separateurCreated with Sketch.

Bywa nazywana „małopolską Inką”. Poznaj historię „Lotty” Genowefy Kroczek

GENOWEFA KROCZEK
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Wydawnictwo ZNAK - 02.10.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Marzyła o tym, aby być pielęgniarką lub lekarką. Chciała leczyć i pomagać. Gdy wybuchła wojna, przerwała naukę, by wspierać polskich żołnierzy. Uratowała co najmniej kilkudziesięciu. Jeden z nich ją zdradził.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Historia Genowefy Kroczek to pewien dramatyczny symbol: za poświęcenie, walkę, ideały dosięgła ją zdrada jednego z tych, z którymi ramię w ramię walczyła. Wydał ją człowiek, którego uratowała. Jej życie i śmierć stanowią „odzwierciedlenie tragizmu losów polskiego podziemia niepodległościowego po wkroczeniu Armii Czerwonej".

(…) Genowefa Kroczek urodziła się 14 czerwca 1919 roku w Przyszowej, małej miejscowości między Limanową a Nowym Sączem. Wyniosła z domu pracowitość, zaradność i zamiłowanie do działalności społecznej. Jej rodzice, Wojciech i Katarzyna, byli rolnikami. Mieli jedenaścioro dzieci.

(…) Tuż przed wojną uczęszczała na kursy pielęgniarskie. Bardzo chciała zostać pielęgniarką lub lekarką. Jej plany przekreślił wrzesień 1939 r. Ojciec Genki – jak nazywano ją w domu – Wojciech, był przed wojną działaczem Stronnictwa Ludowego. Ona również była aktywna w środowisku ludowców (…). Gdy wybuchła wojna, patriotyczna wiejska młodzież niemal od razu przeszła do konspiracji.

„W naturalny sposób, w momencie kiedy tworzyły się podziemne struktury Stronnictwa Ludowego „Roch”, również Kroczkówna została w nie wciągnięta” – mówi doktor Dawid Golik, historyk IPN, badacz życia Genowefy Kroczek. Młoda kobieta w konspiracji przyjęła nieco egzotycznie brzmiący pseudonim „Lotte” (…).

Genowefa stanęła na czele limanowskiego Zielonego Krzyża. Służba sanitarna ludowców Zielony Krzyż opiekowała się głównie Batalionami Chłopskimi, a także ludnością cywilną. (…).

"Kroczkówna szkoliła sanitariuszki i pielęgniarki, wciągała do organizacji miejscowych lekarzy, założyła też cztery zakonspirowane szpitale, w których leczono rannych w akcjach polskich partyzantów, sowieckich dywersantów, a niekiedy także potrzebujących opieki medycznej cywili" – mówi doktor Golik. 

(…). Młoda sanitariuszka uczyła również okoliczną ludność zasad higieny, co było szczególnie potrzebne w tych trudnych wojennych czasach i stanowiło profilaktykę takich chorób jak tyfus czy czerwonka. Rygor sanitarny, który wprowadziła w lazaretach, okazał się na tyle skuteczny, że pod jej opieką nie umarł na tyfus ani na czerwonkę żaden z podopiecznych. Zazwyczaj przecież te choroby, zakaźne i bardzo ciężkie, dziesiątkowały nie tylko ludność cywilną, ale i żołnierzy.

Kroczkówna była także szefową sekcji sanitarnej oddziału Ludowej Straży Bezpieczeństwa „Opór”. Grupą tą dowodził Wojciech Dębski „Bicz”, pochodzący ze Starej Wsi żołnierz września 1939 (…). Kroczkówna opiekowała się rannymi, organizowała leczenie żołnierzy. W lazaretach poznała jednego z zastępców „Bicza”: Teofila Górkę o pseudonimie „Dywan”.

Teofil, przed wojną dość majętny rolnik z Siekierczyny, został ranny podczas walk. Genka się nim zaopiekowała. Młodzi wkrótce się pokochali i szybko zaręczyli (…). 

Kadra dowódcza limanowskiego PUBP wywodząca się z Polskiej Partii Robotniczej bacznie przyglądała się ludziom „Bicza”. Zdawała sobie sprawę, że „Bicz” i „Dywan” utrzymywali kontakt z aktywnymi oddziałami Armii Krajowej. Starali się też pracować w taki sposób, żeby nie utrudniać działalności grupom antykomunistycznym. Ludzie „Bicza” wydawali się więc niepewni i zamierzano stopniowo usuwać ich z bezpieki (…)

UB wykorzystywał wiedzę, jaką posiadał Tadeusz Lecyń „Czapka” na temat leśnych. Lecyń był dawnym partyzantem oddziału „Bicza”, a gdy odniósł rany w walce, w jednym z lazaretów leczyła go Genowefa Kroczek. Musiał więc znać relacje między ludźmi dawnego dowódcy. Zapewne wiedział też, kim była sanitariuszka: osobą ogromnie ważną zarówno dla organizacji oddziału, jak i osobiście dla Teofila Górki. 

To zapewne Tadeusz Lecyń zadenuncjował „Lottę” UB i opowiedział o jej roli w czasie wojny. Funkcjonariusze UB zaczęli więc szukać kobiety: odwiedzali dawne meliny – kryjówki Batalionów Chłopskich. Rozpoczęły się aresztowania współpracowników i byłych członków oddziału, a coraz częściej również ich rodzin.

Na przełomie kwietnia i maja Genowefa wpadła w ręce bezpieki. Ścigający ją mieli świadomość, że była ważną osobą w oddziale. Dlatego traktowano ją jak kartę przetargową. Funkcjonariusze UB liczyli, że będzie pomocna w ewentualnych próbach przekonania „Dywana” do poddania i ujawnienia się (…). Kroczek była cennym więźniem, świadomą sytuacji politycznej Polką, odważną żołnierką. Można było przypuszczać, że silna kobieta nigdy nie zaakceptowałaby nowej „czerwonej” władzy. Dla UB była wrogiem (…).

Ucieczkę zorganizowano w nocy 9 maja 1945 r. (…) . Stanisław Mruk „Juhas”, jeden z partyzantów, relacjonował później: 

W trakcie ucieczki uwolniliśmy sanitariuszkę „Lotkę”, która była mocno pokiereszowana przez UB. Umieściliśmy ją w zaprzyjaźnionym domu w Mordarce, skąd jednak na placówkę zabrał ją jej narzeczony – „Dywan”.

Od tego czasu „Lotta” wraz z narzeczonym i jego ludźmi przebywała w kryjówce pod Modynią, na granicy Kiczni i Młyńczysk. Wydawało się, że to bezpieczne miejsce

Funkcjonariusze UB nie zamierzali odpuścić. Szukali ukrywających się leśnych. Z niebezpieczeństwa zdawali sobie sprawę ludzie „Dywana” i on sam, dlatego zapewne postanowili zmienić miejsce stacjonowania. 14 maja 1945 roku byli w trakcie przenoszenia broni i początku ewakuacji, kiedy rozpoczęła się obława UB. Wydarzenia potoczyły się szybko. 

Wartownik „Dywana” zauważył przybyszy. Wystrzelił na alarm. Siły były bardzo nierówne: uzbrojonych funkcjonariuszy UB było więcej. Zapanował chaos: ludzie Teofila Górki zaczęli uciekać, każdy na własną rękę i w panice. Ubecy strzelali z broni maszynowej. Genowefa również rzuciła się do ucieczki, jednak dosięgła ją kula: została ranna w nogę i nie mogła biec. Była zupełnie bezradna, pozostawiona na łaskę lub niełaskę wroga. Tymczasem Górce i jeszcze jednemu partyzantowi udało się uciec. O losie swojej narzeczonej dowiedział się później. 

Moja narzeczona ranna, leżała przewrócona, bo dostała pocisk w nogę. Do niej podbiegł Tadeusz Lecyń pseudonim „Czapka”. Pytał, gdzie jestem, ona odpowiedziała, że nie wie, a jakby wiedziała, to i tak by nie powiedziała. Strzelił jej w głowę.

Zginęła na miejscu.

Po wojnie pamięć o bohaterskiej sanitariuszce została wypaczona. Nawet bliscy nie wiedzieli, co ją spotkało przed śmiercią. Prawdy o jej ostatnich chwilach dowiedzieli się późno. Ciało Genowefy partyzanci przekazali pod osłoną nocy rodzinie. Pogrzeb był cichy, z udziałem najbliższych. 

Robiono wszystko, by świat o „Lotce” zapomniał (…). Doktor Golik mówił: 

Nie można było przecież mówić i pisać prawdy, że żołnierkę związaną z ruchem ludowym zabili komuniści. Pokazanie bohaterstwa Kroczkówny było niewygodne również dlatego, że jej historia ukazuje wyraźnie pewną prawidłowość: ludowcy, zamiast współpracować z tak zwaną władzą ludową, tworzyli własne oddziały partyzanckie i ginęli z rąk komunistów albo mordowano ich bez wyroku sądowego.

 (…) Dziś Genowefa Kroczek nazywana jest „małopolską Inką”. Genowefa była bohaterką z ogromnymi i niemożliwymi do podważenia osiągnięciami. Nie trzeba jej z nikim porównywać, by nadać jej znaczenie. „Inka” jest popularna i powszechnie znana. „Lotte” – nadal poznawana (…).

*Fragment książki A. Puścikowskiej, Waleczne z gór. Nieznane historie bohaterskich kobiet, Znak 2021; tytuł, lead, śródtytuły i skróty pochodzą od redakcji Aleteia.pl

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.