Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Gdy miała cztery lata, niespodziewanie zmarł jej ukochany tata. W trudnym dla jej rodziny czasie pomógł jej Kościół. Paulina jeździła na oazy, śpiewała w chórku parafialnym, a wiara stała się dla niej umocnieniem. W wieku 16 lat spotkała miłość swojego życia – Piotra. Małżeństwo jest dla nich świętością.
Kilka lat lat temu odwiedzili Watykan i modlili się o dziecko. Róża jest już z nimi i wspaniale się rozwija. W rozmowie z Aleteią Paulina Sykut-Jeżyna mówi o tym, co małżeństwo zmieniło w jej życiu, co daje jej poczucie sensu i jak radzi sobie z codziennymi trudnościami.
Przyjaźń przerodziła się w miłość
Anna Gębalska-Berekets: Jak wspomina pani swój dom rodzinny?
Paulina Sykut-Jeżyna: Mój dom rodzinny był pełen ciepła i miłości. Niestety kiedy miałam cztery lata, przeżyliśmy ogromną tragedię. Tata zmarł na zawał. Miał zaledwie 39 lat. Pamiętam, jak nosił mnie na rękach, troszczył się o mnie. Dla niego byłam ukochaną córeczką. Jego śmierć to był dla nas wszystkich wielki cios. Mama została z trójką małych dzieci. Dbała o nas i robiła wszystko, by zapewnić nam jak najlepsze warunki życia. Zaradnie organizowała dom, chociaż zdarzały się chwile, gdy widziałam ją smutną i płaczącą. Było jej bardzo ciężko, ale się nie skarżyła. Pokrzepieniem w trudnych chwilach była wiara.
W jakich okolicznościach poznała pani swojego męża? To była miłość od pierwszego wejrzenia?
Miałam 16 lat, kiedy po raz pierwszy spotkałam przyszłego męża. Poznał nas wspólny kolega. Byłam pod wrażeniem Piotra. Pomyślałam wtedy: „Ojej, jaki fajny chłopak. Jaki uśmiechnięty, jest taki inny od wszystkich”. Potem okazało się, że mamy wspólnych znajomych. Spodobaliśmy się sobie od pierwszego wejrzenia, ale dopiero po czasie zostaliśmy parą. Przyjaźń przerodziła się w miłość.
Paulina Sykut-Jeżyna: chcemy iść razem przez życie
Na zaręczyny wybraliście wyjątkowe miejsce – zabytkową świątynię Wniebowstąpienia Najświętszej Maryi Panny w Puławach. To było dla was symboliczne?
Chcieliśmy być bliżej Boga. Zależało nam też na tym, by zaręczyny odbyły się w tym, a nie innym miejscu. To była nasza parafia i ważne miejsce dla nas. Piotr uklęknął i poprosił mnie o rękę. Zrobiliśmy to, by powiedzieć sobie, że chcemy odtąd razem iść przez życie. Po trzynastu latach znajomości, 20 sierpnia 2001 roku ślubowaliśmy sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską na dobre i złe.
Jakie wartości pani ceni najbardziej i jak istotna jest wiara w pani życiu?
Obydwoje byliśmy wychowywani w rodzinach, gdzie ceniło się wartości chrześcijańskie i ludzkie. Dlatego starałam się je przenieść do rodziny, którą założyliśmy z Piotrem. Zależy nam na tym, by także Róży przekazać to, co dobre. Uczymy córkę szacunku do innych, empatii wobec bliźniego. Chcielibyśmy, by była dobrym, mądrym, pełnym wrażliwości człowiekiem. Współczesny świat pełen jest blichtru oraz chwilowej ekscytacji. Ja natomiast od zawsze chciałam zbudować coś trwałego i zachować równowagę. Życie jest bardzo dynamiczne, brakuje spokoju i równowagi. Mimo wszystko staram się, by zachować te wartości w domu rodzinnym. Dobro, prawda, uczciwość, miłość – to wartości, które są mi bliskie.
Małżeństwo wniosło wiele spokoju
W 2016 roku zostaliście po raz pierwszy rodzicami. Róża była wyczekiwanym dzieckiem?
Byliśmy w Rzymie, niedługo potem urodziła się nasza córka. Ta podróż była dla nas ważna. Odwiedziliśmy Watykan, wzięliśmy udział w drodze krzyżowej. Tamte święta były wyjątkowe. Czułam, że w naszym życiu coś się zmieni. Dziękuję Bogu za to, że Róża z nami jest. Muszę też pani powiedzieć, że odczuwam na każdym kroku opiekę Boga nad nami. Wierzę też, że pewne rzeczy zdarzają się w naszym życiu w odpowiednim dla nas czasie.
Co małżeństwo zmieniło w pani życiu?
Małżeństwo wniosło wiele spokoju. Nasz związek został uświęcony. Razem z Piotrem nie mieliśmy wątpliwości, że chcemy wziąć ślub kościelny. Stojąc przed ołtarzem, czułam się wyjątkowo, to było dla mnie Boskie wydarzenie. Czułam błogosławieństwo Boga. Byliśmy ogromnie wzruszeni, wypowiadając przysięgę. Czasami słyszę, że młodzi ludzie nie chcą brać ślubu, tłumaczą, że niewiele on zmieni w ich dotychczasowym życiu. Małżeństwo jest dla mnie świętością, ważnym aktem, który zbliża dwoje ludzi do siebie i do Boga.
Co daje pani poczucie sensu?
Przede wszystkim rodzina, poczucie tego, że się kochamy, jesteśmy zdrowi i możemy na siebie liczyć.
W show-biznesie długie związki należą do rzadkości. Państwo nadal się kochacie... Jak to możliwe? Macie jakąś receptę na udany związek?
Ostatnio na prośbę jednej pani redaktor odszukałam nasze wspólne zdjęcie. Miałam wówczas 22 lata. To był 2002 rok, kiedy brałam udział w programie „Idol”. Na fotografii jestem razem z Piotrem. Byliśmy wtedy bardzo młodzi, ale już wtedy spędzaliśmy każdą chwilę razem. W najważniejszych wydarzeniach nigdy nie byłam sama. Bliskość w związku jest bardzo ważna, podobnie jak i wzajemne wsparcie. Dużo ze sobą rozmawiamy, wciąż o czymś dyskutujemy. Nie zamiatamy problemów pod dywan, ale staramy się je rozwiązywać.
Wciąż ujmuje mnie jego uśmiech
Co pani najbardziej ceni w mężu?
Siłę ducha. Mąż był i jest dla mnie oparciem. O wszystkim mogę z nim porozmawiać. Cenię też jego mądrość. Wielokrotnie z dystansem patrzył na sprawy dotyczące mojego życia zawodowego. Potrafi zachować spokój, jest wyjątkowy i nie wyobrażam sobie bez niego życia. Wciąż ujmuje mnie jego piękny uśmiech.
Jak radzicie sobie z trudnościami?
Na pewno zawsze wtedy rozmawiamy. Pomaga także modlitwa i to nie tylko nasza (śmiech). Wszystkie sprawy i intencje omadla moja mama, która bardzo nas wspiera. Mam dużo zaufania do Boga. Nie snułam nigdy górnolotnych planów. Moje życie zawodowe może wyglądać jak zaplanowana ścieżka kariery. Tak jednak nie jest. Kocham to, co robię. Na co dzień nie robię nic na siłę – tą zasadą kieruję się w życiu zarówno zawodowym, jak i rodzinnym.
Chcę, by moi bliscy byli szczęśliwi
Zanim została pani dziennikarką i prezenterką, brała udział w konkursach poezji śpiewanej. Córka przejawia tę pasję? Śpiewacie sobie razem?
Śpiewamy i tańczymy. Gdy Róża miała dwa miesiące, już artykułowała pierwsze dźwięki. Córka ma piękny głos oraz poczucie rytmu. Trudno mi powiedzieć, w którym kierunku będzie się rozwijała w przyszłości. Decyzja będzie należała do niej. Ma dopiero kilka lat, dlatego chronię ją przed światem i jego niebezpieczeństwami. Często spotykam się z pytaniami ze strony znajomych, czy wyślę Różę na jakiś casting. Nie chcę jej odbierać dzieciństwa, beztroski. Chcę, żeby miała normalne dzieciństwo i niech ono trwa jak najdłużej.
Jak lubicie spędzać czas?
Lubię takie dni, kiedy nie muszę nigdzie jechać, nie mam żadnych ważnych spotkań. Uwielbiamy podróżować, poznawać nowe miejsca. Często spacerujemy.
Ma pani marzenia?
Staram się niczego nie planować. Mam dużą pokorę do tego, co się dzieje obecnie. Chciałabym robić dalej to, co kocham i aby moi bliscy byli szczęśliwi, spełnieni i zdrowi!