Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Nadejdzie moment, kiedy nie będziesz potrafiła sobie wyobrazić życia bez twojego dziecka. To nastąpi – ale w tej chwili jesteś bardziej zestresowana niż radosna. W książkach piszą o porannych mdłościach: widać wszystkie ciężarne tak mają… poza tobą, bo ty biegasz do łazienki całą dobę. Nazywanie tego trudnego stanu stanem błogosławionym wydaje ci się kpiną. I tak masz się czuć przez prawie rok życia?!
Jak mówił mądry gość, Kohelet: „Jest czas rodzenia i czas umierania”. Teraz jest czas, kiedy nie do końca rozporządzasz swoim ciałem – ono żyje też innym, nowym życiem. Zmienia się w sposób przedziwny. Porusza się, rozwija w tobie drugi człowiek. Może to wzbudzać radość, ale również strach i niepokój – bo to przecież na zawsze i nie będzie odwrotu! A co, jak okaże się, że wcale nie nadajesz się na matkę? Albo że jednak wolałaś życie przedmacierzyńskie?
Momentami czujesz, że już nie dajesz rady. Zapomniałaś o badaniu krwi i za późno okazało się, że w ciąży cierpisz na niedoczynność tarczycy. A jeśli to już zaszkodziło dziecku? Martwisz się, choć przecież nie powinnaś – to też niedobre dla dziecka. Zamiast utrzymywać formę przed porodem, wolisz oglądać seriale na sofie. Twój mąż wcale nie chce gadać do brzucha, żeby budować relację z dzieckiem – chyba sam się stresuje nową sytuacją, co wcale ci nie pomaga.
Spróbuj to po prostu zaakceptować. Na razie jest trudno, ale tak nie będzie zawsze. Wielkie rewolucje – a pierwsze dziecko to nieraz największa z nich – przynoszą skrajne emocje. A uwierz, że mimo tego, co widzisz na Instagramie, nie ty jedna przeżywasz też negatywne uczucia w ciąży.
Przypomnij sobie momenty, kiedy twoje życie zmieniło kierunek. Liceum w innym mieście. Wyprowadzka na studia. Ślub. Ciąża.
Zwykle jakiś czas po ważnych wydarzeniach trudno nam sobie przypomnieć: jak to było wcześniej? Tak będzie z twoim dzieckiem – będą chwile piękne i radosne, będą męczące i nieznośne – ale nie będziesz sobie potrafiła wyobrazić życia bez niego.
A jako że nikt jeszcze nie stworzył jedynej słusznej instrukcji wychowania dzieci, będziesz się musiała stawać matką codziennie. I to tylko w tym jednym, wyjątkowym układzie: ty – twoje dziecko. Niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju, do którego być może nie pasuje żadna ze stworzonych już teorii wychowania. Dlatego na pewno nadajesz się na matkę twojego dziecka!
Odkąd zobaczyłaś dwie kreski, nabrałaś podejrzeń wobec wszystkiego, co do tej pory robiłaś lub jadłaś.
A co jest najgorsze w tej sytuacji? Że każdy mówi co innego! Mama mówi, że tak. "Internety", że siak. Poradnik dobrej ciąży utrzymuje, że właśnie na opak. A jeszcze koleżanka wtrąci swoją złotą radę.
Co gorsza, często lekarz prowadzący lub położna wcale nie chcą odpowiadać na mnóstwo naszych pytań… Czy mogę jeszcze jeździć na rowerze? Co z tymi rybami, lepiej jeść, bo kwasy DHA, czy nie jeść, bo pokłady rtęci? Czy jedna kawa dziennie zaszkodzi dziecku? Co mam robić, jeśli z powodu mdłości mam chęć tylko na pierogi z garmażu lub turecki kebab?
Specjalnie wymieniam kilka prywatnych rozkminek z mojej pierwszej ciąży (i w końcu jeździłam na rowerze do 6. miesiąca, piłam kawę codziennie jak do tej pory, a w pierwszym trymestrze żywiłam się głównie pierogami i pomarańczami). Oczywiście, to czas, kiedy należy o siebie dbać, ale… spróbuj przy tym dbaniu nie wykończyć psychicznie samej siebie! Napij się tej coli, na którą masz taką ochotę. Zamów sushi, ale z pieczoną rybą. Dziecko w łonie matki jest bardzo mocno chronione i jeśli chwilowo nie możesz patrzeć na jedzenie, ono „wyciągnie” z twoich pokładów to, czego mu potrzeba do rozwoju.
Dzieci: temat-rzeka. Praktycznie każdy, niezależnie od tego, czy i ile ich donosił, urodził i wychował, ma na ten temat swoje zdecydowane poglądy.
Dlatego warto w swoim otoczeniu poszukać jednej matki, której styl ci pasuje, i do niej zwracać się ze swoimi wątpliwościami. Niekoniecznie musi znać nowoczesne teorie wychowania dzieci. Moim zdaniem, najlepiej, jeśli cechuje ją po prostu zdrowy luz.
Dlaczego lepiej, jeśli ma ona więcej niż jedno dziecko? Bo z każdym dzieckiem (a co za tym idzie – ciążą) uczymy się poruszać w tym gąszczu informacji i porad. Odróżniać ten jeden procent tego, co naprawdę istotne, od masy śmieciowej wiedzy, którą produkują copywriterzy, żeby niepostrzeżenie wcisnąć nam poduszkę dla ciężarnych w jeszcze bardziej innowacyjnym kształcie.
Dlatego od dzisiaj przyjmij nową strategię. Kiedy czujesz, że zbliża się nawałnica stresujących pytań, zamiast w panice dopytywać Google’a i wszystkich naokoło, zawołaj w głowie: „Jezu, Ty się tym zajmij!”, wyjdź na spacer (to pomaga się odciąć od złych myśli) i zadzwoń do kobiety, której serio ufasz. Kto wie, może babcia?