separateurCreated with Sketch.

Nawrócenie tego lekarza noblisty zadziwia do dzisiaj! A wszystko zaczęło się w Lourdes…

ALEXIS CARREL
Dolors Massot - publikacja 26.02.21, aktualizacja 12.02.2024
Alexis Carrel chciał udowodnić, że uzdrowienia w Lourdes to oszustwo. Wsiadł do pociągu wiozącego chorych pielgrzymów i… W książce „Podroż do Lourdes” opisuje proces swego nawrócenia.
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

„Lokomotywa zagwizdała”. Tak rozpoczyna się książka Alexisa Carrela, wówczas trzydziestoletniego francuskiego lekarza, który w lipcu 1903 r. chciał zobaczyć na własne oczy, co działo się w sanktuarium w Lourdes – był pewien, że cuda nie są autentyczne. Carrel wierzył w rozum, a nie w Boga.

W pociągu pełnym pielgrzymów

Postanowił pojechać w zastępstwie jednego ze swych kolegów pociągiem wiozącym chorych pielgrzymów. Tam zaczął swoje obserwacje, które notował w specjalnym dzienniku, jak na naukowca przystało. W pociągu znajdowało się 300 chorych.

Po latach zrodziła się z tego książka Podróż do Lourdes, krótka autobiograficzna relacja o tym, co się wydarzyło potem – o nawróceniu na wiarę katolicką. Carrel jest bohaterem historii, którą napisał w trzeciej osobie i w której przybrał nazwisko dr Lerrac (to nazwisko autora czytane wspak).

Carrel, agnostyk i sceptyk, rozglądał się dookoła: „Pociąg zatrzymał się przed stacją Lourdes. W oknach pojawił się tłum twarzy, bladych, ekstatycznych, radosnych, pozdrawiających wybraną przez Boga krainę, gdzie miały zniknąć wszelkie choroby… Ogromna tęsknota za nadzieją unosiła się z tych pragnień, z tych  lęków i z tej miłości”.

Po przybyciu pielgrzymów do Szpitala Matki Bożej Bolesnej w Lourdes doktor Boissarie proponuje Carrelowi-Lerrakowi odwiedziny u jednej z chorych:

„O drugiej trzydzieści mam zbadać Marie Ferrand, tę dziewczynę cierpiącą na gruźlicze zapalenie otrzewnej, o której ci wspominałem i której stan ciągle się pogarsza. Jeśli wróci żywa, to już będzie mały cud. Chodź, obejrzymy ją razem”.

„Wkrótce umrze”

Marie Ferrand naprawdę nazywała się Marie Bailly. „Ukazało mi się – pisze – wycieńczone ciało Marie Ferrand, z kośćmi prześwitującymi przez skórę i z rozdętym brzuchem… To było klasyczne gruźlicze zapalenie otrzewnej”. To samo stwierdził jego kolega. „To ostatnie stadium. Serce bije bez składu, ni ładu – obserwuje jej chudość oraz kolor twarzy i palców – wkrótce umrze. Być może przeżyje kilka dni, ale już jest skazana na śmierć”.

Pielęgniarka pielgrzymów pyta, czy może zabrać Marie do jednego z basenów, w których zanurzają się chorzy, jednak Carrel-Lerrac odpowiada:

„A jeśli umrze w drodze, co pani wówczas zrobi?”.

Lerrac idzie na przechadzkę, aby zobaczyć chorych w basenach i w grocie uzdrowień Lourdes.

Skoro nie można było zanurzyć jej w basenie, wylano jej na brzuch trzy dzbany wody z Lourdes i zawieziono ją na łóżku do groty. Lerrac znów ją ogląda i jest wielce zaskoczony: „Wzrok Lerraca spoczął na Marie Ferrand. Wydawało mu się, że jej wygląd uległ zmianie, można by powiedzieć, że z twarzy zniknęły cienie, a skóra nie była już taka blada. Jestem oszołomiony – mówię do samego siebie; to interesujące psychologiczne zjawisko. Być może warto to odnotować”.

Od tego momentu Lerrac nie spuszcza Marie z oczu i zauważa, że po kilku minutach chora nagle zdrowieje.

„Jak się pani czuje?" – zapytał.

"Bardzo dobrze. Jeszcze brakuje mi sił, ale czuję, że zostałam uzdrowiona”.

„Lerrac – pisze – nic nie mówił, ani nie myślał. Ten niespodziewany sukces zaprzeczał wszystkim jego przewidywaniom, wydawało mu się, że śni”.

Nawrócenie

O trzeciej nad ranem Carrel udał się do groty Lourdes. Maria wypiła już szklankę mleka i wygodnie usiadła; mogła bez problemu położyć się i usiąść na łóżku. Ból zniknął, a puls, wcześniej chaotyczny, powrócił do normy. Umierająca czuła się dobrze.

Lerrac usiadł na krześle obok mężczyzny w podeszłym wieku, wpatrywał się w figurę Matki Bożej z Lourdes, a z jego serca wypłynęła następująca modlitwa:

Najświętsza Dziewico, wspomożenie nieszczęśliwych, którzy pokornie się do Ciebie uciekają, ratuj mnie. Wierzę w Ciebie, zechciałaś odpowiedzieć wielkim cudem na moje wątpliwości. Nie rozumiem tego i nadal wątpię. Jednak moim wielkim pragnieniem i najważniejszym celem jest uwierzyć, wierzyć gorąco i ślepo, bez dyskutowania i krytyki. Twoje imię jest piękniejsze od porannego słońca. Wspomóż pełnego niepokoju grzesznika, który z drżącym sercem i z twarzą pooraną zmarszczkami ugania się za ułudą. Pod głębokimi i twardymi radami mojego dumnego intelektu spoczywa, nadal niestety przygniecione, najbardziej pociągające ze wszystkich marzeń: wierzyć w Ciebie i kochać Cię, jak kochają mnisi o czystej duszy…

Carrel wspomina: „Miałem wrażenie, że pod dłonią Maryi Dziewicy uzyskałem pewność, a wręcz do tego stopnia poczułem jej zadziwiającą i uspokajającą słodycz, że zniknął wszelki niepokój i została oddalona groźba powrotu do zwątpienia”.

Dokonało się nawrócenie Carrela, równie cudowne, jak uzdrowienie Marie Bailly.

Odrzucenie przez środowisko medyczne

Wieść błyskawicznie obiegła Francję, a antyklerykalne środowisko francuskich naukowców nie oszczędziło Alexisa Carrela – był poniżany i oczerniany. Dla młodego lekarza, publicznie przyznającego się do swego nawrócenia, które przecież nie obniżało wartości jego pracy naukowej, nastał trudny czas cierpień i niezrozumienia ze strony środowiska medycznego. We Francji dla kogoś takiego nie było pracy.

Stany Zjednoczone i Nobel

Jednak ten ból nie był końcem całej tej historii. Pojawiła się możliwość wyjazdu do Stanów Zjednoczonych i pracy badawczej w Instytucie Rockefellera. Po dziewięciu latach od swego nawrócenia Alexis Carrel otrzymał nagrodę Nobla z medycyny „za opracowanie techniki chirurgicznego łączenia naczyń krwionośnych”.

Doktor Carrel zmarł w Paryżu, w listopadzie 1944 roku.

Według zeznań kapłana, który towarzyszył mu w tych ostatnich chwilach życia, gdy Carrel się wyspowiadał, przyjął komunię i sakrament chorych, miał powiedzieć: „Pragnę wierzyć i wierzę we wszystko, czego naucza Kościół katolicki, nie mam z tym żadnych problemów, gdyż nie znajduję niczego, co by rzeczywiście sprzeciwiało się nauce”.

W książce Podróż do Lourdes, w niepublikowanych wcześniej tekstach dostarczonych przez wdowę po doktorze Carrelu, znajduje się autobiograficzna relacja z nawrócenia Carrela, a po niej fragmenty jego dziennika i „medytacje”. W nich widać blask bliskiej relacji, jaką dostrzegał lekarz między nauką i wiarą.

Oto przykład: 25 marca 1944 roku, niedługo przed śmiercią napisał: „Chrześcijańską mistykę należy uzbroić w naukę o człowieku”.

Podróż do Lourdes, historia Alexisa Carrela po raz pierwszy została wydana po hiszpańsku w 1949 roku. Nadal wszystkich zadziwia – wierzących i niewierzących. To wspaniała lektura dla tych, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej o tym, co wydarza się w Lourdes.

Top 10
See More
Newsletter
Get Aleteia delivered to your inbox. Subscribe here.