separateurCreated with Sketch.

4 życiowe lekcje, które podarował mi… COVID-19

COVID
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Mikołaj Foks - 17.04.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Przeważnie są dwie drogi. Początkiem obydwu są trudności, ale jedna wiedzie w dół, druga do góry. Pierwsza jest drogą pomstowania, żalu i smutku. Druga jest drogą szukania sensu, wyciągania wniosków, wykorzystywania okazji. Którą wybierasz?
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Przechorowałem koronawirusa. Lekko, bez komplikacji. W trakcie choroby obserwowałem, co właściwie się dzieje. Robię tak w każdej trudnej sytuacji – szukam okazji, żeby się czegoś nauczyć, żeby coś docenić, żeby rosnąć. COVID-19 wyraźniej pokazał mi 4 rzeczy. Może masz podobne spostrzeżenia? 

Straciłem węch i smak. Tak rozpoznałem chorobę. Niektórzy mówią, że jedzenie smakuje wówczas jak wiórowa papka. Ja zobaczyłem, że smak i węch to nie wszystko. Rzodkiewka, budyń, zupa krem. Twarde, kruche, ciągnące, rozpływające się. Wszystko smakuje inaczej nie tylko ze względu na smak.  

Jedzenie ma o wiele więcej cech niż te, którymi je na co dzień określamy. Czy tylko jedzenie? Może większość codzienności konsumujemy tylko w jej najbardziej wyraźnych cechach? Czy są jakieś inne cechy, które warto odkryć? Czy żeby je dostrzec, konieczna jest choroba?

Trudna sytuacja jednych ludzi wyzwala wiele dobra u innych. Bardzo tego doświadczyliśmy jako rodzina w izolacji. W takich chwilach pojawia się myśl, żeby się nie narzucać, schować swoje potrzeby do kieszeni, nie być dla innych ciężarem. A przecież w odwrotnej sytuacji sam oferowałabym pomoc. Czerpałbym z niej radość, nawet gdyby była trudem.  

Dobro nie tylko trzeba czynić. Trzeba je przyjmować. Z radością, bez poczucia ciężaru, że trzeba odpłacić się tym samym co do joty. Czynić dobro można tylko wtedy, jeśli jest dla kogo je czynić. Dobro jest nim wtedy, kiedy jest bezinteresowne, czyli nie liczy na zwrot z inwestycji. Czy umiem przyjmować dobro? Czy umiem o nie prosić? Czy potrafię być dla innych okazją, by je czynili?  

Bezsilność w chorobie jest bardzo trudna. Kalendarz zamienia się w sito, przez które przelatuje wszystko, co się kiedyś w nim planowało. Samodzielność w prostych rzeczach spada do zera i bez pomocy trudno nawet dobrze okryć się kocem. Wtedy przychodzi myśl, że będąc zdrowymi, możemy znacznie więcej, niż nam się wydaje.  

Sprawy, na które nie było czasu. Naprawy, na które nie było sił. Zagwozdki, na które nie było pomysłu. Te wszystkie rzeczy nagle stają się tak proste. By je zrobić, wystarczyłaby zwyczajna ilość siły, której jednak w chorobie zupełnie brak. Choć możesz sądzić inaczej, to na co dzień możemy zrobić znacznie więcej, niż nam się wydaje. Czy widzisz rzecz, którą warto się zająć? 

Dobrze to już było – pomyślałem, widząc, jak choroba weryfikuje różne ważne plany. A może właśnie teraz jest najlepiej, jak może być? Pamiętam, jak kiedyś, na studiach, zainwestowałem sporo czasu w przygotowanie do świąt. Pomyślałem, że jest nieźle, ale to i tak może 50% tego, co bym chciał i że za rok będzie lepiej. Nie było. Nigdy już tak dobrze nie byłem przygotowany do świąt. Może w przyszłości to poprawię, a może... nie? 

Może najlepiej przygotowane święta już za nami? Może najlepsza okazja, że poskładać relacje, już minęła? Może teraz będzie już tylko trudniej, więc trzeba działać na już i na wczoraj? Czasem czekamy na sprzyjającą chwilę, żeby coś zrobić, ale ona nie nadchodzi, albo nie daje się poznać. Może właśnie teraz jest wystarczająco dobry czas, żeby ruszyć z miejsca?

Chińskie przysłowie mówi, że najlepszy czas na zasadzenie drzewa był 20 lat temu, a drugi najlepszy czas jest teraz! Co jest twoim drzewem? 

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.