Ks. Dominik Ambrosiewicz zmarł w sobotę, 16 stycznia, pół godziny po północy – poinformował „Gość Niedzielny”.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Zmarły był wikariuszem parafii pw. św. Andrzeja Boboli w Gdyni-Obłużu. Miał 29 lat, a za sobą 4 lata kapłaństwa.
Ks. Dominik Ambrosiewicz walczył z rakiem
Duchowny zmagał się z ciężką chorobą. Jak przypomina „Gość Niedzielny”, na swoim profilu na Facebooku w sierpniu ubiegłego roku ks. Dominik napisał słowa:
No i jest rak. W planach tego nie było. Proszę o modlitwę, przede wszystkim o siły. Już widzę, ile Szef zrobił wspaniałych rzeczy w tak krótkim czasie. Zresztą Pan Bóg sobie poradzi i na pewno wybierze najlepszą drogę, jakakolwiek ona będzie. Niech wszystkim Pan Bóg błogosławi. Bóg jest wielki cały czas.
Podczas swojego pobytu w szpitalu ksiądz odprawił mszę świętą. Pisał wtedy o tym ważnym dla niego momencie w bardzo wzruszający sposób, Boga – w swoim zwyczaju – nazywając „Szefem”:
No to teraz już będzie dobrze. Lekarze wyrazili zgodę i znowu mogę być blisko z Szefem. Wszyscy wiedzą, że się łatwo rozklejam, ale mimo wszystko móc znowu wziąć Boga do ręki to piękny moment. Tak, to prawda, że czasem warto zatęsknić, by znowu móc zrozumieć, jaka piękna jest Eucharystia.
Pięć dni temu stan zdrowia wikariusza z Gdyni pogorszył się, a w nocy rodzina podała wieść o jego śmierci:
Kochani, chcemy poinformować, że dziś pół godziny po północy Dominik odszedł do Szefa. Prosimy o modlitwę.
Wieczny odpoczynek racz Mu dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj Mu świeci na wieki wieków. Amen.
Źródło: Gość Niedzielny
Czytaj także:
Był księdzem i ojcem 7 dzieci, w tym 4 kapłanów. Zmarł w wieku 101 lat
Czytaj także:
Ksiądz zasztyletowany nad ranem. Służył bezdomnym i ludziom marginesu