Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
30 lat temu Astolfo Moreno Salamanca studiował na pierwszym roku inżynierii produkcji. Świetnie radził sobie z rachunkami, pasjonował się matematyką teoretyczną i był raczej letnim katolikiem, niezbyt praktykującym.
Życie jego rodziny zmieniła rozmowa z pewnym nawróconym na katolicyzm Żydem. Dotyczyła ona objawień maryjnych w Medjugorie.
– Razem z moją mamą, bratem i babcią zostałem niespodziewanie zaproszony przez mojego tatę na wykład jego znajomego lekarza, który pragnął podzielić się swoim doświadczeniem dotyczącym objawień Matki Bożej w tym miejscu, na owe czasy mało znanym w Kolumbii. Chociaż spodziewano się licznej publiczności, dotarło zaledwie 15 osób, ale za to spotkanie było bardzo owocne, a dla naszej rodziny oznaczało początek nawrócenia – opowiedział w rozmowie z Aleteią.
– Czyli że mamy się spowiadać raz na miesiąc? Że Maryja nadal się objawia? Mamy odmawiać różaniec codziennie? Że Maryja prosi, abyśmy pościli? – to tylko niektóre z pytań, jakie zaczęły kiełkować w naszych sercach. Wszystko było absolutnie nowe i jednocześnie otwierał się przed nami inny życiowy horyzont. Zrozumieliśmy, że wiara nie jest swoistą tradycją przekazywaną od pokoleń, tylko żywym doświadczeniem, że Bóg nadal żyje! – wspomina.
Moreno odkrył w sobie pragnienie szukania Boga w modlitewnych grupach maryjnych, w ruchu Odnowy w Duchu Świętym, na różnych spotkaniach religijnych. Jego życie powoli wkraczało na właściwe tory. – Otrzymaliśmy obfite łaski, każdy z naszej rodziny – zapewnia.
Ks. Astolfo kontynuował studia, czyniąc jednocześnie znaczne postępy w życiu duchowym i czuł, że czegoś mu brakowało. Nie pociągała go perspektywa przyszłej pracy ani założenia własnej rodziny. Pod koniec studiów poznał kapłana, dzięki któremu zaczął myśleć o powołaniu. Był to człowiek niezwykle mądry, radosny, wysportowany. Z zawodu lekarz. Tym jednak, co najbardziej zwróciło uwagę ks. Astolfa, była umiejętność, z jaką wspomniany ksiądz łączył w swojej codzienności element ludzki i duchowy.
Dzięki duchowemu kierownictwu tego nieżyjącego już księdza Jorge Londoño, Astolfo był w stanie jasno rozeznać, że ma powołanie do kapłaństwa. Podążając za jego głosem, kilka miesięcy po zakończeniu studiów wyjechał do Pampeluny, aby rozpocząć formację w międzynarodowym seminarium Vida Soa. Tam został wyświęcony na diakona, natomiast święcenia kapłańskie przyjął już w Bogocie.
Ziarno, jakie Królowa Pokoju zasiała w jego sercu, wydało obfity plon. Dzięki świadectwom o objawieniach w Medjugorie Kościół zyskał nowego kapłana w osobie młodego kolumbijskiego inżyniera, który nie znał tego dalekiego miejsca i porzucił swoją pasję do liczb na rzecz ofiarnej służby bliźnim.
Ksiądz Astolfo odwiedził miejsce objawień czterokrotnie. Po raz pierwszy udał się tam ze swoim starszym bratem po ukończeniu studiów teologicznych w Rzymie. Pojechali, by podziękować, gdyż czują się dłużnikami Medjugorie. – Tam bowiem wzięło początek nasze doświadczenie i nasza droga – mówi.
Na pytanie, co najbardziej uderzyło go w odbytych podróżach, bez wahania odpowiada: nawrócenia jako owoce spowiedzi świętej. – Spowiadałem tam całe godziny. Wspaniale jest obserwować, czego doświadczają pielgrzymi z tylu różnych zakątków świata – dodaje.
Ogromne wrażenie zrobiła na nim również wspinaczka na górę Križevac. Głównie dlatego, że na samym jej szczycie, po zakończeniu nabożeństwa drogi krzyżowej, zmarł nagle kapłan, który pasterzował wizjonerom. – Obraz kapłana, który zawierzywszy Maryi umiera w swej duszpasterskiej pracy, głosząc Ewangelię, bardzo mnie poruszył.
Ksiądz Astolfo, jako człowiek o spokojnym i refleksyjnym usposobieniu, na co dzień bardzo świadomie żyje przesłaniem Medjugorie. Każda podróż stanowi okazję do pogłębienia więzi z Maryją i wzruszenia na wieść o tylu świadectwach dotyczących łask, jakie Jezus zsyła za pośrednictwem swojej Matki.
Po święceniach ks. Astolfo przez 4 lata pracował jako proboszcz w parafii w Ciudad Bolívar, jednej z najuboższych dzielnic Bogoty. Następnie przez 7 lat piastował funkcję proboszcza w bazylice katedralnej. Pracował także w nuncjaturze apostolskiej, a obecnie zarządza parafią Chrystusa Odkupiciela. Poza swoją działalnością duszpasterską w lokalnej wspólnocie jest także prezesem kolumbijskiej filii Fundacji Ayuda a la Iglesia que Sufre (Pomoc Kościołowi w Potrzebie, ang. ACN). Od kiedy kilkanaście lat temu wrócił do ojczyzny, stara się uświadamiać swoim wiernym, że choć żyją w ubogim kraju, mają do zaoferowania wielkie bogactwo i mogą czynić wielkie rzeczy, jeśli każdy ofiaruje odrobinę z tego, co posiada.
Ks. Astolfo wyjątkowo owocnie wykorzystał okres pandemii. Znalazł czas, aby głosić Ewangelię za pośrednictwem portali społecznościowych. Najpierw w sposób bardzo amatorski, a teraz z profesjonalną ekipą, która go wspiera w tym przedsięwzięciu.
Tak oto wspomina początki swojej działalności: – Mam 101- letnią babcię, a babcia jest najlepszą fanką, jaką można mieć, gdyż podoba się jej wszystko, co człowiek mówi. Ona prosiła mnie o kazania i zacząłem je dla niej nagrywać telefonem komórkowym. Później dostała tablet, aby móc je ściągać. Następnie nagrywałem podcasty, aż doszedłem do nagrań wideo.
Na portalach społecznościowych ks. Astolfo dzieli się ze swoimi widzami bardzo cennymi treściami. Wciąż przybywa wiernych spragnionych jego homilii, pociągniętych jego przykładem, pogodą ducha oraz wiedzą i obserwujących z bliska, jak oddaje swoje życie w służbie Bogu pod opieką Królowej Pokoju.