To trudny czas dla mieszkańców Palestyny, a szczególnie Betlejem. Miasto żyje dzięki pielgrzymom. Mija rok, od kiedy ruch pielgrzymkowy został wstrzymany. Cieszę się, że moja muzyka może być namiastką takiej pielgrzymki – mówi Sylwia Hazboun.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Sylwia Hazboun to autorka bloga „Dzisiaj w Betlejem” prowadzonego przez nią wraz z mężem Yousefem, który urodził się i wychował w Betlejem w Autonomii Palestyńskiej. Sylwia z wykształcenia jest arabistką, ale prowadzi też zakrojoną na szeroką skalę działalność muzyczną. Właśnie ukazuje się jej debiutancka płyta „Ojcze nasz”. Nam opowiada o krążku, a także o muzyce bliskowschodniej i Ziemi Świętej podczas pandemii.
Jak się zaczęła pani przygoda z orientalną muzyką chrześcijańską?
Sylwia Hazboun: Wszystko zaczęło się od marzenia o pracy w pomocy humanitarnej. Rozpoczęłam studia na filologii arabskiej i chciałam, aby moja przyszłość wiązała się z pracą w organizacjach pomocowych. Na początku zaczęłam wyjeżdżać na Bliski Wschód w ramach wolontariatu – do Palestyny i do Jordanii. Wówczas jeszcze nie wiedziałam, że czeka mnie nieco inna droga.
To znaczy?
W 2015 r. w Betlejem poznałam mojego obecnego męża, który miał wkrótce namówić mnie do nauki kilku arabskich i aramejskich pieśni. Nie mam wykształcenia muzycznego, jednak muzyka była w moim życiu od zawsze. Nigdy jednak nie przypuszczałam, że kiedykolwiek wydam płytę! Około 1,5 roku temu miałam okazję zaśpiewać kilka bliskowschodnich pieśni podczas Mszy św. Ludzie byli tym tak poruszeni, że coś mnie tknęło i postanowiłam poświęcić muzyce więcej czasu – nauczyć się podstaw bliskowschodniej muzyki, napisać kilka pieśni, znaleźć piękne melodie i pieśni orientalne…
Czytaj także:
„Ojcze nasz” po aramejsku. Posłuchaj!
Od harmonii ważniejsza jest melodia
Muzyka bliskowschodnia jest inna od zachodniej. W czym najmocniej widać różnice?
Przede wszystkim wrażliwość muzyczna słuchaczy na Bliskim Wschodzie różni się od tej w zachodnim kręgu kulturowym. Co innego na nas robi wrażenie, a co innego na słuchaczach z Bliskiego Wschodu. Mamy inne przyzwyczajenia. Do tego dochodzą odmienne instrumenty i skale muzyczne. To nie jest tak, że jest muzyka zachodnia, potem gruba kreska i za nią muzyka bliskowschodnia. Jestem pewna, że na świecie jest o wiele więcej różnych styli. Dla mnie to jednak przede wszystkim jest pewne spektrum. Muzyka zachodnia kładzie większy nacisk na harmonię. Na Bliskim Wschodzie od harmonii ważniejsza jest melodia.
Zamiast klasycznych instrumentów na pani płycie słychać etniczne. Skąd ten zabieg?
Przede wszystkim zależało mi, aby moja muzyka różniła się od tego, co na co dzień można usłyszeć w radiu. A skoro moją inspiracją jest Bliski Wschód, naturalne było więc to, aby to właśnie bliskowschodnie instrumenty znalazły się na mojej płycie. Myślę, że dzięki temu można się przy tej muzyce oderwać od codzienności.
Muzyka na Wielki Post
Album „Ojcze nasz” ma ułatwiać modlitwę, wejście w medytację? Trwa Wielki Post – tworzyła pani muzykę tak, by pomagała przeżywać ten okres?
Tak, zdarza mi się czasem nawet określać tę muzykę słowem „medytacyjna”. Myślę, że w dzisiejszym świecie mamy wystarczająco dużo bodźców – nie musimy słuchać muzyki, aby „się nabuzować”. Wręcz przeciwnie – muzyka może też pomóc nam się wyciszyć; zamiast odświeżać co kilka minut media społecznościowe, pomoże zajrzeć w głąb siebie. Z uwagi na jej nostalgiczny charakter rzeczywiście można powiedzieć, że to Wielki Post jest dla niej najlepszym czasem. Wiele pieśni z pewnością wpisuje się w rozważania Wielkiego Tygodnia.
Na płycie, prócz polskiego, słychać aramejski, hebrajski, arabski. Jak wyglądało tworzenie w tylu językach?
Język arabski znam biegle, stąd nie jest dla mnie problemem śpiewać w tym języku. Na płycie usłyszeć będzie można arabskie słowa „Napisali na moich drzwiach literę nun”, co jest nawiązaniem do prześladowań chrześcijan w Iraku w 2014 roku. Jeśli zaś chodzi o hebrajski i aramejski – nie znam tych języków biegle, jednak z uwagi na to, że należą do tej samej rodziny językowej co arabski, nie są dla mnie „czarną magią”. W przypadku śpiewania w tych językach, po prostu szukam wymowy danych wersetów czy pieśni, pytam rodzimych użytkowników języka.
Czytaj także:
Po ślubie poszliśmy na modlitwę do Groty Narodzenia. Ziemia Święta stała się moim domem
Muzyka, która przeniesie do Ziemi Świętej
Szczególną piosenką jest „Kielich” – dlaczego?
„Kielich” to subiektywnie moja ulubiona pieśń z tej płyty. Rozważa słowa „Bądź wola Twoja” z modlitwy „Ojcze nasz”. Początkowo napisałam dla niej bardzo dużo tekstu, już nawet stworzyłam melodię. Ciągle jednak coś mi nie pasowało, czułam, że to za dużo, jakoś „naokoło”. Ostatecznie w pieśni znalazły się tylko słowa Chrystusa z Getsemani „Jeśli chcesz, odsuń ode mnie ten kielich, ale nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie”. Ten sam fragment w pieśni można usłyszeć po aramejsku. Potęga i głębia tych słów połączona z aramejskimi słowami i wręcz rozdzierającym serce brzmieniem duduka (instrument dęty) sprawiają, że czuję się, jakbym stała tuż obok przerażonego, pogrążonego w modlitwie Chrystusa w Ogrójcu.
Płyta pozwala „dotknąć” Ziemi Świętej. Zabiera w swego rodzaju pielgrzymkę w czasie pandemii?
Z całą pewnością! Tu jednak muszę dodać, że mówiąc o Ziemi Świętej mam na myśli nie tylko Palestynę i Izrael. W oczach rdzennych chrześcijan Bliskiego Wschodu Ziemia Święta to też Syria, Liban, Jordania, Irak i Turcja! To na tych ziemiach rodziło się chrześcijaństwo, a my, wyznając tę religię sami nosimy w sobie troszkę Bliskiego Wschodu.
Ziemia Święta podczas pandemii
Jak wygląda Ziemia Święta w czasie pandemii?
Niestety, ten czas jest bardzo trudny dla mieszkańców Palestyny, a szczególnie Betlejem. To miasto, które żyje dzięki pielgrzymom. Dziś już mija rok, od kiedy ruch pielgrzymkowy został wstrzymany. Tym bardziej cieszę się, że moja muzyka może być małą namiastką takiej pielgrzymki, a przede wszystkim może sprawić, że więcej osób zdecyduje się na wyjazd, kiedy już będzie to możliwe.
Jakie są pani muzyczne plany po albumie „Ojcze nasz”? Zamierza pani na stałe przenieść się do Betlejem?
Mam całą masę pomysłów na kolejne projekty muzyczne! Wszystkie będą zachowane w tym samym nurcie chrześcijańskiej muzyki orientalnej, jednak ujęte z nieco innej strony. Bliski Wschód do prawdziwy skarbiec chrześcijańskich inspiracji. Czerpanie z nich nie tylko nas ubogaca, ale także buduje w Polsce świadomość na temat dzisiejszych wspólnot chrześcijańskich w tamtym regionie.
Czytaj także:
W Wielki Post wybierz się na 40-dniową pielgrzymkę po Ziemi Świętej. Online!
Czytaj także:
W Betlejem byłam w potrzebie. Przygarnęła mnie muzułmańska rodzina