separateurCreated with Sketch.

Kazanie, które „wystraszyło” włamywaczy. Napadnięty ksiądz: „Nikt nie jest całkowicie zły”

WŁAMYWACZE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
W pewnym momencie kapłan stwierdził, że może zaproponuje włamywaczom wysłuchanie kazania. I zaczął mówić to, co przygotował na niedzielną mszę…
Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Dwóch zamaskowanych mężczyzn włamało się do ks. Arthura O'Neilla, proboszcza parafii św. Brygidy w Cabinteely na przedmieściach Dublina. Mieli nadzieję na zdobycie łatwej gotówki. Musieli jednak zadowolić się telefonem komórkowym, który i tak potem zostawili w ogrodzie przed domem duchownego.

Poznajcie historię kapłana, który bez użycia broni i kija baseballowego pokonał groźnych napastników.

Napad z bronią w ręku

Około godziny 5.00 nad ranem w niedzielę księdza Arthura obudził dźwięk alarmu. Myślał, że to przypadek. Nie słyszał, jak włamywacze weszli do domu przez małe wybite okno. Odebrał telefon od pracownika firmy ochroniarskiej i powiedział, że nic się nie stało.

Odłożył słuchawkę, odwrócił się i zobaczył za sobą mężczyznę z zamaskowaną twarzą. Trzymał on w ręku broń, która wyglądała jak karabin maszynowy. Duchowny był przestraszony i czuł, że traci panowanie nad całą sytuacją. Bandyci zaczęli wymachiwać bronią i mu grozić.

– Nalegałem, by pozwolono mi się ubrać, bo właśnie wstałem z łóżka. Zostałem zabrany na dół, gdzie znajdował się drugi napastnik. Obaj byli około dwudziestki – tłumaczy kapłan w rozmowie z dziennikarką thejournal.ie.

Ksiądz zaprasza bandytów na kazanie

Włamywacze szukali pieniędzy. Ks. O'Neill poinformował ich, że nie posiada żadnych kosztowności. Złodzieje wydawali się być groźni i sfrustrowani. Dom kapłana został splądrowany, a napastnicy nie znaleźli nic wartościowego. Czuli się rozczarowani i zdenerwowani.

– Byłem uparty, ale i oni też tacy byli – wyjaśnia ksiądz. W pewnym momencie kapłan stwierdził, że może zaproponuje im wysłuchanie kazania. I zaczął mówić to, co przygotował na niedzielną mszę. Pomyślał sobie, że być może dzięki takiemu rozwiązaniu napastnicy znudzą się i zrezygnują z dalszych zamiarów.

– Zapytałem w końcu, czy chcą pójść ze mną do kościoła, ale nie chcieli – opowiada ks. Arthur. Następnie otworzył drzwi od domu i zaprosił ich do wyjścia. Mężczyźni po chwili zastanowienia skorzystali z propozycji i opuścili plebanię. Zabrali jednak ze sobą telefon komórkowy księdza.

– Powiedziałem im, że potrzebuję telefonu, bo jestem księdzem i mam tam wiele kontaktów do potrzebujących ludzi – wyjaśnia.

Komórka w ogrodzie

Cały incydent trwał około 15 minut. Ksiądz zadzwonił na policję. Później, korzystając z telefonu stacjonarnego, wybrał numer swojej komórki. Odkrył, że urządzenie bezpiecznie leży niedaleko od plebanii. Na zewnątrz, ale w miejscu, gdzie było chronione od deszczu.

– To tylko pokazuje, że nikt nie jest całkowicie zły – mówi ksiądz O'Neill. Kilka dni po włamaniu duchowny powiedział mediom, że czuje się dobrze.

– Dzięki Bogu, wszystko jest w porządku, chociaż rzeczywiście nie było to miłe doświadczenie. Nie chciałbym przeżywać takich wydarzeń każdego dnia. Mam nadzieję, że się to więcej nie powtórzy – tłumaczy.

Korzystałam: independent.ie; thejournal.ie; catholicireland.net.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.