Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Rekordowo niskie stopy procentowe w Polsce i na świecie oznaczają tanie kredyty, a te z kolei – możliwość kupowania rzeczy, na które w innym wypadku nie byłoby nas stać. Często chodzi o przedmioty, bez których moglibyśmy się obyć. W obecnym konsumpcyjnym świecie zewsząd słyszymy jednak: „Posiadaj więcej!”, a dla wielu wartość życia i pozycja społeczna opiera się na tym, kto ma większy dom, samochód czy telewizor.
Aby ustrzec się przed tym myśleniem, warto sięgnąć do myśli starożytnych filozofów. Ich ostrzeżenia i maksymy pokazują, że pokusa zbytniego przywiązania do rzeczy jest niezależna od czasów i kultury.
Sokrates, starożytny filozof z IV w. przed narodzinami Chrystusa, przechadzając się po targowisku, miał mawiać: „Jak wiele jest rzeczy, których potrzeby nie odczuwam!”. Jest to zupełnie odwrotna postawa od dzisiejszej, kiedy kreuje się potrzeby, aby móc następnie je zaspokajać. Wiadomo, że handel musi się rozwijać, ale powinniśmy uważać, aby nie działo się to kosztem tego, co naprawdę jest w życiu ważne.
Jeśli bowiem 50% naszych dochodów wydajemy na zbytki, to znaczy, że przez połowę czasu pracy mozolimy się tylko dla nich. Warto się zastanowić, czy naprawdę są tego warte? Sokrates chwalił się tym, że prawie nic nie posiadał, a umiarkowanie uważał za najwyższą cnotę obok męstwa. Jedna reguluje bowiem nasz stosunek do bodźców pozytywnych, a druga do negatywnych.
Inny starożytny myśliciel, jakim był Diogenes z Synopy, ograniczał swoje potrzeby do minimum. Nie posiadał prawie nic, a mimo to uważał, że i tak ma za dużo. Kiedyś zobaczył, jak dziecko pije wodę z rzeki, czerpiąc ją rękoma. Wtedy wyrzucił gliniane naczynie, którym się posługiwał i stwierdził, że to dziecko nauczyło go, jak żyć.
Jest to oczywiście przykład skrajny, ale może warto dzisiaj, kiedy dosłownie toniemy w rzeczach, i to często na bardzo małej przestrzeni mieszkalnej, pozbyć się wszystkiego, z czego nie korzystaliśmy np. co najmniej rok?
Epikur nauczał, że jest kilka rodzajów potrzeb: naturalne i konieczne; naturalne ale niekonieczne; nienaturalne i niekonieczne. Zaspokajanie pierwszych jest niezbędne do przeżycia. Należy do nich zdobywanie pożywienia, posiadanie miejsca do mieszkania itd. Drugie już takie nie są, ale dzięki nim możemy się rozwijać. Jest to chociażby lektura książek. Ostatnie w końcu oznaczają ambicję, żądze władzy i majątku. Filozof trzecie potępiał, drugie ograniczał, a jedynie pierwsze postulował.
Arystoteles pisał natomiast o sztuce zdobywania własności, którą odróżniał od sztuki zdobywania pieniędzy. Pierwsza uzależniona jest od naszych realnych potrzeb. Każdy z nas musi sam odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie one w zasadzie są. Zależą przecież od wielu czynników: ile wydajemy na koszty stałe, czy mamy rodzinę, co jest nam potrzebne do pracy? Sztuka zdobywania pieniędzy nie zwraca uwagi na takie kwestie.
Ci, którzy się jej oddają, myślą tylko o tym, by zarabiać więcej. Arystoteles uważał, że jest ona nienaturalna i sprawia, że nasze życie nie jest szczęśliwe, bo jest podporządkowane gromadzeniu rzeczy.
Niestety kapitalizm, którego głównym przesłaniem jest kumulacja majątku, jest ucieleśnieniem arystotelesowskiej sztuki zdobywania pieniędzy. Jako wzorce pokazywani są nam miliarderzy, którzy, chociaż posiadają tak wiele, że i przez 500 lat nie byliby w stanie wydać swojego majątku, często dalej pracują po 12 godzin na dobę.
Dobrobyt kojarzy się nam z majątkiem, jaki posiadamy. W istocie słowo to jest złożone z dwóch innych: „dobry” i „byt”. Aby zaś mieć dobry byt, nie wystarczy tylko dużo zarabiać, a nawet można osiągnąć go bez tego.
Na komfort naszego życia wpływa to, ile mamy wolnego czasu, jak często i długo możemy widywać się z najbliższymi, czy możemy realizować nasze pasje, czy nie jesteśmy przemęczeni itd. Czy zatem warto pracować dłużej i ciężej, jeśli mamy utracić wszystkie te dobra?