„Temu dał pięć talentów, temu dwa, temu zaś jeden…” Nie daje wszystkim po równo. Uwzględnia – jak mówi tekst ewangelicznej przypowieści – „własne możliwości” obdarowanego.
Chcemy nadal tworzyć dla Ciebie wartościowe treści
i docierać z Dobrą Nowiną do wszystkich zakątków internetu.
Twoje wsparcie jest dla nas bardzo ważne.
RAZEM na pewno DAMY RADĘ!
Byli sami. Daleko od tłumów. On, siedzący na Górze Oliwnej, i oni wokół Niego. Przeczuwali zbliżający się dramat. Wciąż brzmiały im w uszach Jego słowa, gdy patrząc na wznoszącą się majestatycznie świątynię, powiedział: „Widzicie to wszystko? Zapewniam was: Nie pozostanie tu kamień na kamieniu. Wszystko legnie w gruzach”.
A potem mówił im o wydarzeniach i znakach, które poprzedzą koniec. I o swoim odejściu. Wtedy też, kilka dni przed swą śmiercią, opowiedział im ostatnią swoją przypowieść.
Przypowieść o talentach
Talent. To nieco ponad trzydzieści kilogramów szlachetnego kruszcu. Równowartość sześciu tysięcy srebrnych drachm czy rzymskich denarów. Bogaty pan z Jezusowej przypowieści hojnie wyposażył swoich służących. Musiał darzyć ich wielkim zaufaniem. Przekazał im cały majątek, by troszczyli się o jego dobra, aż powróci. Jak wywiążą się z powierzonej misji?
Oczywiście, jak zwykle w przypowieściach, nie chodzi tu o finansowe kalkulacje. Istotne są postawy. Intencje. Działania. Zaufanie wyruszającego w podróż majętnego gospodarza, lojalność i zaradność sług, gorliwość w spełnianiu otrzymanego zadania. Czyli – bo tak przecież należy interpretować tę historię – hojność darów Boga i wierność tych, którym zaufał.
Czytaj także:
Ten słoik przypomni ci o twojej wartości, gdy w nią zwątpisz
Czas to próba
„Temu dał pięć talentów, temu dwa, temu zaś jeden…” Nie daje wszystkim po równo. Uwzględnia – jak mówi tekst ewangelii – „własne możliwości” obdarowanego. Każdy więc otrzymuje zadanie (powołanie), które nie przekracza jego możliwości. Może je owocnie wypełnić. Chyba że nad Bożą logikę działania i nad wierność wobec Pana, przedłoży własne życiowe rozwiązania.
„Po dłuższym czasie pan powrócił…” Czas jest próbą. Im dłuższy czas, tym trudniejsza próba. Z biegiem lat łatwo zapomnieć o tym, co się kiedyś usłyszało. Trudniej trwać w wierności. Jeszcze trudniej ufać. Mglisty i niepewny zdaje się dzień powtórnego spotkania z Powracającym. A jednak. „Dołóżmy starań, aby poznać Pana; Jego przyjście jest pewne jak świt poranka” – wołał prorok Ozeasz, zachwycony wiernością Boga.
Czytaj także:
Możesz żyć w czasie lęku i niepewności tak jak św. Edyta Stein
Dzień przybycia Pana
„Zaczął rozliczać się ze sługami…” Dzień przybycia Pana to nie tylko dzień ostatecznych rozstrzygnięć. To również dzień ujawnienia prawdy. O uczciwości, zamiarach i działaniach Jego sług. O tym, czy „dołożyli starań, by poznać Pana”.
Niczego już nie da się dłużej ukrywać. Nawet talentu zakopanego głęboko w ziemi przez gnuśnego sługę. Przychodzący Pan upomni się o swoją własność. O dobro, które powierzył swym sługom. O ludzi oddanych ich trosce. Upomni się o swój Kościół, który kocha.
Czytaj także:
Kiedy wina może być „szczęśliwa”? O porażkach, które przynoszą pożytek