separateurCreated with Sketch.

Pani Jola od 44 lat nie przespała nocy. Takim cichym bohaterom można pomóc!

FUNDACJA KTOŚ
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Joanna Operacz - 22.11.20
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

„Zawsze mówimy naszym podopiecznym, że w samolocie w razie awarii trzeba najpierw założyć maskę tlenową sobie, a dopiero później – dziecku. Nie będą w stanie zajmować się bliskimi, jeśli nie zadbają o siebie”.

Pomóż Aletei trwać!
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.


Wesprzyj nas

Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!

Pani Jola od 44 lat opiekuje się niepełnosprawnym synem. Rafał ma porażenie mózgowe i wodogłowie. Nie widzi i nie mówi. Ma też bardzo wiotkie mięśnie, przez co nie może chodzić, a nawet samodzielnie usiąść. Wymaga takiej opieki jak niemowlę.

Utrzymują się oboje ze skromnej emerytury matki (ponieważ zajmowała się synem, pracowała tylko chałupniczo) i zasiłku pielęgnacyjnego. Dobrze, że kilka lat temu pani Joli udało się kupić na kredyt podnośnik, którym może podnosić syna i np. transportować go do łazienki. Rafał waży 96 kilogramów, więc gdyby nie to urządzenie, pewnie musiałaby oddać go do DPS-u.

Zmaga się z tym wszystkim sama, bo mąż odszedł od nich, kiedy syn miał cztery lata. Ma niewielu znajomych, rzadko wychodzi z domu.

 

Cisi bohaterowie

Magdalena Kijańska poznała na własnej skórze, co znaczy opiekowanie się niepełnosprawną osobą przez 24 godziny na dobę. Miała córeczkę, która urodziła się z ciężką, nieuleczalną wadą genetyczną i po roku zmarła. Wymagała stałej opieki, podawania tlenu, czasem nawet reanimacji.

– Dobrze pamiętam, jak się wtedy czułam. Odcięłam się od wszystkiego i wszystkich. Nawet moi siostrzeńcy ani raz nie widzieli swojej kuzynki, bo bałam się, że mogliby ją czymś zarazić. A są przecież osoby opiekujące się bliskimi (nie zawsze rodzice, bo niekiedy również np. rodzeństwo albo dzieci), które funkcjonują w ten sposób przez wiele lat. Ja miałam wsparcie męża, a często bywa, że opiekun zostaje całkiem sam. W 80% są to kobiety – mówi Magda Kijańska.

Dwa lata temu założyła Fundację „KTOŚ”, żeby wspierać „cichych bohaterów codzienności” – jak o nich mówi. Żeby dać im czas i uwagę, której sami tak bardzo sobie skąpią, a której potrzebują jak mało kto.

 

Opieka wytchnieniowa

– Pomoc wytchnieniowa dla opiekunów osób niesamodzielnych to jest temat, który w świadomości społecznej chyba gdzieś nam wszystkim umyka – mówi Maja Giżycka-Różalska z Fundacji „KTOŚ”. Niełatwo jest w Polsce znaleźć kompleksową pomoc dla osób ciężko chorych czy niepełnosprawnych, ale sytuacja ich opiekunów jest jeszcze trudniejsza.

– Teoretycznie mają prawo do 240 godzin tzw. opieki wytchnieniowej rocznie. W praktyce często brakuje na to funduszy. Między liczbą Polaków pobierających świadczenia pielęgnacyjne z powodu opieki nad osobą niesamodzielną a liczbą osób korzystających z opieki wytchnieniowej jest przepaść – podaje.

Nie trzeba sięgać do danych ZUS, żeby to zauważyć. Kiedy „KTOŚ” na początku listopada ogłosił na swoim profilu na Facebooku, że oferuje pomoc wytchnieniową w Łodzi, zgłosiło się kilkadziesiąt osób. – Kiedy idę do kogoś, kto potrzebuje naszej opieki, prawie zawsze słyszę, że gdzieś obok mieszka sąsiad, który jest w podobnej sytuacji – mówi Magdalena Kijańska.

Na razie udało się objąć opieką 12 osób. Ratownik medyczny zajmuje się osobą niesamodzielną, a opiekun ma wtedy czas na swoje sprawy. Bardzo ważne jest też wsparcie psychologa. Czasem trzeba reagować bardzo szybko, bo w grę wchodzą myśli samobójcze.

FUNDACJA KTOŚ

fot. materiały Fundacji “Ktoś”

Pod siedzibą Fundacji "Ktoś". Pani Regina i pan Krzysztof zostawili syna Pawła pod dobrą opieką i idą na randkę.

 

Ciepły posiłek

– Lockdown, który nas ostatnio tak przeraził, to sytuacja, której permanentnie doświadczają opiekunowie osób niesamodzielnych: zamknięcie w domu, problemy finansowe, strach, konieczność sprostania wyzwaniom, które często pojawiły się z dnia na dzień. Np. ktoś z rodziny miał wypadek albo wylew i trzeba było nagle rzucić pracę, pasje i wszystko, czym się do tej pory żyło, żeby się nim zająć – zauważa Maja Giżycka-Różalska.

Niemal wszyscy podopieczni fundacji mają depresję. Kiedy przychodzi człowiek, który chce im pomóc, w domu jest święto – opiekun może wreszcie wyjść z domu, złapać oddech, zjeść w spokoju ciepły posiłek czy przespać się. Dla wielu osób to jedyna szansa na kontakt ze światem. – Zawsze mówimy naszym podopiecznym, że w samolocie w razie awarii trzeba najpierw założyć maskę tlenową sobie, a dopiero później – dziecku. Nie będą w stanie zajmować się bliskimi, jeśli nie zadbają o siebie – zauważa Maja Giżycka-Różalska.

Fundacja „KTOŚ” prosi o wsparcie, żeby mogła pomóc kolejnym osobom. – Nie rozwiążemy ich problemów. Ale możemy ich wesprzeć na tej niełatwej drodze, na której wiele już przeszli, a jeszcze wiele przed nimi – mówi Magdalena Kijańska.

Więcej o działaniach Fundacji „KTOŚ” na stronie: https://fundacjaktos.pl/


GABRYSIA, KLARA, ROBERT
Czytaj także:
Przynoszę chorej żonie Pana Jezusa w Komunii. Gabrysia od lat żyje z silnym bólem mięśni [wywiad]


6-LATKA OPIEKUJE SIĘ NIEPEŁNOSPRAWNYM OJCEM
Czytaj także:
Mała bohaterka. Ta dziewczynka ma 6 lat i opiekuje się sparaliżowanym ojcem


Matka z córką śpią leżąc razem
Czytaj także:
Kobiecy stres o dom, dzieci, starszych rodziców… Czy jest rozwiązanie?

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.