separateurCreated with Sketch.

Franciszek: prośmy o wiarę, która puka do Serca Jezusa

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Ileż to razy wpatrujemy się w problemy, które nas nękają, zamiast pójść do Pana i zrzucić na Niego nasze troski! Ileż to razy, podobnie jak uczniowie, zostawiamy Pana w jakimś zakątku, na dnie łodzi życia, by obudzić Go dopiero w chwili potrzeby!” – mówił Ojciec Święty w rozważaniu przed niedzielną modlitwą „Anioł Pański”.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Oto tekst papieskiego rozważania w tłumaczeniu na język polski:

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

W dzisiejszej liturgii Ewangelia opowiada o wydarzeniu burzy uciszonej przez Jezusa (Mk 4, 35-41). Łódź, w której uczniowie przeprawiają się przez jezioro, targana jest wiatrem i falami , a oni boją się, że utoną. Jezus jest z nimi w łodzi, ale siedzi w tyle, na wezgłowiu i śpi. Uczniowie przepełnieni strachem wołają do Niego: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?” (w. 38).

Wiele razy i my, nawiedzani przez życiowe próby, wołaliśmy do Pana: „Dlaczego nic nie mówisz i nic dla mnie nie czynisz?”. Zwłaszcza wtedy, gdy zdaje się nam, że toniemy, bo zanika miłość lub plan, w którym pokładaliśmy wielkie nadzieje; albo gdy jesteśmy zdani na łaskę natarczywych fal niepokoju; lub kiedy czujemy się przytłoczeni problemami, lub zagubieni pośród morza życia, bez kursu i bez portu. Albo też w chwilach, gdy brakuje nam sił, żeby iść dalej, bo brakuje nam pracy lub niespodziewana diagnoza sprawia, że boimy się o zdrowie nasze lub kogoś bliskiego. Jest wiele takich chwil, kiedy czujemy się ogarnięci burzą, czujemy się prawie wykończeni. 

W takich sytuacjach, a także w wielu innych, my także czujemy się dławieni strachem i, grozi nam, podobnie jak uczniom, że stracimy z oczu to, co najważniejsze. Jezus jest bowiem na łodzi, nawet jeśli śpi, dzieląc ze swoimi uczniami to wszystko, co się dzieje. Jego sen, jeśli z jednej strony nas zadziwia, to z drugiej wystawia nas na próbę. Pan jest tam obecny, bowiem czeka na nas, abyśmy Go zaangażowali, abyśmy Go przywoływali, abyśmy postawili Go w centrum naszego życia.

Jego sen pobudza nas do przebudzenia. Ponieważ, aby być uczniami Jezusa, nie wystarczy wierzyć, że Bóg istnieje - trzeba zaangażować się razem z Nim. Nie wystarczy wiedzieć, że Bóg istnieje, trzeba jeszcze wznieść głos wraz z Nim, wołać do Niego. Modlitwa wiele razy jest wołaniem. „Panie ratuj mnie!”. Widziałem w programie „A Sua immagine” [program katolicki włoskiej telewizji publicznej RAI] , dzisiaj w Dniu Uchodźcy wielu tych, którzy przybywają na wielkich łodziach, i tonąc wołają: „Ratuj nas”. Również w naszym życiu dzieje się to samo: „Panie ratuj nas!”. A modlitwa staje się wołaniem.

Dzisiaj możemy zadać sobie pytanie: co to za wiatry, które teraz uderzają w moje życie, jakie to fale utrudniają mi żeglowanie i zagrażają mojemu życiu duchowemu. Rodzinnemu, a także mojemu życiu psychicznemu? Powiedzmy to wszystko Jezusowi, powiedzmy Mu wszystko. On tego pragnie, On chce, abyśmy przylgnęli do Niego, aby znaleźć schronienie przed katastrofalnymi falami życia. Ewangelia mówi nam, że uczniowie podchodzą do Jezusa, budzą Go i rozmawiają z Nim (por. w. 38).

Oto początek naszej wiary: uznanie, że sami z siebie nie jesteśmy w stanie utrzymać się na powierzchni, że potrzebujemy Jezusa, jak żeglarze gwiazd, aby znaleźć nasz kurs. Wiara zaczyna się od przekonania, że sami sobie nie wystarczamy, od poczucia, że potrzebujemy Boga. Kiedy przezwyciężamy pokusę zamykania się w sobie, kiedy przezwyciężamy fałszywą religijność, która nie chce przeszkadzać Bogu, kiedy wołamy do Niego, On może dokonać w nas cudów. Jest to łagodna i nadzwyczajna moc modlitwy, która czyni cuda.

Jezus, do którego modlą się uczniowie, ucisza wiatr i fale. I zadaje im pytanie, które dotyczy także nas: „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!” (w. 40). Uczniowie dali się ogarnąć strachem, ponieważ wpatrywali się w fale, zamiast patrzeć na Jezusa. A lęk prowadzi nas do tego, że patrzymy na trudności, okropne problemy, a nie patrzymy na Pana, który w wielu przypadkach śpi.

Podobnie jest z nami: ileż to razy wpatrujemy się w problemy, które nas nękają, zamiast pójść do Pana i zrzucić na Niego nasze troski! Ileż to razy, podobnie jak uczniowie, zostawiamy Pana w jakimś zakątku, na dnie łodzi życia, by obudzić Go dopiero w chwili potrzeby! Prośmy dziś o łaskę wiary, która niestrudzenie szuka Pana, puka do Jego Serca. Niech Dziewica Maryja, która w swoim życiu nigdy nie przestała ufać Bogu, rozbudzi w nas żywotną potrzebę powierzania się Jemu każdego dnia.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.