechodzeniu od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu. Wiedział, co mówi! Zanim w wieku 62 lat został premierem, zajmował w polityce mało eksponowane stanowiska, a w dzieciństwie musiał zmienić szkołę z powodu słabych wyników w nauce.

Biografie znanych ludzi są pełne opowieści o mniejszych i większych potknięciach, które nie przeszkodziły tym osobom w odniesieniu sukcesów. A często nawet pomogły! Otworzyły im oczy na nowe możliwości, zainspirowały, zmusiły do niesztampowego myślenia albo „tylko” zahartowały charakter. Bo dobrze zrozumiany i odpowiednio przeanalizowany błąd to nie tylko normalny element życia (mądre powiedzenie głosi, że nie myli się tylko ten, kto nic nie robi), ale również szansa to rozwój.

Właśnie w ten sposób myślała grupa fińskich studentów, którzy w 2010 roku zaproponowali świętowanie Dnia Porażki. Data – 13 października – była chyba przypadkowa. Młodzi ludzie oszacowali, że Finlandia potrzebuje kilku tysięcy nowych firm i miejsc pracy, a wielu mieszkańców, którzy mogliby zająć się biznesem, nie robi tego z obawy przed niepowodzeniem.

Ryzyko popełnienia błędów nie powinno nas paraliżować – argumentowali (ważna uwaga, która pomaga, nam, Polakom, zrozumieć tę kwestię – Finlandia to kraj ogólnie bardzo przyjazny obywatelom i przedsiębiorczości). Pomysł spotkał się z wielkim zainteresowaniem. Już rok później o swoich porażkach opowiedzieli m.in. prezes Nokii Jorma Ollila, twórca Angry Birds Peter Vesterbacka i trener drużyny hokejowej Jukka Jalonen. Dzisiaj chyba na każdej stronie internetowej z ciekawostkami o Finlandii można przeczytać, że Finowie piją najwięcej kawy i mleka na świecie, mają najlepszy system edukacji i obchodzą Dzień Porażki.

Jak się okazuje – błędy popełniają nie tylko Finowie. Idea traktowania niepowodzenia jako szansy na rozwój została szczególnie chętnie przyjęta przez psychologów biznesów, coachów i menedżerów. Na przykład w Polsce głównie z myślą o tym środowisku organizuje swoją konferencję Fundacja Dobra Porażka. Jak piszą jej organizatorzy, Dzień Porażki propaguje kulturę uczenia się na błędach, która jest niezbędna w budowaniu przyjaznego środowiska pracy, otwartości, innowacyjności, odwagi w działaniu i mierzeniu się z własną niedoskonałością.

A może by tak oswoić porażki nie tylko na gruncie zawodowym? Angielsko-irlandzka dziennikarka Elizabeth Day, autorka książki o przewrotnym tytule How to fail (Jak odnosić porażki) zapytała kilkadziesiąt sławnych osób o trzy najważniejsze życiowe porażki.

Zauważyła przy tym interesującą prawidłowość: mężczyźni często wpadali w popłoch, a potem najchętniej mówili o nieudanych sufletach i przegranych meczach; a kobiety – także te, które odniosły spektakularne sukcesy – najpierw zastrzegały, że będą miały problem z wybraniem tylko trzech porażek z długiej listy, a potem udzielały bardzo szczerych, wyczerpujących odpowiedzi. Day zaczęła książkę opowieścią o rozpadzie własnego związku i poronieniach.

Myślę, że wielu ludzi tęskniło za rozmowami o porażce, ponieważ byli wyczerpani udawaniem, że wszystko jest idealne. Łatwiej czuć się mniej samotnym, jeśli inni ludzie – w tym celebryci, którzy wydają się mieć wszystko – przyznają, że były chwile, kiedy ich życie wydawało się bałaganem” – tłumaczy sukces swojej książki Elizabeth Day.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.